2.39

374 25 10
                                    

-To nie fair!- Oburzyłem się, gdy graliśmy w gry karciane.- Oszukujesz.- Dodałem rzucając karty na stół.

-Ja oszukuje?

-To dlaczego ciągle wygrywasz? Pewnie masz w rękawach schowane asy.- Podniosłem się z podłogi.

-Nieprawda. Umiem po prostu grać.- Zaśmiał się także wstając z ziemi.- Nie jesteś czasem głodny?

-Nie zupełnie. Ale jeśli jesteś, w lodówce masz jedzenie. Weź sobie co chcesz.- Odparłem kierując się w stronę schodów.- Idę spać. Muszę wcześnie wstać. Śpij, gdzie chcesz. Dobranoc.- Rzuciłem wspinając się na górę. Wszedłem do sypialni zabierając z niej piżamę i idąc do łazienki, gdzie zabrałem ciepły prysznic. Gotowy wróciłem do pokoju kładąc się do łóżka i wyłączając światło.

Po kilku minutach usłyszałem skrzyp drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę widząc starszego.

-Mówiłeś, że mogę spać gdzie chcę. Czy jeśli się zgodzisz mogę spać z tobą?- Szepnął.- Mogę spać na podłodze. Byle z tobą.

-W porządku.- Westchnąłem. Mężczyzna zamknął za sobą drzwi, a następnie położył poduszkę na podłodze, na której zaraz się położył i przykrył kocem.

-Dobranoc Gukie.

-Dobranoc.- Odpowiedziałem sennie.

-Kocham cię.- Dodał przez co uchyliłem powieki. Chciałem odpowiedzieć, lecz chłopak odwrócił się do mnie plecami udając się w krainę snów. Nie mogłem już zasnąć z góry obserwując swojego gościa.

Minęło pół godziny, a potem godzina. Wtedy zauważyłem, że starszy trzęsie się z zimna mimo, że był przykryty kocem, lecz pod sobą nie miał nic, a podłoga nie była ogrzewana.

-Jeszcze mi się przeziębisz.- Szepnąłem do siebie wstając z łóżka.- Mam nadzieję, że cię uniosę.- Dodałem podnosząc starszego, który nie był taki lekki, lecz dałem radę położyć go na materacu. Odetchnąłem z ulgą kładąc się obok niego przytulając.- Też cię kocham Jiminnie.- Odpowiedziałem całując go w policzek.

Rano przebudziłem się czując zimno obok. Uchyliłem powieki nie zastając starszego po drugiej stronie. Podniosłem się z łóżka schodząc na dół zastając starszego w kuchni.

-Dlaczego nie śpisz?- Spytałem strasząc go tym przez co upuścił pomidora.

-Muszę jechać w interesach. Przy okazji zrobię ci śniadanie.

-Nie chcę jeść.- Mruknąłem.

-Jungkookie.... Musisz mieć siłę, a śniadanie to podstawa dnia.- Westchnął.- Zresztą... Jakim cudem znalazłem się na twoim łóżku?

-Nie mam pojęcia. Może lunatykowałeś.

-Wiesz dobrze, że nigdy tego nie robiłem.

-Ugh... No dobra.. przeniosłem cię.

-Dlaczego?

-Nie mogłem patrzeć jak marzniesz na tej podłodze.- Odparłem podchodząc do mężczyzny.

-O? To miłe Gukie.- Uśmiechał się.

-Nie przyzwyczajaj się.- Mruknąłem zdając sobie sprawę, że moimi działaniami pokazuje starszemu, że mu wybaczę. A przecież nie zamierzam tak prędko.

-Hej...- Zaczął obejmując mnie w pasie.- Naprawdę dziękuję.

-Nie ma sprawy.- Odsunąłem się wstawiając czajnik z wodą.- Już wychodzisz?

-Um.. nie. Jeszcze nie. Ale jeśli chcesz mogę już teraz wyjść. Zorganizuję sobie czas.- Zaśmiał się smutno.

-Nie. Znaczy... Rób co chcesz.

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz