2.47

317 20 7
                                    

Tae i Hobi zostali u nas na kilka dni, gdzie zdążyłem się zaprzyjaźnić z małą Emily, która była tak samo radosna jak Tae, a mądra jak Hobi. Mają wiele wspólnego.

Kroiłem warzywa na sałatkę wraz z kuzynem Jimina, a reszta bawiła się z dziewczynką w salonie.

-Nie tak. W kostkę.- Zaleciłem szturchając go w ramię.

-Ah tak. Już się poprawiam.- Uśmiechnął się.

-Słuchaj... Dobrze wam z Emily?

-W jakim sensie?

-Jako rodzice...- Ściszyłem głos bardziej spuszczając głowę.

-Opieka jest trudna, ale z czasem da się przyzwyczaić. Szczególnie trudne są pierwsze dni. Wiesz... Poznajemy się i tak dalej. Ale z dnia na dzień mieliśmy lepszy kontakt. A co? Chciałbyś dziecko z Jiminem? Z tego co pamiętam mieliście Bo.

-Tak... Mieliśmy...- Urwałem zdając sobie sprawę, że ten temat był jeszcze za trudny dla mnie.

-Gukie śmiało możesz powiedzieć co cię gryzie. Wysłucham cię, pomogę.

-Chcę dziecko. Ale czy Chim tak naprawdę chcę? Dopiero co układa się pomiędzy nami. Próbujemy naprawić nasze małżeństwo.

-Nie musicie się spieszyć. Na spokojnie. Zaadoptujecie, gdy będziecie gotowi. Nic na siłę.

-Ale dziecko mogło by w jakiś sposób nas połączyć. W dobrym sensie. Może by było inaczej. Wcześniej to przez Bo się kłóciliśmy, ponieważ chciała Jimina tylko dla siebie.

-Kookie na pewno będziecie mieć dziecko, które was pokocha, a wy jego.

-Marzę o tym.- Odparłem, a słysząc kroki wziąłem głęboki wdech wycierając łzy, które pojawiły się w kącikach oczu, wracając do krojenia warzyw.

-Pomóc was?

-Nie trzeba. Albo wiesz co, pójdę na chwilę do Hobiego i Emily. Dokończysz?- Spytał Tae.

-Jasne.- Rzekł stając obok mnie.- Gukie, wszystko w porządku?

-Tak, a czemu miało by nie być?- Spojrzałem na niego.

-Znam cię. Twoje oczy zdradzą wszystko. Masz lekko czerwone, a kroisz pomidora.- Dodał, wiedząc że chce coś powiedzieć.- Proszę powiedz.- Poprosił. Milczałem, dlatego jednie cofnąłem się opierając się o futrynę i obserwując małą rodzinkę w salonie, którzy się bawili.

-Też tak chcę Jimin.- Zacząłem czując jego obecność za sobą.- Są tacy szczęśliwi.- Dodałem odwracając się do niego przodem.

-My też będziemy skarbie.- Objął mnie w pasie.- Będziemy mieć wkrótce dziecko. Zaadoptujemy. Przyrzekam.

-Nie będziesz odradzał?

-Dlaczego?

-Bo będziesz myślał, że będzie tak jak z Bo?

-Za każdym razem, gdy rozmawiamy o dzieciach ty wspominasz o niej. Kochanie, nie wracajmy do tego co było i nie wyszło. Ona pewnie ma już kochającą rodzinę.

-Przepraszam.- Przytuliłem go.

-Nie musisz. Dajmy na razie sobie czas. Przyjdzie pora na dziecko. A teraz chodźmy skończyć sałatkę.

-Kocham cię Jimin, wiesz?

-Wiem o tym.

-A ty mnie kochasz?

-Bardzo kocham.- Rzekł całując mnie w czoło.

-Naprawdę?

-Nie wierzysz mi?- Dopytał zarzucając mi włosy za ucho.- Bardzo, bardzo, bardzo cię kocham. Nie jest inaczej. Teraz będę lepszy i nie mam zamiaru cię zranić.

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz