2.48

306 29 5
                                    

Do domu wróciłem jakieś dwie godziny później, jak wskazywał zegarek w telefonie. Gdy wszedłem do środka usłyszałem śmiech dziewczynki i rozmowę chłopaków. Bałem się iść dalej. Stałem na korytarzu obejmując się ramionami, a po policzkach spływały słone łzy. Zrobiłem krok, a podłoga zaskrzypiała za co ją znienawidziłem. Wypuściłem powietrze, które nie wiem kiedy wstrzymałem. Słysząc kroki i ciszę dochodzącą z salonu wziąłem się w garść i pobiegłem ile sił w nogach do pokoju. Chociaż chciałem, ponieważ od razu poczułem ciepło rozlewające się po moim ciele.

-Przepraszam.- Szepnął mi do ucha, głaszcząc po głowie.- Nie powinienem mieć pretensji. Powinienem cieszyć się z tego co mam i co mi dajesz. Zaakceptować twoje decyzje. Jeśli chcesz tak robić to proszę bardzo.

-Już mi się ode chciało.- Powiedziałem odsuwając się.- Zapomnij.- Dodałem idąc na górę.

-Jungkook...- Zawołał, lecz zignorowałem go zamykając się w pokoju. Usiadłem na łóżku patrząc na swoje drżące ręce. Ścisnąłem je w piąstki uderzając w ścianę. Syknąłem z bólu ponawiając czynność, pozostawiając na tapecie ślady krwi. Zaprzestałem wykonywać czynność, gdy była już większa ilość krwi. Spojrzałem na swoje poranione ręce zaczynając płakać. Po kilku minutach usłyszałem pukanie, a po chwili do środka wszedł Tae.

-Spokojnie. Chcę tylko porozmawiać.- Posłał lekki uśmiech.- Nie powinienem się wtrącać do waszych spraw. Wiem. Ale z mojego punktu widzenia pojawiło się nieporozumienie.

-Nic nie rozumiesz.- Wyszlochałem siadając na swoich dłoniach by je zakryć co było błędem, ponieważ rany jak i same ręce zaczęły strasznie boleć i szczypać jednocześnie.

-Czego?- Usiadł obok obejmując ramieniem.

-Jimin ma problem, że chce się z nim codziennie kochać i to kilka razy na dzień.

-Nie sądzę by miał o to problem. Był po prostu zaskoczony, bo nigdy nie widział cię w takiej odsłonie. To dla niego nowe, a ty pokazujesz mu swoją nową twarz.

-Chcę tylko wynagrodzić mu stracone lata naszego małżeństwa. To przeze mnie się rozstaliśmy. Teraz chce to naprawić.

-Dlatego to było dla Jimina zaskoczeniem, Kookie. Twoja nagła zmiana. Gdybym proponował Hobiemu ciągły seks byłby wniebowzięty. Gukie... On nie był zły, że ciągle uprawiacie seks.- Odparł. Rozpłakałem się chowając twarz w dłoniach.- Co to?- Spytał łapiąc moje ręce. Natychmiast je wyrwałem.- Trzeba to opatrzeć.

-Nie trzeba. Poradzę sobie. To tylko małe rany.

-Małe? To czemu tyle krwi? Możesz mieć zwichnięte dłonie, albo gorzej...

-Nic mi nie jest!

-Nie wierzę ci. Chodź.

-Nie.- Wstałem uciekając do kąta. Chłopak westchnął, a następnie wyszedł. Po kilku chwilach do środka wszedł Jimin.- Nie. Nie podchodź, proszę cię.- Zacząłem mówić, gdy tylko zamknął za sobą drzwi.

-Jeszcze nic nie zrobiłem.- Odparł.- Kochanie. Daj sobie pomóc.

-Nie potrzebuje jej.

-Pokaż dłonie.- Poprosił kucając przede mną. Pokręciłem przecząco głową.- Jungkookie nie zamykaj się przede mną. Chcę ci pomóc. Proszę cię.- Dodał wyciągając w moją stronę ręce. Poddałem się pozwalając mu przytulić moją osobę.- Już wszystko jest dobrze. Cichutko skarbie.

-Przepraszam za tą kłótnie.- Szepnąłem bardziej się w niego wtulając.

-Ja też przepraszam. No, pokaż mi te ręce.- Rzekł. Niepewnie mu je pokazałem uciekając wzrokiem.- Możesz poruszać palcami?

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz