Punktualnie o godzinie szóstej rano do naszego pokoju wparował czarnowłosy krzycząc, że pora wstawać.
-Jin, pozwól nam jeszcze pospać.- westchnąłem zakrywając twarz poduszką.- Przecież mamy wolne.
-Nie ma mowy. Na dole czeka śniadanie.- oznajmił i wyszedł.
-Aigoo..- mruknąłem spojrzawszy na Kookiego, który patrzył na maskotkę dotykając małej trąby czy uszy z lekkim uśmiechem.- Dawno nie śpisz?- spytałem. Przeniósł swój wzrok na mnie.
-Wstałem pół godziny temu.- powiedział siadając na moim brzuchu.- Jiminnie...- zaczął, kładąc się na mojej klatce.
-Hm?- głaskałem go po plecach.
-Kocham cię.- szepnął tworząc palcem jakieś wzorki.
-Ja ciebie też.- uśmiechnąłem się zatapiając nas w delikatnym pocałunku, który po jakimś czasie pogłębiłem kładąc dłonie na pośladkach młodszego, które ścisnąłem, a chłopak jęknął w moje usta. Niestety przerwało nam dość głośne burczenie brzucha. Odsunąłem go od siebie patrząc na niego.- Chodźmy na śniadanie.
-Nie jestem głodny.- zaprzeczył schodząc ze mnie, a następnie z łóżka podchodząc do szafy skąd wyciągnął ubrania.
-Skarbie...- chciałem podejść, lecz narzeczony szybko zniknął za drzwiami od łazienki. Zaskoczony i jednocześnie zdziwiony patrzyłem w białą drewnianą powłokę. Nie rozumiałem, co się dzieje.- Króliczku..- zapukałem, lecz nie dostałem odpowiedzi.- Jungkookie...
-Idź na dół, Chim.- poprosił, a po chwili usłyszałem szum płynącej wody. Zrezygnowany zrobiłem tak jak kazał młodszy. Wszedłem do kuchni zastając wszystkich.
-Dzień dobry.- powiedziałem siadając na krześle, a tuż przed moim nosem został postawiony talerz z naleśnikami.- Dziękuję.- odparłem zajadając się.
-Ale mnie głowa boli.- jęknął Tae trzymając się za wspomnianą część ciała.
-Nie marudź.- mruknął psycholog.- Sam się tak urządziłeś to teraz masz.- pogroził drewnianą łyżką
-Ugh...
Wstałem z miejsca podchodząc do szafy wyjmując opakowanie z tabletkami przeciwbólowymi. Rzuciłem je kuzynowi, który podziękował wracając na miejsce.
Po kilku minutach usłyszeliśmy trzask drzwi. Zdezorientowani spojrzeliśmy w tamtą stronę. Jedno było pewne. Jungkook.Wybiegłem za nim, ale straciłem go z polu widzenia. Dlaczego uciekł? Nawet nie zjadł...Już rozumiałem. Czym prędzej pobiegłem się ubrać i ogarnąć.
-Słuchajcie niedługo wrócę. Pilnujcie domu.- rzuciłem.
-Ale Jimin!- krzyczeli. Nie zwracałem na to uwagi. Wsiadłem do samochodu jadąc przed siebie. Po chwili zauważyłem młodszego jak biegnie w stronę naszej szkoły.
Zaparkowałem przed placówką z daleka widząc czerwonowłosego, który biegł w stronę drzwi wejściowych. Szybko wysiadłem z auta bezpośrednio zamykając go na klucz.
Wparowałem do środka jak poparzony. Było wcześnie, dlatego na korytarzach nie było jeszcze nikogo. To ułatwiało mi sprawę. Chodziłem po korytarzach szukając chłopaka, którego znalazłem koło swojej klasy. Siedział pod ścianą ze słuchawkami w uszach patrząc tępo w podłogę. Pewnie podszedłem do niego stając na przeciwko. Podniósł na mnie wzrok wyjmując jedną słuchawkę.
-Wyjaśnij mi o co chodzi.- powiedziałem poważnie.
-O nic.- westchnął.
-Jungkook.- ukucnąłem przed nim.- Mów.- poprosiłem.
CZYTASZ
"Zawsze Przy Tobie..." /Jikook
FanfictionJeon Jungkook to biedny chłopak, który opiekuje się chorą matką, a jego ojciec ma gdzieś jego uczucia, dla niego liczy się to by wyrósł na mężczyznę. Natomiast Park Jimin jest bogatym chłopakiem, któremu nic nie brakuje w życiu, ale jednego nigdy ni...