🎉45.🎊

1.3K 77 21
                                    

Jimin POV.

Obudził mnie krzyk. Pośpiesznie zerwałem się z łóżka patrząc zmartwiony na chłopaka, który oddychał niespokojnie.

-Co się stało?- spytałem głaszcząc go po głowie- Kolejny zły sen?

-Mochi- szepnął- Kto się nią zajmuje? Pewnie biedaczka jest głodna!- powiedział załamany- Musimy iść do domu, Chim- zacisnął swoje dłonie na mojej koszulce zaczynając mną lekko szarpać- Musimy!

-Uspokój się, Kookie. Opiekuje się nią Tae- mówiłem powoli biorąc jego dłonie w te swoje- I nie strasz mnie tak więcej, okej? Przestraszyłem się.

-Przepraszam- spuścił głowę

-Już dobrze, miałeś prawo do zamartwiania się, skarbie- pocałowałem go w dłonie

-Bo myślałem, że jest w domu sama, bez nikogo. Pewnie tęskni za mną. Mam teraz ochotę ją przytulić i dać buziaka.

-A swojemu chłopakowi nie dasz buzi?- oburzyłem się. Ten się zaśmiał na moją reakcję, aby później stanąć na kolanach, złapać w swoje delikatne dłonie mą twarz i cmoknąć przeciągle w usta. Parsknąłem rozbawiony obejmując go w pasie nie chcąc kończyć tej słodkiej chwili.

Przerwało nam pukanie do drzwi, dlatego musieliśmy oderwać się od siebie, a do środka weszła jakaś kobieta. Miała brązowe włosy tak samo jak oczy. Była ubrana w niebieską bluzkę, czarną spódniczkę, a na swoich barkach miała zarzucony biały fartuch tak jak lekarze.

-Witam, państwa- uśmiechnęła się podchodząc do nas bliżej

-Dzień dobry- powiedzieliśmy w tym samym momencie

-Jestem Pani Lee Soon-min, psychiatra. Chciałabym porozmawiać z Jungkookiem na osobności, jeśli jest taka możliwość- wyjaśniła kładąc swoją torbę na parapecie okna.

-Jasne- przytaknąłem- Niedługo wrócę. Trzymaj się- szepnąłem uśmiechając się ciepło do swojego skarba, a potem wychodząc z pomieszczenia siadając na krześle, które znajdowały się na korytarzu głośno wzdychając. Mam nadzieję, że dzięki tej kobiecie Kook będzie czuł się o wiele lepiej. Skrzyżowałem ręce opierając głowę o ścianę za sobą oraz przymykając oczy. 

Po jakimś dłuższym czasie poczułem szturchnięcie w ramię. Ocknąłem się patrząc zdezorientowany na czarnowłosego.

-Gdzie jest Jungkook?- spytał psycholog

-Jest w środku. Rozmawia z nim psychiatra- wyjaśniłem- Dlatego tutaj siedzę.

-Rozumiem- skinął głową siadając obok mnie na krześle- Przejdziemy na "ty"?- zapytał nagle

-Niby dlaczego?- uniosłem zaciekawiony brew

-Dziwnie się czuje, mówiąc do nastolatka 'pan'. Mów do mnie Jin.

-Jimin- westchnąłem ponownie zamykając oczy powracając do poprzedniej pozycji.

-Długo tu siedzisz?

-A która jest?

-Jedenasta piętnaście- powiedział patrząc na zegarek na nadgarstku

-Hm...- zacząłem myśleć robiąc usta w wąska linię- Sam nie wiem. Może około pół godziny? Jakoś tak...

-To chodźmy napić się kawy, o tam w tym barku, co ty na to?

-Niech będzie- zgodziłem podnosząc się z twardego mebla- Ty stawiasz, bo w tym momencie nie mam przy sobie pieniędzy, wybacz.

-Nic nie szkodzi. Odpłacisz mi się na następnym spotkaniu- uśmiechnął się.

Po kilku sekundach znaleźliśmy się w szpitalnym barku. Usiadłem przy stole, a starszy poszedł do automatu po gorący napój.

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz