2.33

344 25 10
                                    

Późnym popołudniem brat oznajmił, że z Bong i z dzieckiem wszystko w porządku, dlatego tego samego dnia zabrał chłopców do domu dziękując nam za opiekę nad nimi. Zostałem sam z Jiminem, do którego się nie odzywałem. Może sporadycznie.

-Chcesz lampkę wina ze mną wypić?

-Żeby było tak jak ostatnim razem, gdy piliśmy ze sobą wino?- Spytałem prychając i czytając kolejne zdanie w książce. Próbowałem zająć czymś myśli.

-Nie moja wina, że źle reagujesz na alkohol.

-Ja źle reaguje? Powiedz mi kto jak się upije całuje przypadkowych ludzi, chcę ich zgwałcić, biję byle z powodu? Ty Jimin.

-To było dawno temu Guk. Dobra. Nie to nie. Mogłeś po prostu powiedzieć.- Mruknął wychodząc z salonu. Wywróciłem oczyma wracając wzrokiem do tekstu.- Właściwie... Od kiedy czytasz książki?- Zapytał wracając do mojej osoby.

-Nie mogę? Zabronisz mi? Od niedawna. Ale skąd możesz to wiedzieć? Przecież bawiłeś się w Ameryce.- Fuknąłem tracąc humor i chęć do czytania, podnosząc się z kanapy i idąc na korytarz.- Wychodzę.- Dodałem zakładając buty i kurtkę. Przecież zbliżała się zima, a z wraz z nią Święta Bożego Narodzenia oraz.... Urodziny Jimina.

Spacerowałem po Seulu rozmyślając nad różnymi sprawami, a mianowicie o Jiminie. Zachował się nie fair, zranił mnie. Mogłem sobie mówić, a nie wiedziałem jaka była prawda. Z jednej strony wierzyłem mu, że nie spał z Jeamsem, ale z drugiej strony nie, ponieważ wiedział, że jestem naiwny i uwierzę, w każdą jego wymówkę.

Westchnąłem siadając na ławce. Obserwowałem ludzi, którzy spokojnie przechadzali się po rezerwacie. Chciałbym być tak szczęśliwy jak ta grupa nastolatków, która siedziała kawałek dalej. Śmiali się i dobrze bawili w swoim towarzystwie.

-Jungkook!- Usłyszałem znajomy głos. Spojrzałem w bok i zamarłem. W moją stronę szedł Jin wraz z Namjoonem. Serce podskoczyło do gardła, dlatego wstałem i szybkim krokiem kierując się w stronę wyjścia.- Kook czekaj!

Nie słuchałem go tylko opuściłem park biegnąc przed siebie byle ich zgubić. Nie miałem zamiaru rozmawiać ze swoim byłym oprawcą, który zamienił moje życie w szkole w piekło. Tacy jak on nigdy się nie zmieniają.

Zatrzymałem się dysząc ze zmęczenia. Ruszyłem przed siebie chowając ręce do kieszeni.

***

Do domu wróciłem późnym wieczorem. Nie spieszyło mi się za bardzo do niego.
Kiedy przekroczyłem próg zdziwiłem się widząc wszędzie ciemność.

-Co jest?- Szepnąłem i po omacku wchodząc do salonu, na którym było mnóstwo świeczek.- Jimin? Prąd wyłączyli?- Spytałem rozglądając się szukając starszego. Podskoczyłem czując dłonie na talii.

-Nie. Chciałbym zjeść z tobą kolację. Zgodzisz się?

-Co kombinujesz?- Zapytałem nie chcąc się odwracać. Za bardzo polubiłem tą pozę, a gdy starszy bardziej mnie przytulił rozpływałem się i czułem się bardziej bezpieczny.

-Gukie. Proszę nie psuj tego nastroju. Wiem, że to nic nie pomoże. Ale... Zgódź się.

-W porządku.- Westchnąłem cicho poddając się. Fakt faktem byłem głodny. Kiedy mężczyzna się odsunął poczułem zimno. Nie chciałem by mnie puszczał.

-Zapraszam.- Powiedział odsuwając krzesło, na którym usiadłem. Sam zajął miejsce po mojej prawej stronie.- Gdzie byłeś?

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz