-J-ja...Jiminnie...Zgadzam się- wyszeptał upadając na kolana przytulając mnie. Szczęśliwy założyłem mu pierścionek na palec oddając gest sam się rozklejając.
-Dziękuje, skarbie- wyszeptałem- Kocham cię- powiedziałem mu na ucho.
-Ja ciebie też- odpowiedział odsuwając się i całując mnie w usta co chętnie oddałem. Po kilku minutach usłyszeliśmy klaskanie, a za nami pojawiła się "święta trójca" mój tata, o dziwo z moją mamą. Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony.
-Pomogli mi- dodałem wstając na równe nogi pomagając wstać mojemu narzeczonemu. Boże jak to cudownie brzmi.
-Gratulujemy wam- powiedzieli chórem przytulając nas, każdy po kolei.
-Dziękujemy- uśmiechnąłem się spojrzawszy na chłopaka, który...zrobił się cały blady- Wszystko w porządku?- spytałem zmartwiony
-Tak, Chim- uśmiechnął się lekko
-To co? Idziemy to opić!- krzyknął Tae
-Dobrze, ale ja nie piję- postanowiłem obejmując swojego maluszka, bo coś zaczynało mi nie pasować.
-No Jiminnie! Ale tak nie można- jęknął rozczarowany- To wasze zaręczyny musicie chociaż jeden kieliszek- uśmiechnął się szeroko.
-Eh...zgoda- westchnąłem. Po chwili podeszli do nas moi rodzice.
-Jiminku- zaczęła moja mama, lecz odwróciłem głowę nie patrząc na nią- Przepraszam cię i ciebie również Jungkook- westchnęła ciężko- Zachowałam się okropnie, bo myślałam tylko o pieniądzach. Miałeś rację co do nich. One mogą zniknąć, ale ty synku zawsze będziesz. Proszę wybacz mi...
-Pomyślę- mruknąłem- Chodźmy do kawiarni. Ja stawiam- powiedziałem omijając rodzicieli i idąc do najbliższej wyżej wspomnianego miejsca.
-Chim?- usłyszałem cichutki głosik
-Kookie co się dzieje?- spytałem tak, aby tylko on mógłby to usłyszeć.
-Nie dobrze mi...- wyszeptał
-Chcesz do domu?
-Nie, nie...nie chcę psuć wieczoru.
-Skarbie. Twoje zdrowie jest najważniejsze- powiedziałem- Tae- zwróciłem się do kuzyna, który szedł obok nas.
-Hm? Jednak dwa kieliszki?- zaśmiał się
-Nie. Chodzi o to, że...
-Jimin zawiezie mnie do domu, bo źle się czuje, a potem do was dołączy- wtrynił się w zdanie
-Aa rozumiem- skinął głową- Tu masz kluczyki- wyjął z kieszeni spodni. Podziękowałem zmieniając nasz kierunek do samochodu, do którego wsiedliśmy po kilku minutach.
-Dlaczego tak powiedziałeś?- spytałem skupiony na drodze
-Nie możesz ciągle siedzieć przy mnie.. Idź wyszaleć się- rzekł przymykając oczy
-Ale ja chcę z tobą. Nie mogę cię teraz zostawić samego- westchnąłem
-Poradzę sobie. To tylko zwykła grypa żołądkowa. Za kilka dni mi przejdzie. Rozkazuje ci iść na tą imprezę.
-Kookie...
-Tak już postanowiłem. Idziesz i koniec z trzema kropkami- już się nie odezwałem
***
-Dasz radę?- spytałem kładąc chłopaka na łóżko- Martwię się.
-Nie jestem dzieckiem, Jimin. Idź już, bo zaczną bez ciebie.
CZYTASZ
"Zawsze Przy Tobie..." /Jikook
FanfictionJeon Jungkook to biedny chłopak, który opiekuje się chorą matką, a jego ojciec ma gdzieś jego uczucia, dla niego liczy się to by wyrósł na mężczyznę. Natomiast Park Jimin jest bogatym chłopakiem, któremu nic nie brakuje w życiu, ale jednego nigdy ni...