7

3.8K 189 112
                                    

-Jungkook- szepnąłem zakrywając usta dłonią. Chłopak wyglądał strasznie. Twarz miał całą we krwi, a jego ubrania były poharatane na strzępki.

-Hej, Jungkook- szturchnąłem go lekko- Obudź się- szeptałem. Chłopak ani drgnął, a po jego policzku spłynęła łza. Wiedziałem, że mnie słyszy, ale pewnie się bał i wszystko go bolało, że nie miał nawet siły otworzyć oczu.

-Muszę cię stąd zabrać-zdecydowałem. Wziąłem go na ręce w stylu panny młodej i ruszyłem w kierunku wyjścia.

Wyszedłem tym samym oknem co przedtem by nie zbudzić podejrzeń. Dałem znak Tae, aby wyszedł i razem we trójkę poszliśmy w stronę szkoły, ponieważ obok niej stał mój samochód.

Posadziliśmy młodszego na tylnim siedzeniu, a następnie pojechaliśmy do mojego domu.

Po dziesięciu minutach dojechaliśmy, ponieważ pędziłem jak wariat i nie zwracałem uwagi na znaki.
Wniosłem nieprzytomnego chłopaka do domu, kładąc na kanapie.

-Boże co mu się stało?- zapytał

-Nie wiem, ale teraz trzeba go opatrzyć. Idź do łazienki po apteczkę- poprosiłem. Brunet wykonał moje polecenie.
Na biały wacik nalałem trochę wody utlenionej i zacząłem opatrywać rany. Nie zareagował na to co robię, na ból. Nawet nie syknął.

Pół godziny później, młodszy był opatrzony i przebrany w świeże ciuchy. Teraz tylko czekać aż się obudzi.

Następny dzień...

Nie mogłem zasnąć z myślą, że na dole śpi Jungkook. Przed oczami nadal miałem widok jego zakrwawionej twarzy i jeszcze ta martwa kobieta. Co ona tam robiła? To pytanie mnie nękało.

Dzisiaj odpuszczę sobie szkołę muszę być teraz przy nim. Dobrze, że rodziców nie ma do końca tygodnia.

Zszedłem zaspany na parter do kuchni, ale po drodze zajrzałem do Jungkooka. Nadal spał....
Westchnąłem i poszedłem do mojego celu. Zaparzyłem sobie kawę i zrobiłem kilka kanapek. Z całym zestawem poszedłem do salonu. Usiadłem na krawędzi kanapy odstawiając wszystko na stół, a potem spojrzałem na młodszego. Był cały spocony, a w domu nie było ciepło raczej na pół. Pewnie miał koszmar.

-Zostaw, puść!- krzyczał wiercąc się- N-nie!- zaczął płakać

-Jungkookie...- szturchałem go przejęty na maksa- Obudź się- próbowałem wybudzić go z tego koszmaru.

Mówiłem do niego głaszcząc po głowie ponad dziesięć minut. Po chwili chłopak obudził się cały zalany potem i oddychał ciężko.
Zdezorientowany zaczął się rozglądać po salonie, kiedy to jego wzrok zatrzymał się na mnie.

-Jimin?- spytał z zachrypniętym głosem

-Tak, już ci nic nie grozi- głaskałem go po plecach. Młodszy nic nie mówiąc więcej, wtulił się we mnie szlochając.
Zmieniłem nasze pozycje kładąc go na swoje kolana przytulając- Powiesz co się stało?- zacząłem dość nietypową rozmowę

-Nie chce o tym teraz mówić- załkał- Przepraszam

-Nic nie szkodzi, nie musisz mówić jeśli nie chcesz. Może kiedyś mi o tym powiesz, jeśli będziesz chciał- skinął głową bardziej się wtulając o ile można- A ta kobieta u ciebie w domu to.....kto to był?- spytałem ponownie. Chłopak oderwał się ode mnie spojrzawszy z zapłakanymi oczami w te moje.

-T-to była m-moja mama- powiedział i rozpłakał się bardziej.

-Ćśśś...spokojnie- głaskałem go uspokajająco. Teraz żałuje, że zadałem to kolejne pytanie- Może....żeby zapomnieć przez chwile...zjemy śniadanie? Po tym co czuje jesteś lekki jak patyk może jak nitka- oderwaliśmy się od siebie siadając normalnie- Proszę- podsunąłem mu talerz, lecz odepchnął naczynie od siebie- Musisz jeść.

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz