60.

1K 59 14
                                    

Uwolniony przez swojego oprawce, minutę po tym do środka weszło trzech policjantów.

-Trzymaj się- wypowiedział ostatnie słowa z lekkim uśmiechem, dopóki nie został zabrany przez funkcjonariuszy. Do pokoju weszli tym razem ratownicy. Czym prędzej zaczęli opartywać moje rany plus podłączając mi kroplówkę. Jednak nie miałem zbytnio siły. Moje powieki zrobiły się ciężkie jakby ważyły tone, a po chwili straciłem przytomność. Jedynie co zdążyłem zobaczyć to wbiegającego do pokoju mojego Chimmiego.

***

Obudziłem się słysząc czyjąś rozmowę. Uchyliłem oczy będąc oślepionym przez światło od lamp. Pokój, w którym się znajdowałem był bardzo jasny. Ściany koloru beżowego, a podłoga oklejona brązową powłoką. Tuż obok mnie stała maszyna pokazująca czynności życia, a po mojej prawej stronie było wielkie okno.

-Kookie- nade mną pochylił się starszy, a w oczach miał łzy- Nareszcie się obudziłeś- pogłaskał delikatnie mój policzek- Tak strasznie się bałem. Na szczęście, jesteś już z nami- wyszeptał- Jak się czujesz?- zapytał. Wzruszyłem ramionami- Powiedz...- poprosił.

Moje oczy się zaszkliły. Pokazałem starszemu, że nie mogę mówić łapiąc się za szyję oraz przecząc, dopiero wtedy wybuchając płaczem

-Ćśśś....nic się nie dzieje. Jeszcze odzyskasz głos. Pomogę ci z tym. Czekaj...- z kieszeni wyjął swój telefon, a następnie podał go mi z włączonym notatnikiem- Napisz- posłał ciepły uśmiech. Westchnąłem ciężko wystukując pierwsze litery.

To było straszne, hyung. Bałem się.

Podałem urządzenie starszemu. Zaczął czytać.

-Wiem, skarbie. Przepraszam.

Nie masz za co. To ja powinienem przeprosić, bo wyszedłem bez słowa.

-Nie mówmy już o tym, dobrze?- skinąłem głową

Wszystko mnie boli..

-Rozumiem. Iść po lekarza?- zaprzeczyłem. Westchnął.

Co z Namjoonem?

-Policja go szuka. Uciekł nie wiadomo gdzie, ale jeśli stanie mi na drodze to zabiję gnoja- warknął zły- Nie martw się, skarbie. Wszystko będzie dobrze- położył się obok mnie przytulając. Syknąłem odsunąwszy się- Co jest?- zapytał zmartwiony. Podniosłem bluzkę ukazując liczne bandaże- O mój Boże- powiedział zszokowany- Kochanie- spojrzał w moje zaszklone oczy, sam zaczynając płakać. Otarłem paluszkiem poliki starszego kręcąc głową, aby nie wylewał swoich łez- Przepraszam- szepnął spuszczając głowę. Ułożyłem swe dłonie na jego głowie podnosząc ją trochę, a gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały pocałowałem go w nosek uśmiechając się lekko, choć szczerze, a następnie zrobiłem maleńkie serduszko z palców- Ja ciebie też- odpowiedział- Powiem ci coś. Zakolegowałem się z jednym policjantem i...poprosiłem go o...numer do twojego brata. Zgodził się, więc zadzwoniłem do niego i właśnie w tej chwili siedzi na korytarzu.- spojrzałem na niego zaskoczony, ale i szczęśliwy.

Możesz go zawołać?

-Oczywiście, skarbie.- powiedział wstając i wychodząc z sali. Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł wysoki brunet. Usiadł na krzesełku obok.

-Jimin mi wszystko powiedział.- zaczął niepewnie rozmowę. Szybko wystukałem litery na telefonie, który zostawił mi blondyn.

Przepraszam, że cię tak potraktowałem...

Pokazałem mu treść.

-Nic nie szkodzi- zaśmiał się nerwowo.- Rozumiałem to. Nie musisz przepraszać. Nie znasz mnie, nigdy nie widziałeś na oczy, więc tak właśnie reagowałeś, ale... dlaczego zmieniłeś zdanie?

Znalazłem testament mamy. To w nim napisała, że jesteś moim bratem, a jej wola jest taka, abyśmy się pogodzili.
Może zacznijmy od początku?

-Jasne.- zaśmiał się.- Mam na imię Jeon Jung-hyung.- podał mi rękę, którą od razu ująłem, lecz ten niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie przytulając.- Cieszę się, że w końcu cię odzyskałem, braciszku.- szepnął. Odwzajemniłem gest wtulając się w starszego.
Wtedy do sali weszła moja pani psychiatra. Odsunąłem się spojrzawszy na nią.

-Dzień dobry, panie Jeon.- powiedziała.

Hyung zostawisz nas?

-Okej.- zgodził się.- Do później, Jungkook.- pożegnał się wychodząc. 

Jimin POV.

Byłem załamany. Sądziłem, że gdy go odzyskam...gdy się obudzi usłyszę ten słodki, prześliczny i delikatny głos, którego mógłbym słuchać codziennie od rana do wieczora, ale niestety... stracił go przez tego gnoja Namjoona. Nie daruje mu tego. Ino go spotkam zginie marnie, chyba że policja będzie pierwsza.

Po tym jak do sali weszła pani psychiatra, z którą przywitałem się z niskim ukłonem na korytarz wyszedł Jung-hyung co również nie wyglądał na zadowolonego.

-I co?- spytałem.

-Kto to zrobił?- stanął przede mną wyraźnie wściekły.- Kto tak bardzo skrzywdził mojego małego braciszka, że nie może nic mówić?- rozpłakał się.

-Hej, rozumiem twój gniew, ale jak na razie nic nim nie zdziałasz. Sam czuję się winny przez to co się stało.

-Nie. To moja wina. Od początku naraziłem go na taki los. Gdybym nie uciekał, gdybym stawił czoła swojemu ojcu... żyłby całkowicie inaczej, ale nie sądziłem, że jest tak poważnie.

-Jung-hyung...- zacząłem, lecz mi przerwał.

-Wybacz. Ja..muszę się uspokoić- westchnął ciężko ocierając policzki, a następnie poszedł tylko w swoim znanym kierunku.

Po kilkunastu minutach wyszła kobieta z dokumentami w dłoniach.

-Pani doktor!- zawołałem podbiegając do niej.- Co z Jungkookiem?

-Jungkook cierpi na afonie czynnościową*. Może z tego wyjść, ale potrzebuje także i pana pomocy. Jest również w strasznym stanie psychicznym. Pociął prawie, że całe ciało z tego co mi pokazał. Panie Park, mój pacjent jak najszybciej powinien znaleźć się w szpitalu psychiatrycznym.

-Ale musi chodzić do szkoły. Inaczej nie zda. Był już na rozmowie u dyrektora. To ostatni rok, pani doktor. Proszę poczekać jeszcze te dwa miesiące. Zda tylko egzaminy maturalne, a później obiecuję, że sam zawiozę Kooka do szpitala, błagam.

-Niech będzie.- westchnęła.- Ale przez ten czas proszę pilnować pana Jeona.

-Nie spuszczę go z oka.

-Dobrze, w takim razie muszę już iść. Do widzenia panie Park.

-Do widzenia- ukłoniłem się. Kobieta odeszła. Czym prędzej wszedłem do środka. Chłopak leżał z przymkniętymi oczami- Kookie- szepnąłem przeczesując dłonią jego włosy. Otworzył powieki i niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie przytulając- Chcesz, abym cię przytulał?- spytałem, a czerwonowłosy skinął głową. Uśmiechnąłem się lekko chowając go delikatnie zważając na jego rany w swoich ramionach składając czuły pocałunek na czubku głowy- Kocham cię, aniołku- oznajmiłem cicho. Chłopak odsunął się odwracając się do szafki nocnej i biorąc do ręki mój telefon.

Chcę do domu, Chimmy...

-Już niedługo, kochanie. Wytrzymasz?- kiwnął przecząco głową.- Skarbie, proszę. Jeszcze kilka dni, dobrze? Dasz radę...Będę cały czas przy tobie, obiecuję.- spojrzał mi w oczy, w których zauważyłem iskierkę nadziei.- Nie opuszczę cię na krok.- wyszeptałem zatapiając nas w delikatnym i utęsknionym pocałunku.

*********
Znowu północ.
Sprawdźmy aktywność. Kto jeszcze nie śpi?

12.08.19r.

Afonia czynnościowa-  (całkowita utrata głosu, inaczej bezgłos) Bezgłos może wystąpić nagle, po stresie emocjonalnym. Zaburzenia psychiatryczne rozpoznawane u pacjentów z afonią czynnościową to przede wszystkim zaburzenia lękowe, depresja.

Skopiowałam tylko potrzebne informacje.

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz