2.56

370 28 6
                                    

Mijały dni, gdzie przez ten czas szukałem sobie byle jakiego zajęcia. Nim się obejrzałam nastał ten dzień, w którym odbywał się bankiet. Stresowałem się, ponieważ będą tam wysoko postawione osoby, a ja nie mając nic na swoim koncie będę dla nich nikim.

ㅡ Muszę iść?

ㅡ Tak. Tam wszystkim powiem, że jesteś moim mężem. ㅡ Objął moje policzki dłońmi.

ㅡ Mam złe przeczucia. ㅡ Odparłem.

ㅡ Nie musisz. Będę cały czas z tobą. ㅡ Powiedział uśmiechając się. ㅡ Nie opuszczę cię na krok.

ㅡ Na pewno?

ㅡ Tak.

ㅡ W porządku, ale nie unikaj mnie. To mój pierwszy bankiet i...i...

ㅡ Wiem kochanie. Nie będę. Dasz radę. Jesteś gotowy. Musimy już wychodzić. ㅡ Rzekł poprawiając mój garnitur.

ㅡ Jestem gotów. ㅡ Przyznałem zabierając głęboki wdech.

ㅡ Okay. To idziemy. ㅡ Odparł. Wyszliśmy z mieszkania, a następnie z budynku wsiadając do samochodu bardziej eleganckiego niż poprzednio, dlatego stresowałem się jeszcze bardziej.

Zajechaliśmy pod wielką halę, pod którą roiło się od paparazzi. Gdy tylko się zatrzymaliśmy zaczęli robić nam zdjęcia choć jeszcze nie wyszliśmy, nie rozumiałem tego.

ㅡ Nie, stój. ㅡ Powiedziałem łapiąc dłoń męża, gdy chciał otworzyć drzwi.

ㅡ O co chodzi?

ㅡ Za dużo ludzi. Nie mogę. ㅡ Spuściłem głowę oddychając ciężko.

ㅡ Guk spokojnie. Wyjdziemy i szybko wejdziemy do środka. Zresztą paparazzi są oddzieleni barierką, są ochroniarze, Nic się nie bój będę cię mocno trzymać za rękę. ㅡ Posłał uśmiech.

ㅡ N-nie... ㅡ Szepnąłem.

ㅡ Kochanie. Proszę cię. Dasz radę. To tylko pięć minut. Nie bój się. Będę przy tobie. Zaufaj mi. ㅡ Przytulił moją osobę głaszcząc po głowie. ㅡ Gotowy?

ㅡ Ale nie puszczaj mnie. ㅡ Poprosiłem chowając twarz w jego zagłębieniu szyi.

ㅡ Nie puszczę. ㅡ Odparł. Wziąłem kilka głębokich wdechów, a potem wyszliśmy z samochodu. Od razu zostaliśmy zaatakowani przez flesze i dźwięk klikających aparatów. Jimin cały czas trzymał mnie za rękę prowadząc do środka. Zakrywałem dłonią twarz nie chcąc oślepnąć od tych świateł. To jednak nie było dla mnie. Wolałem spokojne życie. Po chwili poczułem szarpnięcie. Był to jakiś dziennikarz prosząc o komentarz. Z tego uścisku wyrwał mnie starszy odsuwając od barierek. Potem spokojnie mogliśmy wejść do budynku, gdzie było wiele innych ludzi, oczywiście bogatych i wpływowych. ㅡ Trzymaj się mnie i nie rozmawiaj z osobami, które są zbyt aroganckie. Mogą łatwo znaleźć na ciebie haka.

ㅡ Od jednej rozmowy?

ㅡ Mogą i tak. Jeśli zauważą twój strach i niepewność od razu cię przejrzą, a potem sprawdzą twoje dane osobowe.

ㅡ Chim... Nie strasz tak. ㅡ Mruknąłem.

ㅡ Nie straszę. To sama prawda. Każdy jest zakłamanym gburem. Nie ufaj nikomu.

ㅡ Ty też taki jesteś? ㅡ Spytałem.

ㅡ Cóż... Dla wybranych mogę być szczery. ㅡ Wzruszył ramionami. ㅡ W tym świecie biznesu nie można zawsze być wiarygodnym. ㅡ Dodał. Skinąłem głową przybliżając się do niego jeszcze bliżej. Każdy witał Jimina z szerokim uśmiechem, a starszy przedstawiał mnie im jako swojego męża. Cóż, to było jego przyjęcie. Ale przyznam.. czułem się ważny i szczęśliwy, że się mnie nie wstydzi.

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz