43.

1.3K 81 67
                                    

[Dwa dni później]

Po serii zrobionych badań leżałem na swojej sali wpatrując się w przepiękny widok jakim był mój śpiący króliczek na łóżku obok. Lekarze stwierdzili, że my jako zakochana para powinniśmy być w jednym pokoju za co im szczerze dziękuję. Wtedy zauważyłem swojego ojca za szybą w drzwiach. Machnął dłonią bym wyszedł. No tak...każdy miał zakaz wstępu na naszą salę prócz personelu. Westchnąłem wychodząc z łóżka łapiąc za jakieś urządzenie, na którym była przywieszona kroplówka i wyszedłem z pomieszczenia.

-Tak?- spytałem zamykając za sobą drzwi

-Nic ci nie jest?- spytał oglądając mnie z każdej strony

-Nic, tato.

-Całe szczęście. Jiminnie...jestem z ciebie taki dumny- uśmiechnął się szeroko przytulając mnie

-Dziękuje- powiedziałem cicho- Um...tato prosiłem cię o coś...- zacząłem niepewnie

-Ah, tak. Mam to co chciałeś synu- uśmiechnął się ciepło wyjmując czerwone pudełeczko z kieszeni garnituru- Ale..na pewno tego chcesz? Nie za wcześnie? Masz dopiero dziewiętnaście lat.

-Zaręczyny mogą być o każdej porze tato, a ślub może odbyć się za rok lub dwa lata. No, jeżeli się zgodzi- posmutniałem otwierając pudełeczko podziwiając przepiękny srebrny pierścionek- Najwyżej zrobię z siebie skończonego frajera.

-Tworzycie idealną parę, Jimin. On cię kocha. Synu przecież ty skoczyłeś za nim by go uratować, więc z pewnością przyjmie oświadczyny.

-Twoje słowa dają mi siłę dziękuję. I dziękuję też, że nie masz problemu o to, że jestem gejem- odparłem wzruszając się, dlatego szybko wytrałem oczy

-Jesteś moim synem. Dla mnie liczy się twoje szczęście nie ważne z kim- przytulił mnie- Kocham cię, synu- wyszeptał

-Ja ciebie też tato- oddałem uścisk- I..przepraszam, że nie wyjechałem do Japonii, ale...

-Rozumiem. Miłość nie wybiera. Ja wszystko rozumiem- uśmiechnął się szeroko

-Muszę wracać, bo inaczej pielęgniarki mnie zabiją za to, że wyszedłem- oznajmiłem

-Poczekaj. Jeszcze jedna sprawa. Chce byś się pogodził z mamą.

-Nie mam zamiaru- odpowiedziałem od razu

-Jimin, proszę. Myślę, że mama zrozumiała swój błąd i..

-I dobrze- fuknąłem- Niech zżerają ją wyrzuty sumienia.

-Nie bądź taki. To nadal twoja matka.

-Chyba w snach- warknąłem wchodząc do środka pomieszczenia. Usiadłem na łóżku w stronę okna, a tyłem do drzwi ciężko wzdychając. Wyjąłem z kieszeni mały czerwony pojemnik znowu go otwierając. Moje myśli ciągle krążyły wokół Kooka. Czy się zgodzi? Czy będzie ze mną szczęśliwy? Co jeśli nie?

-Jimin?- usłyszałem za sobą. Szybko zamknąłem pudełko i chowając do kieszeni. Odwróciłem się do chłopaka, który wciąż leżał. Zapewne przed chwilą wstał.

-Cześć skarbie- uśmiechnąłem się- Wyspałeś się?

-Nie za bardzo, bo ciebie nie było obok. Na dodatek miałem straszny sen. Nie krzyczałem, prawda?

-Nie, ale co ci się śniło?

-A czy to ważne?

-Tak. Dla mnie każde twoje słowo jest ważne. Wszystko co robisz, wszystko co ci się śni jest ważne, więc powiedz co ci się śniło.

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz