14

2.1K 119 45
                                    

Po seansie dziewczyna zaproponowała spacer. Musiałem się niestety zgodzić. 

-Jiminnie, jak podobał ci się film?- zagadała, a ja jakoś nie miałem ochoty na rozmowę, a zwłaszcza z nią.

-Ujdzie.- mruknąłem beznamiętnie

-Był taki romantyczny- rozmarzyła się- Też tak zróbmy. Piknik nad jeziorem przy zachodzie słońca.

-Po moim trupie plus trzy dni dla pewności, że umarłem.- powiedziałem- Słuchaj nie lubię cię i mówię to szczerze, rozumiesz?

-No, ale wiesz, że nasz ślub będzie nieunikniony?- zatrzymałem się patrząc na nią niezrozumiale- Ożenimy się tylko po to, aby firmy obu rodzin się połączyły i stworzyły jedną. To czysty biznes kochany.- uśmiechnęła się.- Nawet jeśli będziesz się sprzeciwiał temu związkowi, ile razy będziesz odmawiał to i tak będziesz musiał się ze mną ożenić. Nie pomoże ci nawet ten twój niby przyjaciel. Widziałam jak na niego patrzysz i wiem, że nie jesteście przyjaciółmi tylko parą. Trudno nie zgadnąć, ale i tak nawet jeśli jesteś gejem nic ci to nie pomoże.- skończyła swój monolog

-A ty chcesz się żenić?

-Wiesz....jesteś słodki, przystojny, śpisz na kasie, masz wszytko czego zapragniesz. Jesteś mądry masz mięśnie. Jesteś chodzącym ideałem każdej kobiety, więc dla dobra firm zrobię to, aby być z takim przystojniakiem jak ty. Nie przeszkadza mi to, że jesteś homo, ale muszę ci coś wyznać co twoja matka mi wyznała.

-Niby co?

-Kiedy już będziemy po weselu oznajmiła mi, że wylecimy do Stanów Zjednoczonych i tam zostaniemy już na stałe. To nie mój pomysł, więc nie miej do mnie pretensji. 

-Zabiję ją.- powiedziałem do siebie- Proszę, pomóż mi, aby to małżeństwo nie pykło. Chce być szczęśliwy z Kookiem, chce prowadzić spokojne i własne oczywiście życie. Ty tego nie chcesz? Nie chcesz poznać mężczyzny swojego życia? Który będzie patrzył na ciebie z miłością i będzie szczerze kochał.- po minie dziewczyny mogłem wywnioskować, że podjęła już decyzję, ale i tez obawę.- Ja cię nie kocham ty mnie też, więc jaki to będzie sens? To jak? Pomożesz mi?

-J-ja....

-JiWoo- popatrzyłem na nią z błaganiem 

-No dobrze- westchnęła- Fakt podobasz mi się z tylko wyglądu, ale nie lubię twojego charakteru- zaśmiała się- Ale co chcesz zrobić? Przecież jak powiedziałam:  to wesele jest nieuniknione.

-Coś jeszcze wymyślimy. Słuchaj mogę już sobie pójść? Muszę iść do Kooka.

-Teraz ci zazdroszczę, bo masz osobę, która cię szczerze kocha, a mnie? Na mnie nawet ojciec nie zwraca uwagi tylko siedzi w tych papierach lub jakieś imprezy firmowe.

-Jeszcze znajdziesz miłość, a kto wie może czeka tuż za rogiem? Ja lecę, pa- odwróciłem się i pobiegłem do domu Jungkooka. 

Po kilkunastu minutach dobiegłem. Wszedłem do środka zdyszany, ale wszędzie było ciemno. Nie rozumiem. Drzwi otwarte, a w środku, ani jednej żywej duszy. Napisałem do Tae.

 Napisałem do Tae

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz