5

3.3K 182 53
                                    

-Witaj słodki- uśmiechnął się zadziornie. No super jeszcze go tu brakowało. A myślałem, że weekend przesiedzę w łazience w kałuży łez. Odsunąłem się od chłopaka chcąc uciec, ale był szybszy i złapał mnie za nadgarstek. Zaczął mnie gdzieś prowadzić.

-Puść mnie- szarpałem się, ale nic to nie pomogło, a chłopak wzmocnił uścisk.

-Uspokoisz się, czy mam cię przerzucić- warknął

Muszę się jakoś uwolnić, ale jak? Myśl myśl myśl....Wiem, może się uda.

Kopnąłem z całą siłą blondyna w nogę, a ten krzyknął z bólu puszczając mój nadgarstek. Zacząłem biec ile sił w nogach do domu.

-Oberwie ci się za to Jungkook!- krzyknął oddalając się kuśtykając

Wszedłem do domu zamykając drzwi, o które się oparłem oddychając ciężko. W domu pierwszy raz było jakoś cicho? Żadnych awantur, żadnych krzyków...coś jest nie tak.

Wszedłem w głąb korytarza. Sprawdziłem salon. Pusty tak samo jak kuchnia. Wszedłem, więc po schodach na górę. Otworzyłem drzwi od pokoju rodziców i to co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg.

-T-tato?- powiedziałem cicho i chyba pierwszy raz się do niego tak zwróciłem. Po policzku spłynęły niekontrolowane łzy.

Starszy siedział na ziemi płacząc i trzymając rękę matki.

-C-co się dzieje? Dlaczego płaczesz?- spytałem podchodząc

-Co się dzieje? Ty się pytasz co się dzieje? Łazisz gdzieś nie wiadomo gdzie, a twoja matka umierała.- wstał z podłogi

-C-co? Mamo- podbiegłem do zimnego już ciała- Proszę nie zostawiaj mnie, wróć do mnie, potrzebuje cię.- łkałem przytulając się do ręki starszej. Teraz, kiedy niektóre rzeczy się układają, a reszta się wali to musiała mnie opuścić i zostawić na pastwę losu z moim ojcem.

-To twoja wina- rzucił ojciec za mną- Twoja wina, że umarła!- rozpłakałem się jeszcze bardziej spuszczając głowę.- Jesteś beznadziejnym synem. Nie rozumiem, jak ktoś taki jak ty może jeszcze istnieć na tej ziemi? Jesteś po prostu nikim, rozumiesz?! Nic w życiu nie osiągniesz, jesteś zwykłym śmieciem, który nie ma za grosz szacunku dla innych.

-Nie prawda- szepnąłem sam do siebie

-Co żeś powiedział?- zapytał łapiąc za ramię i odwracając mnie w swoją stronę.

-To co słyszałeś. To ty nic nie osiągnąłeś w swoim życiu, tylko alkohol ci w głowie. Wszystkich miałeś w dupie nawet mamę, a nawet mnie.- powiedziałem pewny siebie.- Nienawidzę cię- szepnąłem mu prosto w twarz. Nie odezwał się, ale za to ustawił mnie do pionu i zaczął gdzieś ciągnąć. Otworzył drzwi od piwnicy i wepchnął mnie do środka.

-Może to cię czegoś nauczy- tak jak powiedział tak zamknął drzwi na klucz. Podbiegłem do nich zaczynając w nie walić pięścią.

-Wypuść mnie!- krzyczałem, ale nie dostałem odpowiedzi. Zrezygnowałem z tego i skuliłem się w ciemnym kącie zaczynając cicho szlochać.
A co najgorsze bałem się być zamykanym w jakiś pomieszczeniach takie jak to, ale tu na dodatek jest ciemno, mokro i wilgotnie.
Teraz tylko czekać, kiedy to ojciec przypomni sobie o swoim synie.
Postanowiłem się przespać. Znalazłem jakiś materac i się na nim ułożyłem. Z trudem zasnąłem.

Jimin POV.

Odkąd wróciłem do domu jedynie o czym myślę to- Jungkook.

Ciekawe co teraz robi...? Ogarnij się Park, widziałeś go zaledwie godzinę temu!

Leżałem na łóżku patrząc w ten sufit wspominając ten dzień. Wtedy przypomniało mi się, kiedy chłopak dotykał mojego policzka. Automatycznie złapałem się za niego uśmiechając się jak jakiś idiota.

-Coś ty taki uśmiechnięty?- usłyszałem znajomy głos. Spojrzałem w stronę drzwi i zauważyłem swojego kuzyna.

-Ah...nie ważne Tae- zaśmiałem się podnosząc z materaca.

Z Taehyung'iem mam bardzo dobry kontakt chyba lepszy niż z moimi rodzicami. Jesteśmy ze sobą zżyci od najmłodszych lat. Tae zawsze umie poprawić humor nawet w tych najgorszych chwilach.

-Co cię tu sprowadza?- zapytałem przytulając się na przywitanie

-Chciałem sprawdzić jak ci idzie. No wiesz...z tym chłopakiem- zapytał siadając na łóżku.

Chłopak wiedział o całej tej akcji z Jungkookiem. Nie raz mu się żaliłem jak ci idioci ze szkoły znęcali się na nim, wiem, bo to wszystko widzę na własne oczy, a pomóc chce, ale oni mnie znają i mają na mnie niezłe haki.

-Z Jungkookiem? Dzisiaj wrócił do domu.- usiadłem obok niego

-Nocował u ciebie?- zapytał zdziwiony. Potwierdziłem ruchem głowy.- Nie wiedziałem, że idziesz z tym tak szybko, bo myślałem, że najpierw będziesz się z nim spotykał, a później go zaprosisz do siebie.- odparł

-A co za różnica?- wzruszyłem ramionami

-A taka, że ty go nie znasz. Nie wiadomo, co może zrobić.

-Rodzice też tak mówili- westchnąłem

-I mają racje.- uderzył mnie poduszką zaczynając się śmiać.

-Chcesz zginąć?- zapytałem udawaną złością, ale chyba mi coś nie wychodziło. Chłopak tylko uderzył mnie po raz kolejny. Sięgnąłem po poduszkę i oddałem cios.

Toczyliśmy bitwę na poduszki tak długo, że na podłodze leżało pełno pierza. Przerwaliśmy naszą zabawę śmiejąc się i oddychając ciężko.

-Wiesz...- zacząłem uspokajając oddech- Nigdy tak dobrze się nie bawiłem- poklepałem go po ramieniu

-Zawsze do usług- zaśmialiśmy się

-Jimin, Tae- do pokoju wpadła moja matka- Boże co tu się stało?- spytała zszokowana

-Taka mała bitwa na poduszki- wytłumaczyłem

-Mam nadzieję, że to posprzątacie, ale nie po to przyszłam.

-A po co?

-Jiminku, synku ile ty masz już lat?- usiadła obok mnie

-Dziewiętnaście?

-To chyba już czas by znaleźć sobie kogoś na całe życie, nieprawdaż?

-Mamo do czego ty zmierzasz?

-Do tego, że ja i ojciec szukamy dla ciebie narzeczonej i powoli to się udaje.

-Co?!- podniosłem się gwałtownie z łóżka- Nie będzie żadnej narzeczonej! Żadnego ślubu! Ja jestem jeszcze za młody, uczę się, a mi do miłości jeszcze daleko.

-Rozumiem, ale tak będzie najlepiej dla nas, dla ciebie i oczywiście dla firmy.

-Nie będzie dla nikogo najlepiej- rzuciłem- Tae, idziemy- machnąłem dłonią i wyszliśmy z pokoju, a potem z domu.

Szliśmy chodnikiem. Byłem bardzo zdenerwowany. Nie wiedziałem, że rodzice mogliby posunąć się do tego stopnia by szukać mi narzeczonej.

-Co masz zamiar z tym zrobić?- zagadał niepewnie widać w jakim jestem stanie.

-Jak to co? Nie ożenię się i tyle.- prychnąłem

-Nie słyszałeś co mówiła twoja mama? Musisz to zrobić.

-Do miłości mnie nie zmuszą...

-Wiem o tym, ale...

-Skończmy ten temat- przerwałem jego wypowiedź.- Po prostu chodźmy gdzieś.

-Zgoda.

**************************

Jako iż dzisiaj rozpoczynają się wakacje dodaje rozdział.
Życzę wam udanych wakacji i oczywiście bezpiecznych!!!

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz