2.20

424 27 7
                                    

Jungkook POV.

Zaskoczony patrzyłem jak drzwi za chłopakiem się zamykają. Dlaczego wyszedł? Dlaczego mnie nie przytulił skoro tego potrzebuje?
Wstałem z ziemi i po cichu spakowałem swoje rzeczy do torby. Następnie podszedłem do okna otwierając je na szerz. Cieszyłem się, że nie było tak wysoko jako iż byliśmy na parterze. Skoczyłem lądując na zielonej trawie. Nie wiedziałem czemu w ogóle chce uciec. Czemu skoczyłem? Ale wiedziałem, gdzie pójdę.

Poprawiłem torbę na ramieniu idąc przed siebie. Do osoby, której tak dawno nie widziałem, i za którą zacząłem tęsknić.

Po kilkunastu minutach zatrzymałem się przed wielkim budynkiem. Wziąłem głęboki oddech wchodząc do środka i ignorując sekretarkę wszedłem do widny zanim ta zdążyła mnie złapać. Kiedy znalazłem się na odpowiednim piętrze, podszedłem do drzwi. Akurat wychodziła z gabinetu jakaś dziewczyna.

Zapukałem wchodząc do środka. Zaśmiałem się widząc jak mężczyzna upuszcza kupkę dokumentów na podłogę, gdy tylko mnie zauważył.

-Witaj, hyung.- Powiedziałem pomagając mu zbierać kartki.

-Jungkook? Co ty tu robisz? Kiedy przyleciałeś?

-Przepraszam, Jin. Jestem tu już dwa lata. Przepraszam, że nie przyszedłem do ciebie ani razu.

-Ale jak dzwoniłem mówiłeś, że wszystko jest w porządku i Ameryka robi się nudna.

-Kłamałem. Znaczy... Tak. Po części Ameryka już mi się znudziła. Wiele się działo. Naprawdę przepraszam, hyung.

-W porządku, Jungkook. Co się działo? Chcesz mi opowiedzieć?

-Nie chce rozmawiać o swoich problemach. Chcę rozmawiać jak... Jak z przyjacielem.

-W takim razie chodźmy na kawę, hm?

-Może być.- Posłałem mu uśmiech.

Pozbieraliśmy papiery i razem opuśliliśmy budynek. Poszliśmy do najbliższej kawiarni, zajmując wolne miejsca i zamawiając kawę.

-Jak sprawy z narzeczoną?

-Jak zerwała tak już nie wróciła do mnie. Jestem wolny do teraz.

-Oh przepraszam ja...

-Spokojnie. Już się z tym pogodziłem. A jak z tobą? Jimin został w Ameryce?

-U mnie wszystko w porządku.- Skłamałem. Naprawdę nie chciałem mówić o moich zmartwieniach już na pierwszym spotkaniu od dłuższego czasu.

-Na pewno? Nie jestem coś przekonany.

-Na pewno. Trenuje boks, wiesz?- Powiedziałem szybko chcąc zmienić temat.

-Boks? Wow, nie sądziłem, że pójdziesz w tym kierunku. Jestem pod wrażeniem. Jak ci idzie?

-Dobrze. Tak myślę. Czeka mnie więcej pracy.

-Cieszę się, że żyjesz już spokojnie. U mnie nudno. Tylko wciąż praca.

Żyć spokojnie... Jak ja tego pragnę..

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz