29.

1.7K 97 15
                                    

-Ty!- usłyszałem za sobą, gdy rozdzieliliśmy się z Jiminem na dwie strony, każdy do swojej klasy. Odwróciłem się zauważając jakiegoś chłopaka idącego w moją stronę. Jego wyraz twarzy nie oznaczał nic dobrego. Był wściekły, że aż zaciskał zęby. Nie wiedziałem o co chodzi. Dlaczego idzie w moją stronę? Coś zrobiłem?

Zacząłem się powoli cofać, a kiedy był blisko odwróciłem się i uciekłem.

-Wracaj tutaj śmieciu! Czas wyrównać rachunki!- krzyczał biegnąc za mną

-Jakie rachunki?! Nic nie jestem ci winien!- odkrzyknąłem. Chciałbym żeby ten dzień się skończył. Za dużo wrażeń jak na dzisiaj.

-Namjoon twierdzi co innego!

No to się przestraszyłem. Nasłał na mnie jakiegoś chłopaka by mnie pobił. Boże dlaczego mnie to spotyka?

Pobiegłem do kantorka, w którym szybko się zamknąłem. Po chwili chłopak zaczął się dobijać i szarpać za klamkę.

-Otwieraj to!- krzyknął uderzając w drzwi. Cofnąłem się siadając w kącie. Chowając twarz w dłoniach zaczynając cicho płakać- Ugh...Jeszcze cię szczylu załatwię!- powiedział- Zobaczysz nie dożyjesz następnego dnia!- dodał i chyba odszedł. Musiałem stąd wyjść, ale się bałem. Co jeśli on tam na mnie czeka? Dopadnie mnie i załatwi. Muszę się stąd wydostać, ale jak?

Wtedy mnie oświeciło. Głupi ja przecież mam telefon. Wyjąłem go i wybrałem numer do Jimina.

-Kook?- spytał

-Musisz mi pomóc- szepnąłem

-Co się stało?- mówił ściszonym głosem, bo zapewnie miał lekcje.

-Proszę przyjdź do kantorka- oznajmiłem i się rozłączyłem. Po kilku upragnionych minutach mojego życia usłyszałem pukanie.

-Jungkook jesteś tam?- zapytał próbując wejść. Wstałem z podłogi i podszedłem do drzwi by je otworzyć- Nic ci nie jest?- spytał zmartwiony kładąc dłoń na moich policzkach- Co się stało?

-Namjoon wynajął jakiegoś chłopaka by...by mnie pobił- rozpłakałem się tuląc się do starszego

-Że co?- warknął- Nie pozwolę na to- dodał nieświadomie szarpiąc mnie za włosy ze złością. Syknąłem cicho z bólu łapiąc za jego dłoń.

-H-hyung- szepnąłem

-Matko przepraszam cię skarbie- uspokoił się głaszcząc mnie po głowie- Nie chciałem, ale się wkurzyłem. Obiecuję, że będę cię bronił. Nie dam mu cię skrzywdzić- przytulił mnie mocno.

-Dobrze- skinąłem głową- Chim chcę wrócić do domu- oznajmiłem- Nie wytrzymię tu dłużej.

-Zabiorę cię, chodź- kiwnął w stronę wyjścia łapiąc mnie za rękę.

Po zwolnieniu się u mojej i Chima wychowawczyni wróciliśmy do domu. Usiadłem na kanapie od razu zostając przykryty kocem. Uśmiechnąłem się z tak nagłego i kochanego gestu ze strony blondyna, że musiałem dać mu całusa w policzek. Następnie poszedł do kuchni, gdzie zrobił herbatę, z którą wrócił do mnie.

-Dziękuję, ale hyung usiądź już obok- poprosiłem klepiąc miejsce koło siebie.

-No dobrze, ale chciałem jeszcze zrobić kilka rzeczy- powiedział siadając i obejmując mnie ramieniem

-Ja je zrobię. Ty też potrzebujesz odpoczynku- stwierdziłem odkładając kubek z herbatą na stół wstając następnie z kanapy- Nie chce słyszeć sprzeciwu, bo nie mam zamiaru nic nie robić. Nie chce być pasożytem w tym związku- odwróciłem się na pięcie z uniesioną głową idąc na górę.

-Nie jesteś nim!- krzyknął z dołu, gdy zacząłem robić pranie.

-Jasne, jasne- powiedziałem do siebie niezbyt przekonany jego słowami. Pościeliłem nasze łóżko, a potem trochę ogarnąłem nasz pokój.

Zszedłem na dół idąc do kuchni zaczynając zmywać naczynia, które aż raziły w oczy swoim bałaganem. Można by powiedzieć, że mam dzisiaj dzień sprzątania.

-Skarbie zostaw to- powiedział starszy obejmując mnie w pasie opierając brodę o moje ramię- Później to zrobisz.

-Jeśli będziemy odkładać obowiązki na bok to wkrótce zalęgną się tu szczury- mruknąłem płukając naczynia i odkładając je na suszarkę- A ty masz odpoczywać- odparłem najpoważniej jak potrafiłem odpychając chłopaka od siebie.

-Przecież jestem zdrowy- zaśmiał się- Nie jestem zmęczony, ani nic, więc z przyjemnością ci pomogę.

-Idź.Odpocząć.Jasne?- warknąłem przez zaciśnięte zęby patrząc na niego złowrogim wzrokiem. Starszy popatrzył się jakoś dziwnie oraz zaskoczony moim zachowaniem.

-Dobra, dobra- podniósł ręce w geście obronnym uśmiechając się lekko zmieszany- To pójdę- skinął głową odwracając się następnie i idąc do salonu. Wypuściłem powietrze ze świstem mając świadomość, że starszy jest uparty i teraz wcale nie leży na kanapie, a robi coś co mu zabroniłem, dlatego wytarłem ręce o ręcznik i poszedłem w ślady chłopaka. Tak jak mówiłem. Blondyn ściągał firany i zasłony rzucając je na podłogę.

-Jimin...- jęknąłem zawiedziony- Dlaczego mnie nie słuchasz?- spytałem rozkładając ręce wzdłuż ciała

-Kook proszę. Nie traktuj mnie jak pięciolatka- rzekł schodząc z krzesła następnie podchodząc do mnie- Nie możesz przecież zrzucić wszystkich obowiązków na siebie. Jest ich masę, a ja nie mam zamiaru leżeć i patrzeć jak mój chłopak się męczy.

-Ty robisz bardzo dużo w tym domu. Przez ostatnie dni to ja ciągle leżałem i patrzyłem jak pracujesz, dlatego chciałem zrobić to samo- spuściłem głowę- Przepraszam...

-Wtedy się o ciebie troszczyłem, skarbie. Byłeś słaby i nadal trochę jesteś, więc nie pozwolę robić ci tego sam czy ci się to podoba czy nie- zaśmiał się wracając do swojej czynności. Westchnąłem ciężko wracając do kuchni, gdzie dokończyłem sprzątanie.

Po godzinie może dwóch czy  trzech skończyliśmy sprzątać cały dom. Kompletnie straciliśmy poczucie czasu, że nie zauważyliśmy, kiedy słońce zaczynało zachodzić.

Padłem na łóżko zakrywając sobie oczy w zagięciu łokcia. W pewnej chwili poczułem jak coś spływa po moim policzku. Dotknąłem tego i spojrzałem się na to.

-No nie...- szepnąłem załamany. Pobiegłem szybko do łazienki zamykając się w niej następnie urywając kawałek papieru chcąc zatamować krwotok z nosa. Nie wiem dlaczego to mi się zdarzyło. Może od przemęczenia? Rzadko teraz zasypiam, a jak mi się uda to budzę się dwie godziny później i już nie mogę zasnąć.

Po kilku minutach udało mi się przerwać krwawienie. Wyrzuciłem papier do toalety naciskając spłuczkę, później opłukałem twarz zimną wodą wycierając ją ręcznikiem następnie wychodząc z pomieszczenia.

-Aish...nie strasz mnie- podskoczyłem wystraszony, gdy starszy stał centralnie przed drzwiami.

-Co jest?- podniósł brew

-Nic...Jestem tylko zmęczony- oznajmiłem siadając na łóżku- Wejdziesz do tej łazienki czy będziesz tak stał jak słup?

-Nie chce do łazienki- pokręcił głową- Pójdę z tobą spać, dobrze?- uśmiechnął się ciepło siadając obok.

-Będę się czuć pewniej- odparłem jakoś zestresowany.

-Wskakuj do łóżka, a ja zaraz przyjdę- stwierdził wchodząc jednak do tej łazienki. Zrobiłem tak jak kazał. Jednak zmęczenie wzięło górę, a moje powieki robiły się coraz bardziej cięższe aż w końcu odpłynąłem do krainy snów.

*************
Jak emocje?

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz