2.25

360 32 4
                                    

Siedziałem w pokoju bawiąc się swoimi palcami. Nie mogłem zasnąć bojąc się, że moja wolność jest tylko snem, że zasnąłem z wykończenia, a także bolało mnie całe ciało.
Po kilku minutach usłyszałem pukanie, a do środka wszedł brat.

-Wiedziałem, że nie śpisz.- Odparł siadając obok mnie.- Przyniosłem też maść.

-Po co?

-Posmaruje Ci siniaki. Szybciej znikną.   Zdejmij bluzkę.- Poprosił. Pokręciłem przecząco głową odsuwając się.

-Nie chcesz tego widzieć...

-Chcę. Uwierz, że chcę. Nie będę się śmiał ani nic. Naprawdę. Chcę Ci tylko pomóc.

Niebędąc przekonany powoli podniosłem bluzkę zaraz odwracając się do niego plecami. Słyszałem jak wciąga powietrze delikatnie dotykając mojej skóry przez co zadrżałem.

-Nie patrz... To obrzydliwe.

-Spokojnie. Zrobię to szybko.- Oznajmił, a po chwili poczułem zimną substancję. Delikatnie rozprowadzał maść po moich plecach.- Odwróć się do mnie.- Poprosił, lecz nie słuchałem go.- Proszę cię.

-Nie. Dosyć.- Powiedziałem z drżącym głosem. Szybko założyłem z powrotem bluzkę podchodząc do drzwi.

-Dobrze. W takim razie sam się posmaruj, okay?- Wstał przybliżając się podając mi tubkę.

-Hyung? Czy... Mógłbyś położyć się ze mną? Albo nie... Zapomnij.- Natychmiast się wycofałem uciekając wzrokiem.

-Zostanę.

-Nie, nie. Idź do Bong ona teraz potrzebuje więcej...

-Kook. Bong sobie poradzi.- Rzekł kładąc dłoń na mym barku. Rozpłakałem się przytulając brata.- Hej, co się dzieje?

-Przepraszam. Tylko wam przeszkadzam...

-Co ty wygadujesz, Guk. Nie prawda. Jesteś tu mile widziany. A jedna noc czy dwie z tobą nie zaszkodzą Bong. Połóżmy się, hm?- Spytał. Skinąłem głową kładąc się z chłopkiem na łóżku. Wtuliłem się w brata przymykając powieki.- Dobranoc, Gukie.

-Dobranoc, hyung.- Szepnąłem.

*

Obudziłem się w środku nocy, zalany potem. Zaświeciłem małą lampkę nocną oddychając ciężko. Spojrzałem w bok i zdziwiłem się nie widząc starszego brata obok siebie. Wpadłem w panikę zaczynając się dusić. Czułem obce dłonie na swoim ciele, choć nikogo nie było przy mnie.

-Nie!- Krzyknąłem zalewając się łzami.- Nic mi nie rób...- Szepnąłem.

-Guk, spokojnie.- Usłyszałem głos starszego.

-Zostaw mnie!- Krzyknąłem odpychając go.- Nie krzywdź mnie, błagam.- Dodałem cofając się i przy okazji spadając z łóżka. Skuliłem się w kącie chowając twarz w dłoniach.

-Jungkookie to ja Jung-hyung. Spokojnie, nic ci nie zrobię. Jesteś bezpieczny. Nikogo tu już nie ma. Kookie... Spójrz na mnie.- Poprosił kładąc dłonie na mojej głowie, którą uniosłem.- Przepraszam. Mogłem nie wychodzić, nie zostawiać cię. Jest wszystko dobrze. Chodź do mnie.- Rzekł wyciągając dłonie. Przytuliłem go chowając twarz w jego zagłębieniu szyi.- Oddychaj głęboko. Spokojnie...- Mówił krzyżując moje ręce, które położyłem na swych barkach.- Jimin mówił mi o tej pozycji motyla.

Klepałem się lekko oddychając głęboko i przymykając oczy. W ten sposób uspokoiłem trochę, lecz tym razem bałem się otworzyć oczy z powrotem.

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz