29

313 9 0
                                    

Siedziałam z mężczyzną na ławce w parku, patrząc przed siebie. Po usłyszeniu tego, co przeszłam wciąż milczał.

– Czy to Ci wystarczy? Dasz mi teraz spokój ?

Podniosłam się na nogi i kiedy już chciałam iść przed siebie ten zatrzymał mnie swoimi słowami.

– Pomogę Ci…

Odwróciłam głowę w jego stronę, patrząc, jak się podnosi i staje blisko mnie. Tym razem już mnie nie denerwował, nie irytował, był mi po prostu obojętny. Prychnęłam, unosząc kącik ust.

– Niby jak chciałbyś mi pomóc?

– Zapomniałaś, że jestem inwestorem w firmie?

– Jakie to ma powiązanie z Jeonggukiem ?

– Możesz mi zaufać ?

– Nie mam do tego podstaw…

– Tak cięty język nie pasuje do twojej delikatnej duszy Mia…

– Tak się dzieje, gdy nie słuchasz co kobieta mówi…

– Przecież ja chcę ci tylko pomoc. Mia…

– Daj spokój Martin. Pomimo bycia w rozsypce nie straciłam do końca rozumu.

– Nie będę Cię przekonywał. Po prostu daj mi swój numer, a jak się czegoś dowiem to zadzwonię. Obiecuję, że nie będę Cię prześladować…

Po chwili wahania zgodziłam się, bo wciąż miałam opcje blokady numeru. Mężczyzna upierał się, żeby mnie odprowadzić, więc szliśmy w ciszy. Przypomniałam sobie jak cisza przy Jeongguku była komfortowa, jak bardzo potrafił dać mi przestrzeń, kiedy jej potrzebowałam. Otarłam łzy cieknące po policzkach, na co czarnowłosy zerkał z boku. Powroty do domu wciąż były ciężkie, wiedząc, że już na mnie nie czeka.

– Szczęściarz. Bardzo go kochasz…

– Szczęściarz?

– Spotkacie się prędzej czy później Mia.

– Nie widziałam go od kilku miesięcy i nawet nie wiem, w jakim jest stanie.
– Cześć.

Rzuciłam sucho nie patrząc nawet w jego stronę i odeszłam.

Z daleka zauważyłam Hanę stojąca pod moją klatką z siatkami pełnymi zakupów.

– Co tutaj robisz?

– A jak myślisz? Zgaduję, że w twojej lodówce jest tylko światło.

– Hana wiem, że się o mnie martwicie i chcielibyście, żebym się podniosła, ale jeszcze nie potrafię. Nie wywierajcie na mnie presji do cholery…

Dziewczyna bez słowa weszła ze mną do mieszkania i od razu skierowała się z zakupami do kuchni, do której dołączyłam po kąpieli.

– Powiesz mi?

– Co?

– Co to był za facet i dlaczego jesteś dzisiaj tak zgryźliwa?

– A nie jestem taka od miesięcy?

– Dzisiaj wyjątkowo Ci się nasiliło…

– Martin. Spotkałam go w kawiarni.

– Ten Martin od biżuterii?
– To on cię tak zezłościł?

– Nie. W pracu szef zwrócił mi uwagę, żebym się ogarnęła, bo mnie zwolni.

– Co zrobiłaś?

– Źle wyglądam i ponoć odstraszam klientów…

Dziewczyna milczała.

– Aha…

– Mia… To prawda, że wyglądasz bardzo źle.

Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor.

– Nie zrozum mnie źle, ale bardzo się zaniedbałaś. Wiesz, że woda to nie wszystko ? Kiedy ostatnio nałożyłaś jakiś krem, czy maskę, bo o makijaż nawet nie pytam. Nie martwi Cię to, że może w każdej chwili stanąć w drzwiach waszego mieszkania ?

– O czym Ty mówisz?

– Nie wiesz, co się u niego dzieję. Założę się, że nie odzyskał nadal pamięci, bo inaczej dawno, by tu już był. Musisz być jednak przygotowana, że jak ją odzyska, to pokona wszystko, żeby się tu zjawić jak najszybciej.
– Chcesz, żeby Cię taką zobaczył?

Nie zamierzałam tego ciągnąć.

– Chce pojechać do Busan.

– Busan?

– Tak, niedługo nasza poerwsza rocznica. Wczoraj zarezerwowałam ten sam pokój…

Dziewczyna złapała mnie za dłoń.

– Pojechać z Tobą?

Spojrzałam na nią.

– Nie. Chcę być tam sama.

– Kiedy dokładnie jedziesz?

– Za dwa miesiące…

– Może do tego czasu wróci i pojedziecie tam razem…

– Zaczynam chyba tracić nadzieję Hana…

– Nie wolno Ci tak nawet myśleć!

-Nie wiem już co ze sobą zrobić. Mam coraz mniej siły do tego żeby się podnieść z łóżka, a gdzie tu po prostu żyć...

-Bierzesz leki ?

-Biorę bo inaczej nie zasnę i nie funkcjonuje...

-A terapia?

-Nie chce o tym rozmawiać i rozmyślać, bo wiem,że mi nie pomoże...

Brunetka została na noc. Odrobinę się rozluźniłam po rozmowie z nią i całkiem szybko dzisiaj zasnęłam.

Przewrotny los...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz