49

339 8 5
                                    

Drzwi się zamknęły, a ja przez chwilę stałem oszołomiony, po czym napływ emocji uderzył ze zdwojoną siłą.

– Kurwa !

Biorąc do ręki krzesło rzuciłem, nim o ścianę, żeby dać upust.

– JK co Ty robisz do cholery! Zwariowałeś?

Kobieta patrzyła z przerażeniem w moją stronę. Łapiąc za głowę osunąłem się po ścianie w dół i uroniłem łzy. Dopiero teraz dotarły do mnie słowa szatynki i fakt, że właśnie ją straciłem.

– Odrzuciłem ją i zraniłem jak nigdy.

Czułem ręce kobiety na moich policzkach.

– Co się stało? Dlaczego tak mówisz?

– Zrobiłem to w podły sposób najpierw, robiąc jej nadzieje…

– JK miłość wybacza wiele! Jedź za nią i przeproś, jeżeli musisz. Czas jest twoim największym wrogiem, nie błąd, który popełniłeś.
– Naprawdę nie chcesz już z nią być?

– Nie mogę…

– Dlaczego?

– Bo gdy do mnie wróci, to ja unieszczęśliwię…

– Naprawdę uważasz, że oddając jej swoją miłości możesz ja unieszczęśliwić? Cały czas powtarzasz, że nie możesz wrócić, a ja nie wiem dlaczego. Ona też tego nie wie, prawda?

Pokiwałem głową.

– Napraw to póki nie jest za późno, bo będziesz żałował. Razem przejdziecie przez wszystko, sam się przekonasz…

Przez dłuższą chwilę rozmawiałem z Lan i postanowiłem, że Mii należą się wyjaśnienia. Muszę dać jej prawo do samodzielnego podjęcia decyzji.

Po drodze kupiłem duży bukiet róż, chociaż wiedziałem, że to nie naprawi niczego. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę jej mieszkania.

Odprowadziłam mężczyznę do drzwi.

– Przepraszam Martin, naprawdę nie wiem, co mi odbiło.

– Już Przestań mała. Działałaś pod wpływem impulsu, i to ja nie powinienem był go wykorzystywać, wiec to ja przepraszam.
– Kiedy twoja mama wraca?

– Jutro…

– Na pewno chcesz zostać sama? Może zadzwoń po Hanę albo Jina?

– Nie Martin. Muszę sama wziąć się w garść i poukładać wszystko w głowie. Bardzo dużo wam zawdzięczam i nie mogę was ciągle obarczać tym, co przechodzę.

Zamknęłam drzwi za Martinem i wyszłam do sypialni po rzeczy, żeby wziąć prysznic. Kiedy siedziałam przy toaletce po mieszkaniu rozszedł się dźwięk dzwonka. Nikogo się nie spodziewałam, więc zerknęłam na panel, gdzie zobaczyłam bruneta stojącego z ogromnym bukietem róż.

– On sobie chyba żartuje!

Po dzisiejszej sytuacji nie chciałam go widzieć. Nigdy nie byłam na niego tak wściekła,jak w tym momencie, bo przez to wszystko prawie przespałam się z Martinem. Wiedziałam, że to ja się na to zdecydowałam i nie mogłam zasłaniać się brunetem, ale to jego odrzucenie mnie do tego popchnęło.

Ostatecznie do niczego nie doszło, bo zwyczajnie nie daliśmy rady. Nie byłam w stanie się zmusić, żeby pójść krok dalej, a Martin nie umiał wykorzystać sytuacji.

– Mia proszę otwórz. Wiem, że jesteś w środku, bo rozmawiałem z Martinem…

Stał pod drzwiami od kilkunastu minut, a ja patrzyłam i słucham jak prosi bym otworzyła. Było mi go żal, ale, prawdę mówiąc, wstydziłam się za całą sytuację z Martinem. Czułam się, jakbym go zdradziła, ale w końcu brunet stanął w progu ze spuszczoną głową.

– Przepraszam…

W milczeniu odsunęłam się, by wszedł do środka, po czym zamknęłam drzwi i zaprosiłam go do salonu. Zabrałam kwiaty, które mi wręczył i włożyłam je do wazonu.

– Poczekaj tutaj. Ubiorę się i wrócę.

Niespodziewanie poczułam szarpnięcie za nadgarstek, przy czym zderzyłam się z jego torsem. Mężczyzna bez ostrzeżenia rzucił się na moje usta. Odepchnęłam go jednak ten nie odpuszczał i znów się zbliżył, napierając na mnie, gdzie zetknęłam się plecami za ścianą. Złapał mój podbródek, który uniósł.

– Kocham Cię Mia.
– Kocham tylko Ciebie skarbie. Proszę wybacz mi!

Spojrzałam w jego ciemne tęczówki, w których zebrały się łzy. Kompletnie nie wiedziałam, co o nim myśleć jednak wiedziałam, że mam już dosyć tego, jak zmienia zdanie.

– Nie baw się mną, proszę…

– Nigdy więcej z ciebie nie zrezygnuje. Przysięgam! Odejdę tylko, wtedy gdy sama mi każesz.

Jeongguk klęknął przede mną, błagając o przebaczenie. Schyliłam się łapiąc jego policzki w dłonie i uniosłam głowę.

– Zrobiłam coś, po czym nie będziesz już chciał…

Położył palec na moich ustach, prosząc bym nie kończyła.

– Martin wszystko mi powiedział. Nie obwiniam Cię i przyjmuje to jako swoją karę.

– Tak nie można Jeongguk…

– Mia błagam Cię. Straciliśmy już tak wiele. Zamknijmy wszystko, co się wydarzyło I pójdźmy do przodu, razem, tak jak chciałaś.

– Myślisz, że jeszcze nam się uda?

– Spójrz, ile czasu minęło i gdzie jesteśmy? Oboje nie możemy bez siebie żyć i pora to przyznać…

Przewrotny los...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz