Przeleżeliśmy dzień w łóżku aż do wieczora. Jeongguk troszczył się o mnie i nie odstępował na krok. Przez to, co zaszło z chłopakami wysprzątał całe mieszkanie. Przy okazji ustaliliśmy, że musimy zacząć korzystać z firmy sprzątającej, bo przy takim trybie pracy zarośniemy brudem.
– Skarbie. Chciałbym porozmawiać…
– Nie chce znowu zaczynać tego tematu. Jestem tym zmęczona Jeongguk…
– Dlatego chciałem Cię przeprosić i przyznać Ci rację.
– Słucham?
– Byłem zdesperowany, żeby spłodzić dziecko naturalnie i mi odbiło. Ostatni tydzień w pracy był jednak ciężki i pozwolił mi dużo zrozumieć.
– Ledwo założyłem firmę, długo pracujemy i późno wracamy do domu. Zwyczajnie nie mamy czasu i warunków na dzieckoSłuchałam uważnie tego, co mówi.
– Teraz dopiero widze, że pospieszyłem się z Bamem i ledwo wyrabiamy.
– Kocham Bama…
Popatrzyłam na niego z grymasem.
– Hej, ja też go kocham, ale oboje wiemy, że to wymagająca rasa jak na nasz tryb życia, a dziecko ?
– Byłoby jeszcze trudniej. Bam nie stanowi takiego problemu, bo jako właściciele zabieramy go ze sobą do pracy, ale to pies. Nie musimy go karmić, przewijać i jedyne, co musimy poświęcić to lunch na spacery z nim.– Rozumiesz mnie już?
– Tak skarbie i naprawdę przepraszam.
– Wiesz, pomyślałem, że może poddam się teraz tej biopsji i zamrozimy plemniki na później, kiedy już oboje będziemy na to gotowi ? Przynajmniej będziemy mieli szansę, bo kto wie, co będzie za kilka lat ?– Naprawdę ?
– Tak Mia…
Uwiesiłam się na jego szyi i zatopiłam usta w pocałunku który on pogłębił.
– Trzeba wyjść z Bamem…
– Ja pójdę.
– Pójdziemy razem.
– Jesteś pewna? Źle się czujesz…
– Muszę się przewietrzyć…
– Nie tylko przewietrzyć, ale też coś zjeść skarbie.
– Nie dam rady nic przełknąć…
Ubraliśmy luźne dresy i już mieliśmy wychodzić, kiedy w drzwiach stanął Hwang. Dosyć długo patrzyliśmy na siebie w milczeniu, będąc zaskoczeni jego obecnością. Jeongguk nie utrzymywał kontaktu z ojcem, ale ten wcale się go niedomagał. Pojawił się tutaj pierwszy raz, odkąd syn wrócił do stolicy.
– Czego tutaj chcesz?
– Porozmawiać…
– Właśnie wychodzimy, jakbyś zauważył, a poza tym nie mamy o czym rozmawiać.
Wiedziałam, że powinnam być ponad tym wszystkim i przyłożyć się do tego, żeby pogodzić ojca z synem. Niestety prawda była taka, że miałam chyba większy żal do Hwanga niż sam Jeongguk. Nie umiałam patrzeć na tego człowieka po tym, co nam zrobił.
– Mia?
– Jesteś ojcem Jeongguka i jeżeli on zdecyduje się na to by Ci wybaczyć, to będę Cię tolerować. Nic poza tym Hwang.
– Chce naprawić to, co zepsułem.
– Pewnych rzeczy nie da się naprawić tato.
– Rozmawiałeś z matką?
– Oczywiście. Jesteśmy w stałym kontakcie ze sobą i mamy dużo lepsze relacje, gdy Ciebie nie ma między nami.
– Jeongguk jesteś do cholery moim synem.
– Wiezy krwi nic nie znaczą, niech to w końcu do ciebie dotrze.
– Chodź skarbie.Jeongguk nie chciał rozmawiać z ojcem, wiec wzięłam Bama na ręce, a on objął mnie w pasie, gdzie wsiedliśmy do windy, zostawiając mężczyznę przy naszych drzwiach. Widziałam duże zaskoczenie na jego twarzy jednak on musiał zrozumieć co zrobił.
– Po co on tu do chuja w ogóle przyszedł?
– Pewnie dopadły go w końcu wyrzuty sumienia…
– Mia… ten człowiek nie ma sumienia. Kiedy wróciłem do Seulu poszedłem na oddział, na którym leżałem i rozmawiałem z lekarzem o całej sytuacji.
– Byłeś na oddziale?
– Tak. Chciałem się dowiedzieć, dlaczego doszło do tej sytuacji i jakim prawem wtedy Cię zamknęli…
– Twój ojciec ma pieniądze i kontakty, co tu dużo mówić…
– Przepraszam za niego skarbie…
– Nie możesz obwiniać się o czyjeś grzechy Jeongguk, rozmawialiśmy już na ten temat.
– To prawda i nie ma sensu tego rozdrapywać. Niech zapomni, że ma syna...
Po drodze do domu zrobiliśmy małe zakupy i zamówiliśmy kolację na wynos.
CZYTASZ
Przewrotny los...
FanfictionDwoje nieznajomych spotyka się na imprezie, gdzie po dobrej zabawie lądują w łóżku w pobliskim hotelu. Mia po wspólnej nocy wychodzi po cichu, zostawiając mężczyznę w pokoju, kiedy po namyśle chce wrócić, żeby móc się z nim bliżej poznać okazuje się...