66

306 14 2
                                    

Jeongguk

Przykładając dłoń do czujnika sprawiłem, że drzwi się uchyliły i wszedłem do środka. Długo nie musiałem się rozglądać zeby wypatrzyć szatynkę, która siedziała skulona na wielkiej kanapie. Stałem przez chwilę w miejscu, patrząc na jej drżące ciało, przez co zrozumiałem jak bardzo, to wszystko przeżywa.

Teraz już wiedziałem, że się pogubiła i zareagowała impulsywnie. Mogłem ją o to obwiniać ? Z natury była lekko narwana i chaotyczna, chociaż odpowiedzialność to jej drugie imię. W myślach zadawałem sobie pytanie, do czego się posunęła w tym stanie?

Podszedłem do Mii, pochylając się delikatnie, a ta w mig uwiesiła się na mojej szyi błagalnie, przepraszając. Płakała tak bardzo, że nie wiedziałem, co robić. Nigdy nie miałem okazji widzieć jej w takim stanie jak teraz. Podniosłem jej ciało i usadowiłem na kolanach, chcąc pozwolić jej na ukojenie emocji. Delikatnie gładziłem jej włosy, próbując ją wyciszyć. Z moich oczu samoistnie zaczęły kapać łzy, a serce rozrywało na kawałki.

– Przepraszam Jeongguk jest mi tak bardzo wstyd… ja nie wiem, co się ze mną działo, nie myślałam racjonalnie.

Złapałem jej mokre od łez policzki i uniosłem głowę, żeby na mnie spojrzała.

– Skarbie już dobrze jestem tutaj, i to ja cię przepraszam, że od razu z Tobą nie pojechałem.

Bałem się usłyszeć tego, co zrobiła w przeciągu pięciu godzin, na które zniknęła. Siedzieliśmy na miejscu jakiś czas. Kobieta z rejestracji podała nam wodę dla Mii i zapytała, czy poprosić psychologa, który jest dostępny w klinice. Podziękowałem i odmówiłem, bo chciałem ją zabrać jak najszybciej na oddział, gdzie zajmą się nią jak należy. Cały czas nie wiedziałem, czy do czegoś doszło, ale nie umiałem o to zapytać, bo cholernie bałem się odpowiedzi. Liczyłem jednak na to, że jej zdrowy rozsądek wygrał nad tym wszystkim i nic nie zrobiła.

– Skarbie jest już lepiej?

W ciszy skinęła głową.

– Mia, czy Ty...?

Podniosła na mnie wzrok i wybuchła płaczem, na co gardło mi się zacisnęło. Wiedziałem, że jeżeli poddała się zabiegowi to już nic tego nie zmieni i będę musiał to zaakceptować.

– Nie dałam rady tego zrobić, nie mogłam i jeżeli nas nie chcesz to zrozumiem…

– Boże Mia…

Objąłem mocno narzeczoną i uroniłem łzy szczęścia na myśl, że cała trójka jest bezpieczna. Kamień spadł mi z serca, ale jednocześnie ściskało mnie ze złości, że byłem w stanie pomyśleć o niej źle kiedy ta została poddana takiej próbie.

Podjechaliśmy pod klinikę, gdzie pomogłem wysiąść szatynce, która całą drogę była wtulona w moje ciało. Na jej twarzy malowała się nie tylko rozpacz, ale i wstyd. Wchodząc na oddział od razu pokierowano nas do gabinetu psychologa, gdzie również czekała na nas lekarka. Odbyliśmy bardzo długą rozmowę o całej sytuacji. Dzięki temu byłem w stanie zrozumieć jej zachowanie i sposób myślenia co pomogło mi się uporać z własnymi emocjami.

– Pani Park proszę dać sobie czas na oswojenie z sytuacją. W życiu nigdy nie wiemy, co nas czeka i zbyt pewnie podchodzimy do naszej zaplanowanej przyszłości, która jest ruchoma.
– Widzimy się jutro na sesji.

Podziękowaliśmy za rozmowę i poszliśmy do sali, gdzie wszyscy czekali. Mia weszła do środka ze spuszczoną głową. Miała ogromne wyrzuty sumienia i wiedziałem, że jako partner muszę jej pomóc.

– Mia ! dziecko moje gdzieś Ty była ?

Matka podbiegła do zapłakanej córki, przytulając ją w ramiona.

– Mia siedziała nad rzeką Han. Potrzebowała uporać się z myślami i żałuję, że postąpiła w ten sposób. Proszę Was byśmy nie wracali do tego tematu, bo co było to minęło i najważniejsze, że jest cala i zdrowa. Dziękuje również za pomoc, że zawsze możemy na was liczyć.

Wykonaliśmy wspólny uścisk, ciesząc się, że szatynka się znalazła. Nie chciałem roztrząsać tego, co się stało jeszcze bardziej, więc posunąłem się do kłamstwa dla dobra Mii. Wiedziałem, że Jin mnie zrozumie, więc kłamiąc nawet się nie zawahałem i nie bałem, że ten zaprzeczy.

Przewrotny los...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz