97

272 15 2
                                    

Dostałam telefon od Martina, żebym przyszła jak najszybciej do firmy i zapanowała nad Jeonggukiem. Zestresowałam się, bo postawiliśmy bruneta przed faktem dokonanym.

Może zacznę od początku. Myślałam nad tym, jak mogę ocieplić relacje ojca z synem i trafiła się współpraca z pewną firmą, gdzie podwykonawcą miała być firma Hwanga. Jeongguk i Martin jako architekci mieli stworzyć duży projekt w oparciu o konsultacje z podwykonawcą projektu, którym miał być Hwang.

Projekt był bardzo duży i brunet odrobinę się miotał, czy podołają sami, żeby wyrobić się z czasem. Przyznaję, że przekonałam go do tego projektu razem z Martinem z nadzieją na to, że będą mieli okazję do tego, by porozmawiać. Jeongguk nie wiedział o ojcu, bo podwykonawca został przedstawiony na ostatnim spotkaniu, na którym Martin był sam. Oboje to zorganizowaliśmy w taki sposób, żeby ciemnooki nie mógł być tam razem z nim. Dzisiaj wszystko wyszło na jaw i jak słyszałam nie przyjął tego najlepiej. Oczywiście oberwało się Martinowi, który go nie poinformował. Wiedziałam, że nie postąpiłam najlepiej, ale nie zostawił mi wyjścia.

Wjechałam na ostatnie piętro budynku i ruszyłam w stronę gabinetu narzeczonego. Idąc w kierunku drzwi odczuwałam duży stres co od razu odbijało się na dzieciach. Weszłam do środka w milczeniu, gdzie Jeongguk od razu wymierzył w Martina srogim wzrokiem.

– Po co ja tu ściągnąłeś i mieszasz w takie sprawy, kiedy ma odpoczywać!

Uderzył rękami w stół, na co się wzdrygnęłam.

– Jeongguk podpisaliśmy umowę dużo wcześniej, nic, by nie zmieniło to, żebyś tam był.

– Gówno prawda! Mogliśmy się wycofać do chuja!

– Dobrze sie czujesz ?! Nie pozwolę Ci narażać firmy na koszta tylko dlatego, że masz nie po drodze z ojcem !

– Wiedziałem, że współpraca z Tobą…

Musiałam natychmiast mu przerwać, zanim powiedziałby za dużo.

– Ja mu kazałam to zrobić !

Nastała cisza, a brunet spojrzał na mnie zaskoczony.

– Przepraszam.
– To ja poprosiłam Martina, żeby Cię namówić na ten kontrakt byś pogodził się z ojcem…

W dalszym ciągu patrzył w milczeniu, a ja przełknęłam gulę w gardle.

– Nie złość się na nią i panuj nad sobą, bo w jej stanie…

Przerwał mu od razu.

– Nie pouczaj mnie jak mam postępować z moją narzeczoną!
– Usiądź.

Wskazał wzrokiem bym usiadła na jego fotelu. Widziałam, jak jego szczęka się zaciska od złości i zapewne najchętniej, by mną potrząsnął, ale to był Jeongguk, a on nie posuwa się do takich rzeczy. Martin opuścił gabinet, rzucając na mnie okiem w progu, po czym zamknął drzwi, a ciemnooki odszedł do dużego okna na końcu swojego biura.

Milczałam, czekając, aż zacznie rozmowę. Trwało kilka dobrych minut, zanim podszedł i usiadł na krześle za biurkiem. Złapał głęboki wdech i zadał pytanie.

– Dlaczego to zrobiłaś?

– Bo to twój ojciec i wasz konflikt trwa zbyt długo.

– Dlaczego Ci nie wierzę?
– Mia dobrze wiesz, że tak naprawdę nie jestem wściekły na niego za to, co zrobił ze mną, tylko jestem wściekły za to jak ty cierpiałaś. Byłem nieświadomy wszystkiego, i to Ty wylewałaś za mną łzy, gdy ja nie miałem pojęcia o twoim istnieniu.

Miał rację i dobrze wiedział, że nie będę w stanie wybaczyć tego, co przez niego przeszłam. Musiałam się mocno zmusić do tego, żeby chcieć naprawić ich relację, kiedy w głębi duszy nie chciałam tego człowieka w naszym życiu. Natomiast musiałam stwarzać pozory, żeby ten nie musiał mieć ojca na sumieniu, wiem, że gdyby doszło do najgorszego nie poradziłby siebie z wyrzutami.

– Jeongguk zostaniemy rodzicami. Zapewne niejednokrotnie poczujemy na własnej skórze ciężar decyzji, jaki przyjdzie nam podjąć…

Prychnął pod nosem.

– Chcesz mnie przekonać do czegoś w co sama nie wierzysz…
– On nie zrobił tego z myślą o mnie tylko o sobie i oboje to wiemy, więc skończymy ten cyrk Mia i powiedz o co chodzi.

Wstał i oparł się dłońmi na blacie.

– Powiedz mi, zanim zapędzisz się w kozi róg i nie będziesz umiała z tego wybrnąć. To, że jesteś w ciąży nie znaczy, że wszystko Ci wolno, a na pewno nie powinnaś knuć takich rzeczy.
– Nie wierzę, że posunęłaś się do takiego czegoś. Bawisz się w Hong?

Te słowa zabolały, ale miał pełne prawo do złości. Brałam pod uwagę, że ta sytuacja może się na nas odbić. Mimo wszystko zdecydowałam, że nie powiem o stanie zdrowia Hwanga i będę szła w zaparte.

– Pogódź się z nim.

– Czyli chcesz w to brnąć?

– Daj mu szanse.

Odsunął się od biurka i poszedł w kierunku drzwi, które otworzył.

– Wracaj do domu Mia. Mam dużo pracy.

– Wyrzucasz mnie?

– Dopóki nie powiesz mi prawdy będę niemiły w stosunku do Ciebie. Okłamujesz mnie, a tego nie będę tolerował.

Wstałam i podeszłam do niego.

– Nie wyżywaj się na Martinie. Ciężarnym się nie odmawia, więc nie miał wyjścia.

Prychnął i odwrócił wzrok, żeby na mnie nie patrzeć.

Przewrotny los...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz