52

373 11 2
                                    

Jeongguk

Szatynka szybko spakowała swoje rzeczy żeby przenieść się do mojego mieszkania. Znowu mogliśmy się kochać, kiedy tylko naszła nas ochota i budzić się w swoich ramionach. Mia objęła stanowisko mojej asystentki, chociaż musiałem ją do tego przekonać. Bała się, że przez to możemy się sobą znudzić.

Zielonooka weszła do gabinetu w czarnej obcislej sukience na wysokich szpilkach. Lustrowałem ją, kiedy podchodziła z dokumentami do mojego biurka. Czasami lubiła mnie prowokować tak jak teraz.

Podeszła bokiem i opierając się ręką o biurko przeciągnęła swoje ciało tuż przed moim nosem, sięgając po długopis. Wstałem od biurka i złapałem ją w talii, dociskając do mebla.

- Specjalnie to robisz?

- Ale co takiego Kookie?

Uśmiechała się szyderczo, bo bawiło ja to zdrobnienie.

- Przestań mnie tak nazywać i nie wypinaj tyłka przed moimi oczami, bo zostaniesz w tej pozycji na dłużej.

- Mmmmm

Odepchnęła mnie wypinając bardziej biodra i odwróciła się w moją stronę. Objęła moją szyję i wślizgneła dłonie we włosy żeby sie nimi bawić, wodząc tym samym po moich ustach.

- Grozisz, czy obiecujesz?

Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy ta flirtowała ze mną. Odsunąłem się i poszedłem zamknąć drzwi na klucz, po czym wróciłem w to samo miejsce, gdzie na mnie czekała.

- Nie będziesz sie na mnie denerwowała ?

- Dlaczego miałabym to zrobić ?

Zbliżyłem się do jej ucha.

- Bo po godzinach pracy chce Cię wypieprzyć na tym biurku.

Szatynka uniosła sukienkę i wskoczyła na blat. Rozchylając nogi pociągnęła mnie za krawat, żebym się zbliżył.

- Czekam ogierze...

Mieliśmy siebie na co dzień już od miesiąca, ale ciągle było nam za mało.

...

Siedziałam w parku, czekając naj Jina.

- Co jest mała?

Przywitałam się z brunetem i poprosiłam, by usiadł na ławce.

- Przepraszam, że przychodzę z tym do Ciebie, ale nie mam nikogo, z kim mogłabym o tym porozmawiać.

- Nie rozumiem...

- Chodzi o Jeongguka. Nie wiem, jak już z nim rozmawiać. Proszę go, żebyśmy poszli do kliniki, gdzie zajmują się bezpłodnością, ale on ciągle się wymiguje.
- W zeszłym tygodniu nawet postawiłam go pod ścianą i umówiłam termin. Wiesz, co zrobił?

- Boję się zapytać.

- Wystawił mnie !

Wstałam i zaczęłam chodzić zdenerwowana.

- Mia usiądź...

- Byłam na miejscu, a on w ostatniej chwili wysłał mi SMS.

- Mówił, że jesteś na niego zła...

- Dziwisz się?

- Tak bardzo zależy Ci na dziecku, że chcesz go zaciągnąć tam siłą?

Zabolały mnie słowa Jina.

- Słucham? Ja nie chcę wymuszać na nim dziecka. Nawet nie wiem, czy chce je mieć...

Nie dał mi dokończyć.

- Jak to nie chcesz?

- Nie myślę o tym na razie. Jestem przed trzydziestką, a on nie chce o tym rozmawiać...

- Czego ode mnie oczekujesz?

- Żebyś z nim porozmawiał. Chce się dowiedzieć od lekarza, czy na pewno jest bezpłodny.

- Mia... przykro mi, ale on nie jest w stanie dać Ci dziecka...

- Jin ja się nie zabezpieczam... chcę mieć pewność, że za miesiąc nie zacznę rzygać.

- Mówiłaś, że ze względu na problemy zdrowotne przyjmujesz hormony.

- Nie mam implantu od jakiegoś czasu. Lekarz zasugerował próbę odstawienia na cztery miesiące. Po ostatnich badaniach wyszedł niewielki spadek żelaza, ale czuję się fatalnie i chyba będę musiała do tego wrócić...

- Czy przez to mogłabyś w ogóle być w ciąży?

- Oczywiście. Moje problemy są związane z miesiączkami, a w ciąży jej nie ma. Poza tym nie chodzi tylko o mnie. Widzę, że jest przybity i uważa, że nie jest facetem, skoro nie może dać mi dziecka. Nie chce, żeby tak o sobie myślał Jin.

- No dobrze, spróbuję z nim pomówić i przegadać mu do rozumu.

- Dziękuję Jin dzięki tej wizycie dowiemy się więcej i atmosfera może się poprawi...

- Mia możesz mu trochę odpuścić i nie naciskać ? Wiesz, że to przynosi odwrotne skutki.

- My się nie kłócimy tylko trochę sprzeczamy. Później grzecznie się godzimy, wiec nie musisz się o to martwić.

- Już ja sobie wyobrażam to wasze godzenie... Niedługo chyba macie drugą rocznicę, prawda ?

Westchnęła głośno.

- Ciężko mówić o rocznicy, kiedy nie było się razem... Nie wiem, czy mamy co świętować. Prawdę mówiąc, czas, który spędziliśmy razem to zaledwie pięć miesięcy.

- Nie chcesz świętować? JK coś szykuje...

- Za każdym razem gdy myślę ile czasu zmarnowaliśmy... W Busan wszystko się zaczęło, a potem skończyło...
-Zdradzisz mi coś ?

- Nawet o tym nie myśl!

- Jin...

- Mia nie! Muszę się zbierać, bo urwałem się z roboty.

- Dziękuję, że przyszedłeś.

Przewrotny los...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz