Weszliśmy do klatki po tym, jak Jeongguk wpisał kod.
– Jeongguk, skąd znasz kod i co my tutaj robimy?
– Skarbie prosiłem, żebyś nie zadałam pytań tylko mi zaufała.
Zaczęłam się domyślać, że to może być nasze nowe mieszkanie na wynajem, bo umowa na dotychczasowym już się kończy, a niestety okazało się, że będzie można je już tylko kupić.
– Myślałam, że dasz się przekonać do wykupienia naszego mieszkania…
Widziałem zawód w jej oczach, na co ciepło przeszło przez moje plecy. Nic jej nie mówiłem, bo wiedziałem, jak bardzo przywiązuje się do rzeczy oraz miejsc i nie lubi zmian. Nasze mieszkanie zostało już kupione i potrzebowaliśmy nowego miejsca.
Otworzyłem drzwi do mieszkania i przepuściłem ją przodem. Odpiąłem samycz Bama i pozwoliłem, by poznał nowe miejsce.
Przekroczyłam próg, czując ścisk na gardle. Mieszkanie już od progu było piękne, jasne i bardzo przestronne. W salonie stał stół i zastawa na dwie osoby, Spojrzałam na bruneta kompletnie, nie wiedząc co myśleć.
– Mogę Cię oprowadzić?
Skinęłam głową w milczeniu. Nic nie mówiłam, ale mieszkanie było cudowne. Posiadało, aż cztery sypialnię, trzy łazienki, dwie garderoby, pralnie, przestronna kuchnie połączoną z salonem i dwa tarasy.
– Dlaczego nie pozwolisz mi zobaczyć sypialni ?
– Pozwolę, ale jak wejdziesz to idź proszę do wyznaczonego miejsca.
– O czym Ty mówisz?
Brunet otworzył drzwi i odsunął się do tyłu. Moim oczom ukazało się w pełni wyposażone pomieszczenie. Na podłodze była miękka wykładzina, a na niej róże, z których były zrobione strzałki w kierunku tarasu. Mój kącik ust podniósł się szeroko, przez co obróciłam się za siebie, ale Jeongguk zniknął. Chciałam się za nim wrócić, ale zrobiłam, jak prosił. Po drodze zauważyłam, że na łóżku znajduje się idealnie biała pościel, a na niej serce, również z róż. Bam kręcił się pod nogami, wąchając wszystko dookoła.
Podeszłam do drzwi i weszłam na otwarty taras. W dalszym ciągu kierowałam się strzałkami, które zaprowadziły mnie do miejsca, w którym brunet stał z dużym bukietem róż pomiędzy balonami z obciążnikami. Jeden z nich zwrócił moją uwagę, bo był największy i złoty, a przy nim leżało małe fioletowe pudełeczko. Moje serce waliło jak dzwon, a ciało zaczęło drżeć. Wiedziałam już, co to za chwilę się wydarzy.
Widziałem jej zaskoczenie na twarzy, ale także szeroki uśmiech, nad którym nie potrafiła zapanować. Podeszła do mnie niepewnie i zauważyłem zaszklone tęczówki, kiedy rzuciła okiem na pudełeczko. Byłem zdenerwowany pomimo tego, że wiedziałem, jak bardzo mnie kocha, to i tak niepewność zżerała mnie od środka. Uklęknąłem na jedno kolano i podniosłem jej lewą rękę.
– Skarbie nie dokończyliśmy jeszcze jednej kwestii. Nosisz już na palcu pierścionek, który przygotowałem przed wypadkiem, ale muszę usłyszeć na głos, czy chcesz za mnie wyjść?
Z oczu szatynki zaczęły lecieć grochy łez, jednak kiwała głową, mówiąc tak. Bam wpadł na taras, po którym zaczął biegać jak szalony między balonami. Kiedy schyliłem się po pudełeczko to ten nagle chwycił je w zęby, chcąc go złapać przewróciłem się upadając na brzuch. Mia, widząc to rzuciła się do biegu za naszym czteronożnym psotnikiem. Podniosłem się z podłogi i dołączyłem do niej. Po kilku chwilach gonitwy taras wyglądał jak pobojowisko, a my byliśmy zdyszani jak po maratonie. Ten pies potrafił wywrócić nam wszystko do góry nogami.
CZYTASZ
Przewrotny los...
FanficDwoje nieznajomych spotyka się na imprezie, gdzie po dobrej zabawie lądują w łóżku w pobliskim hotelu. Mia po wspólnej nocy wychodzi po cichu, zostawiając mężczyznę w pokoju, kiedy po namyśle chce wrócić, żeby móc się z nim bliżej poznać okazuje się...