24

367 10 1
                                    

Weszłam do sali, w której leżał brunet podpięty pod aparaturę. Wciąż zaciągałam się płaczem, a na widok jego połamanego ciała serce mi pękało. Podeszłam do jego łóżka, gdzie dostrzegłam opuchniętą twarz całą w siniakach i ranach. Ten mężczyzna zupełnie nie przypominał tego z którym jeszcze wczoraj leżałam w łóżku w objęciach.

– Proszę nie opierać się o łóżko, nie dotykać pacjenta i nie przekraczać czerwonej linii. Ubranie, które ma pani na sobie oraz maseczkę obowiazuja na sali.

Pragnęłam go przytulić i pocałować, ale jedyne, co mogłam zrobić, to klęknąć i błagać go, żeby z nami został. Nie pozwolono mi być przy nim dłużej niż dziesięć minut, które minęły jak sekundy. Teraz pozostawało nam tylko być przyklejonym do szyby i wierzyć, że jest silny.

Lekarze dawali nam małe nadzieję na wybudzenie się bruneta, a o sprawności ruchowej nie chcieli rozmawiać, co było dla nas jednoznaczne. Pierwsze dwadzieścia cztery godziny od operacji były najważniejsze i miały zadecydować, czy przeżyje.

Jeongguk doznał urazu czaszkowo-mózgowego, urazu kręgosłupa szyjnego, miał złamanie panewki stawu biodrowego i złamanie w 3 miejscach w prawej ręce. Kilku lekarzy operowało go przez siedem godzin, próbując poskładać jego ciało. Wszystko było spowodowane tym, że podczas wypadku pod wpływem silnego uderzenia wyleciał przez przednią szybę samochodu.

Trzy dni później.

Podjechaliśmy pod dom pogrzebowy, w którym miał się odbyć wspólny pogrzeb Hoseoka i Yoongiego. Hana cały czas była przy mnie jednak ze mną nie było kontaktu. Po tym, jak doznałam szoku musiałam przyjmować leki psychotropowe, które bardzo mnie otępiały.

Mało co pamiętałam z tego wydarzenia za to placz, lament i czasami krzyk zapamiętam na zawsze. W dalszym ciągu czułam się winna, a kiedy Jungwo dowiedziała się, że jej narzeczony zginął, bo chciałam, by wyszli do klubu obwiniała mnie o jego śmierć.

Z siódemki przyjaciół, a w zasadzie rodziny zostało tylko czterech chuderlawych i bladych mężczyzn, którzy nie odstępowali siebie na krok. Na ich ciałach po wypadku wciąż widniały ślady, takie jak siniaki i złamania, a piąty z nich wciąż walczył o życie na intensywnej terapii.

Nie wytrzymałam tam zbyt długo, więc w przeciągu dwóch godzin wróciłam do bruneta. Za każdym razem roniłam morze łez i nawet leki nie były w stanie zagłuszyć tego bólu. Cały czas czekałam, aż stan mojego ukochanego się poprawi.

Dwa tygodnie później.

Późnym wieczorem wróciłam do domu i jak zwykle wzięłam tylko szybki prysznic, leki na sen i położyłam się do łóżka. Nagle przez drzwi weszła mama, która usiadła obok na łóżku.

– Nie chciałby widzieć Cię w takim stanie… Nie jesz, nie pijesz nic prócz kawy i wyglądasz jak własny cień…

– To bez znaczenia.

– Nie dla niego Mia ! Chcesz, by on żył i się wybudził, a tymczasem sama się wykańczasz. Chcesz do niego dołączyć o kilka pięter niżej i kto wtedy będzie się nim zajmował ?

Podniosłam się z łóżka do siadu.

– Nie mam siły dalej żyć… Nie bez niego.

– Dlaczego uśmiercasz go za życia !? Kto dał Ci prawo opłakiwać go, jakby odszedł !?

Matka potrząsnęła moimi barkami, po czym złapała dłońmi moją twarz.

– Żyj dla niego i każ mu wrócić do cholery !

Rodzicielka opuściła mój pokój, a ja znów zaczęłam wylewać łzy w poduszkę, przytulając jego bluzę.

Przewrotny los...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz