Jeongguk zaparkował na parkingu pod hotelem. Wysiedliśmy z samochodu i wypieliśmy dzieci z fotelików, które wzięłam za ręce, a brunet wyciągał walizki. Na schodach czekała już organizatorka ślubu i mama z chłopakami, żeby przejąć bliźniaki. Kucnęłam i przytuliłam do siebie Binne oraz Yonga.
– Pójdziecie teraz grzecznie z wujkiem Jiminem i wujkiem Tae pobawić się jakiś czas, a później babcia położy was spać.
– Ok?Bliźniaki uszczęśliwione przytaknęły, dając mi buziaka i pobiegły do chłopaków na ręce.
– Nie wiem, co byśmy bez Was zrobili…
Tae i Jimin byli w związkach, ale nie planowali na razie powiększania rodziny. Dzięki temu my mieliśmy czas dla siebie i dobrą opiekę nad bliźniakami, mogliśmy na nich liczyć w każdej sytuacji jednak staraliśmy się to wyważyć i prosić o pomoc tylko, kiedy musieliśmy.
Opiekunka do dzieci w moim przypadku nie zdała egzaminu. Jeongguk chciał dobrze, ale nie potrafiłam oddać dziecka w ręce obcej kobiety, dlatego za pomoc wzięłam mamę. Poprosiłam rodzicielkę, żeby zrezygnowała z pracy i zatrudniliśmy ją pod naszą firmą, gdzie dostawała co miesiąc wypłatę. Ona miała pieniądze na życie, a moje dzieci babcie na co dzień. Bliźniaki zaklimatyzowały się w żłobku, więc mogłam spokojnie pracować u boku mojego przyszłego męża.
Wróciłam do bruneta, żeby pomóc mu przy walizkach, których trochę mieliśmy.
– Daj…
– Mia, dam radę.
– Przestań…
Złapałam za dwie walizki i pokierowałam się do wejścia, gdzie brunet mnie dogonił.
– Jesteś uparta.
– Przygadał kocioł garnkowi…
Weszliśmy do dużego apartamentu, po którym dzieci już ganiały z chłopakami i ich partnerkami. Polubiłam się z dziewczynami i cieszyłam, że znaleźli swoje szczęście. Dzięki temu nasza rodzina powiększała się i z roku na rok potrzebowaliśmy coraz więcej miejsca przy stole na święto Chuseok.
…
Zeszliśmy na dół, przechadzając się po salach, w których odbędzie się nasz ślub. Chcieliśmy połączyć koreańska kulturę z nowoczesnością, więc postawiliśmy na tradycyjny koreanski ślub ale z weselem dla wybranych gości. Nie wiedzieliśmy, ile osób przyjdzie na ślub, jednak musieliśmy być przygotowani na dużo ludzi z branży, więc mieliśmy ogromną salę na trzysta osób, wiedzieliśmy, że mimo wszystko nie każdy zostanie na uroczystości jak to często bywało.
Przechodziliśmy po sali, trzymając się za ręce. Wystrój był piękny, a nasze zdjęcia ze ślubnej sesji idealnie pasowały do całego otoczenia.
– Nie wierzę, że od jutra w końcu będę mogła oficjalnie nazywać Cię moim mężem.
Brunet przystanął tuż przede mną i połączył nasze usta w szybki pocałunek.
– Moja żono.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i mimo tego, że nie mieliśmy pojęcia co jeszcze przyniesie nam życie wiedzieliśmy, że razem jesteśmy gotowi na wszystko.
– Kocham Cię Jeon.
– Ja ciebie też skarbie.
…
Obudziliśmy się wcześnie rano, dzisiaj nadszedł wielki dzień. Był to dla mnie duży stres, bo nie lubiłam być w centrum uwagi, a w końcu będą obserwowały mnie setki ludzi, bo to na pannie młodej zwykle skupia się największą uwagę. Mimo tego, że urodziłam się w tym kraju i wychowałam w koreańskiej kulturze ludzie wciąż brali mnie za Europejkę.
Ślub był okazją do tego, żeby zobaczyć się z rodziną mamy, która nie była zbyt liczna. Niestety nie miałam dziadków tak samo jak Jeongguk i z najbliższych mieliśmy w zasadzie tylko rodziców i dalsze ciotki, czy wujków.
– To co? Widzimy się już na miejscu?
Przytaknęłam.
– Skarbie, proszę Cię nie stresuj się tak. Chcę byś była tam dla mnie, a nie dla tych wszystkich ludzi. Gdybym wcześniej wiedział, jak stres będzie Cię zżerała to nie zgodziłbym się na tak huczną imprezę.
– Teraz jest już za późno Jeongguk.
– Wcale nie… jeżeli tylko chcesz to możemy zwiać.
Patrzyłam zaskoczonana jego poważną minę i zaczęłam się śmiać.
– Zwariowałeś. Wydaliśmy mnóstwo pieniędzy na ten cyrk…
– Cyrk? Czyli nasz ślub jest dla Ciebie cyrkiem?
– Och, nie to chciałam powiedzieć. Przepraszam kochanie.
– Mia… Nie chcę, żeby ten dzień był twoim największym stresem w życiu. Chciałem, żeby to był twój, najszczęśliwszy dzień…
Objęłam jego policzki w dłoniach.
– W moim życiu najszczęśliwszym wydarzeniem było to, kiedy wyzdrowiałeś i gdy urodziłam zdrowe dzieci. Nic tego nie przebije. Ślub jest dla ludzi, bo dla mnie ten papier niczego nie zmieni w naszym życiu. Kocham Cię, czy to bez ślubu, czy z.
– Skarbie…
Ciemnooki objął mnie mocno co odwzajemniłam.
– Przetrwamy to razem i zestarzejemy się jako najszczęśliwsi ludzie.
– Mia, czas nas goni.
Blondynka wyszła zza drzwi, żeby zabrać mnie na dół.
– Muszę iść. Kocham Cię!
– Do zobaczenia.
Dziewczyna wyrwała mnie z objęć ukochanego i zaczęła ciągnąć do windy. Patrzyłam wciąż za siebie jak stoi na korytarzu z rękami włożonymi do kieszeni. Minęło tyle czasu odkąd ten człowiek wszedł do mojego życia,a uczucia jakimi go dążę nie zmieniły się w żadnym stopniu. Jest, był i będzie najważniejszą osobą w moim życiu.
CZYTASZ
Przewrotny los...
FanfictionDwoje nieznajomych spotyka się na imprezie, gdzie po dobrej zabawie lądują w łóżku w pobliskim hotelu. Mia po wspólnej nocy wychodzi po cichu, zostawiając mężczyznę w pokoju, kiedy po namyśle chce wrócić, żeby móc się z nim bliżej poznać okazuje się...