111

307 10 0
                                    

Jeongguk zaparkował na parkingu pod hotelem. Wysiedliśmy z samochodu i wypieliśmy dzieci z fotelików, które wzięłam za ręce, a brunet wyciągał walizki. Na schodach czekała już organizatorka ślubu i mama z chłopakami, żeby przejąć bliźniaki. Kucnęłam i przytuliłam do siebie Binne oraz Yonga.

– Pójdziecie teraz grzecznie z wujkiem Jiminem i wujkiem Tae pobawić się jakiś czas, a później babcia położy was spać.
– Ok?

Bliźniaki uszczęśliwione przytaknęły, dając mi buziaka i pobiegły do chłopaków na ręce.

– Nie wiem, co byśmy bez Was zrobili…

Tae i Jimin byli w związkach, ale nie planowali na razie powiększania rodziny. Dzięki temu my mieliśmy czas dla siebie i dobrą opiekę nad bliźniakami, mogliśmy na nich liczyć w każdej sytuacji jednak staraliśmy się to wyważyć i prosić o pomoc tylko, kiedy musieliśmy.

Opiekunka do dzieci w moim przypadku nie zdała egzaminu. Jeongguk chciał dobrze, ale nie potrafiłam oddać dziecka w ręce obcej kobiety, dlatego za pomoc wzięłam mamę. Poprosiłam rodzicielkę, żeby zrezygnowała z pracy i zatrudniliśmy ją pod naszą firmą, gdzie dostawała co miesiąc wypłatę. Ona miała pieniądze na życie, a moje dzieci babcie na co dzień. Bliźniaki zaklimatyzowały się w żłobku, więc mogłam spokojnie pracować u boku mojego przyszłego męża.

Wróciłam do bruneta, żeby pomóc mu przy walizkach, których trochę mieliśmy.

– Daj…

– Mia, dam radę.

– Przestań…

Złapałam za dwie walizki i pokierowałam się do wejścia, gdzie brunet mnie dogonił.

– Jesteś uparta.

– Przygadał kocioł garnkowi…

Weszliśmy do dużego apartamentu, po którym dzieci już ganiały z chłopakami i ich partnerkami. Polubiłam się z dziewczynami i cieszyłam, że znaleźli swoje szczęście. Dzięki temu nasza rodzina powiększała się i z roku na rok potrzebowaliśmy coraz więcej miejsca przy stole na święto Chuseok.

Zeszliśmy na dół, przechadzając się po salach, w których odbędzie się nasz ślub. Chcieliśmy połączyć koreańska kulturę z nowoczesnością, więc postawiliśmy na tradycyjny koreanski ślub ale z weselem dla wybranych gości. Nie wiedzieliśmy, ile osób przyjdzie na ślub, jednak musieliśmy być przygotowani na dużo ludzi z branży, więc mieliśmy ogromną salę na trzysta osób, wiedzieliśmy, że mimo wszystko nie każdy zostanie na uroczystości jak to często bywało.

Przechodziliśmy po sali, trzymając się za ręce. Wystrój był piękny, a nasze zdjęcia ze ślubnej sesji idealnie pasowały do całego otoczenia.

– Nie wierzę, że od jutra w końcu będę mogła oficjalnie nazywać Cię moim mężem.

Brunet przystanął tuż przede mną i połączył nasze usta w szybki pocałunek.

– Moja żono.

Uśmiechnęliśmy się do siebie i mimo tego, że nie mieliśmy pojęcia co jeszcze przyniesie nam życie wiedzieliśmy, że razem jesteśmy gotowi na wszystko.

– Kocham Cię Jeon.

– Ja ciebie też skarbie.

Obudziliśmy się wcześnie rano, dzisiaj nadszedł wielki dzień. Był to dla mnie duży stres, bo nie lubiłam być w centrum uwagi, a w końcu będą obserwowały mnie setki ludzi, bo to na pannie młodej zwykle skupia się największą uwagę. Mimo tego, że urodziłam się w tym kraju i wychowałam w koreańskiej kulturze ludzie wciąż brali mnie za Europejkę.

Ślub był okazją do tego, żeby zobaczyć się z rodziną mamy, która nie była zbyt liczna. Niestety nie miałam dziadków tak samo jak Jeongguk i z najbliższych mieliśmy w zasadzie tylko rodziców i dalsze ciotki, czy wujków.

– To co? Widzimy się już na miejscu?

Przytaknęłam.

– Skarbie, proszę Cię nie stresuj się tak. Chcę byś była tam dla mnie, a nie dla tych wszystkich ludzi. Gdybym wcześniej wiedział, jak stres będzie Cię zżerała to nie zgodziłbym się na tak huczną imprezę.

– Teraz jest już za późno Jeongguk.

– Wcale nie… jeżeli tylko chcesz to możemy zwiać.

Patrzyłam zaskoczonana jego poważną minę i zaczęłam się śmiać.

– Zwariowałeś. Wydaliśmy mnóstwo pieniędzy na ten cyrk…

– Cyrk? Czyli nasz ślub jest dla Ciebie cyrkiem?

– Och, nie to chciałam powiedzieć. Przepraszam kochanie.

– Mia… Nie chcę, żeby ten dzień był twoim największym stresem w życiu. Chciałem, żeby to był twój, najszczęśliwszy dzień…

Objęłam jego policzki w dłoniach.

– W moim życiu najszczęśliwszym wydarzeniem było to, kiedy wyzdrowiałeś i gdy urodziłam zdrowe dzieci. Nic tego nie przebije. Ślub jest dla ludzi, bo dla mnie ten papier niczego nie zmieni w naszym życiu. Kocham Cię, czy to bez ślubu, czy z.

– Skarbie…

Ciemnooki objął mnie mocno co odwzajemniłam.

– Przetrwamy to razem i zestarzejemy się jako najszczęśliwsi ludzie.

– Mia, czas nas goni.

Blondynka wyszła zza drzwi, żeby zabrać mnie na dół.

– Muszę iść. Kocham Cię!

– Do zobaczenia.

Dziewczyna wyrwała mnie z objęć ukochanego i zaczęła ciągnąć do windy. Patrzyłam wciąż za siebie jak stoi na korytarzu z rękami włożonymi do kieszeni. Minęło tyle czasu odkąd ten człowiek wszedł do mojego życia,a uczucia jakimi go dążę nie zmieniły się w żadnym stopniu. Jest, był i będzie najważniejszą osobą w moim życiu.

Przewrotny los...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz