101

263 11 1
                                    

Kolejne dni leciały nam szybko i poród zbliżał się wielkimi krokami. Chodziłam regularnie na badania KTG co tydzień do kliniki, żeby być pod kontrolą. Jeongguk za miesiąc ma zacząć zdalną pracę, żeby być przy mnie w ostatnich tygodniach. Poród został zaplanowany na trzydziesty siódmy tydzień ciąży, więc już za dwa miesiące dzieci będą z nami.

Leżałam w łóżku, oglądając serial, miałam dzisiaj lenia i jedynym pożytkiem, jaki dzisiaj zrobiłam był poronny spacer z Bamem. Po chwili ze skupienia wybił mnie sierściuch, który pobiegł do drzwi, gdzie usłyszał Jeongguka. Zdziwiona spojrzałam na zegarek, który wskazywał dopiero godzinę jedenasta. Brunet wszedł do sypialni i zawiesił na mnie wzrok, rozglądając się na wszystkie przekąski rozłożone wokół mnie na łóżku. Złączyłam usta w wąską linię i w milczeniu uciekałam wzrokiem. Ciemnooki uśmiechał się szeroko jak głupi do sera, podchodząc na łóżko.

- Czyli tak zdrowo odżywiasz dzieci za moimi plecami? Wykupuje Ci specjalistyczne cateringi, a Ty po kątach opychasz się śmietnikiem...
- No ładnie...

Śmiejąc się wszedł na łóżko i odgarnął wszystko na bok, po czym wymusiłbym się położyła i zawisł nade mną, wpijając się w moje usta namiętnie. Objęłam jego kark i przeniosłam dłonie w jego włosy, które tak uwielbiałam.

- Jogurtowe żelki. Mmm, lubisz je co?

Dokuczał mi wciąż się śmiejąc.

- Ej, to nie ja...
- Ja tylko spełniam zachcianki twoich dzieci!

Oboje dotleniliśmy się powietrzem, żartując z całej sytuacji jeszcze jakiś czas, po czym usiadłam, opierając się o ramę łóżka.

- Co tutaj robisz tak wcześnie?

- Zaskoczyłem Cię co? Heh
- Skarbie jak się czujesz?

- A o co konkretnie pytasz?

- Miałabyś siłę pojechać do Busan?

- Busan?!

Brunet przybliżył się kładąc dłoń na moim udzie, które zaczął muskać.

- Pomyślałam, że moglibyśmy odrobić naszą zaległą rocznicę, gdzie nie udało nam się pojechać. Wiem, że trochę późno, ale kiedy urodzą się dzieci być może najwcześniej będziemy mogli tam pojechać za kilka lat.

- A firma?

- Zaraz weekend, a pozostałe dwa dni Martin ogarnie z pomocą Jimina i Tae.

- Naprawdę możemy?

- Yhy.

Uwiesiłam się na jego szyi, całując w policzek. Ogarnęliśmy pakowanie w miarę szybko. Akurat dzisiaj na mieszkaniu miała być ekipa sprzątającą, więc nic już nie ruszalaliśmy w tym kierunku. Jeongguk zapakował nasze bagaże i zapiął Bama, kiedy ja zajęłam miejsce pasażera. Wstąpiliśmy na stację, gdzie brunet zatankował, a ja kupiłam w sklepie przekąski i kawę na drogę. Cieszyłam się na tę niespodziankę, bo kilka dni mad morzem na pewno dobrze nam zrobi.

...

Podróż minęła nam całkiem dobrze. Podjechaliśmy pod mały Hotel, który znajdował się praktycznie przy samej plaży.

- Na pewno liczyłaś na nasz hotel i ten sam pokój?
- Przepraszam, że się nie udało, ale nie przyjmują w nim czworonogów, więc znalazłem to miejsce, gdzie Bam będzie mógł spędzić czas z innymi psami.

Odwróciłam się do tyłu, spoglądając na futrzaka, a potem wróciłam wzrokiem na bruneta, uśmiechając się do niego.

- Cieszę się, że go nigdzie nie zostawiłeś i będzie mógł spędzić z nami czas. Ty dużo pracujesz, a ja nie jestem już w stanie za długo chodzić, wiec przyda mu się nasza uwagą.

- Też o tym pomyślałem.

Wysiedliśmy z samochodu i po zameldowaniu weszliśmy do naszego pokoju, który wcale nie był taki mały.

- Myślisz, że łóżka będzie tak wygodne jak nasze w domu?

- Hmmm, możemy sprawdzić i się przekonać skarbie.

Mężczyzna podszedł do mnie i łapiąc za moje biodra zaczął powoli schodzić w dół, jednocześnie całując moje usta. Wiedziałam, do czego zmierza i poddałam mu się całkowicie, bo sama tego pragnęłam.

...

Czas, który spędziliśmy w Busan był cudowny. Prawdę mówiąc, nie robiliśmy nic nadzwyczajnego i szczególnie interesującego. Zwyczajnie byliśmy ze sobą, ciesząc się wspólnymi chwilami. Przesiadywaliśmy na plaży w miarę możliwości, gdy pogoda pozwoliła, ponieważ mieliśmy już jesień. Bam był wybiegany, a my dotlenieni.

Przewrotny los...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz