(Luke)

5.2K 274 1
                                    

Jessica zaczęła rozmowę ale zaraz potem nas opuściła by zadzwonić do wspomnianych chłopaków. Zostałem z Alex'em, Drake'm, Logan'em i Charlie'm sam w kuchni. Im się nawet ubierać nie chciało i chodzili swobodnie. Eric'y nie było jakieś 10 minut i gdy wyszła z podziemia kuchni miała na dłoniach rękawiczki które teraz ściągała.

- I jak? - spytał jej się Drake

- Sprawka Jacob'a - powiedziała do nich - Dwa pudełka były twoje? - spojrzała na mnie czekając na odpowiedź a chłopaki poszli się ubrać

- Kot był mój, wiewióra Ian'a. - powiedziałem tak jak było

- Dobra - podała mi długopis i kartkę - Napisz adres swój i Ian'a i wasze numery telefonów. - powiedziała i wyciągnęła z lodówki małą butelkę soku pomarańczowego

- Po co ci to? - spytałem podejrzliwie jej się przyglądając gdy wypijała sok

- Wiesz, musimy to wiedzieć żeby wam pomóc. - uśmiechnęła się ale sztucznie. Przewróciłem oczami jak to mam w zwyczaju i zapisałem jej to co chciała gdy do kuchni weszła ubrana Jessica.

- Chłopaki będą za 10 minut. - powiedziała i zabrała kartkę

- Okay więc musimy się spieszyć. - zwróciła się do mnie - Pójdę się ubrać i jedziemy. - westchnęła a ja nie wiedziałem o co chodzi. Pobiegła na górę rozwiązując szlafrok. Zostałem sam z Jessic'ą która się mi przyglądała z uśmiechem

- Chcesz coś do picia? - zapytała wstawiając czajnik elektryczny

- Kawę. - powiedziałem a ona posłała mi lekki uśmiech nasypała do dwóch kubków kawy i zaczęła robić kanapki które zapakowała i położyła na blacie. Zalała kubki kawą.

- Z mlekiem? - spytała spoglądając na mnie, mruknąłem na potwierdzenie i podała mi kubek z łyżeczką i cukier w kostkach. Wrzuciłem dwie i zamieszałem. Ona natomiast ze swoją nic nie zrobiła i upiła łyk po czym się skrzywiła. Po schodach zbiegła Erica w czarnych krótkich spodenkach i czarną bluzkę na ramiączkach z białym napisem "Hope". Zgarnęła kubek dziewczyny i napiła się kawy.

- Tu masz kanapki dla Thomas'a - Jessica wskazała na wcześniej przygotowane jedzenie a Erica się lekko skrzywiła, podbiegł do niej jeden z dobermanów a ona uklękła

- Co jest Molly? - spytała się psa a on zapiszczał - Ej, Jess musisz ją zbadać. - zwróciła się do Jessic'y

- Nie muszę bo już wczoraj wiedziałam co jej jest. - uśmiechnęła się

- No to mów do cholery! - warknęła Erica chyba nie tylko do mnie taka jest

- Jestem w ciąży - otworzyłem szeroko buzię - znaczy ty jesteś, no znaczy my - gubiła się a ja patrzyłem raz na nią raz na Erice która chyba nic nie rozumiała

- Co ty pierdolisz? Jaka ciąża? - wstała na równe nogi i spojrzała na brzuch Jessic'y a ta parsknęła

- No Molly jest w ciąży z Dragonem. - powiedziała nie mogąc ze śmiejąc. Jezu już myślałem, że któraś z nich na serio jest w ciąży. Erica wyglądała na wkurzoną.

- Dragon! - krzyknęła a ja się lekko skrzywiłem. Do kuchni wleciał skruszony rottweiler - Zapłodniłeś mi psa! - warknęła na niego a on spojrzał się na nią a następnie na dobermana, i tak kilka razy a następnie położył się na podłodze i zakrył oczy łapami a ja się zaśmiałem.

- Najpierw się myśli a potem działa Dragon. Teraz będziesz miał walniętą teściową. - powiedziała Jessica podchodząc do psa

- Mówiłam żeby ją zaszczepić czy cokolwiek by nie była w ciąży ale nie, po chuj. Lukas zbieraj się. - powiedziała do mnie a raczej warknęła ostatnie zdanie a ja wstałem ze stołka nadal się śmiejąc pod nosem. - Zajmij się nią. - powiedziała do Jessic'y i zabrała te kanapki wypijając kawę. Chyba pierwszy raz widzę by jakaś dziewczyna piła samą czarną kawę. Poszliśmy do korytarza gdzie założyła czarne trampki i wzięła jeden z kilkunastu pęku kluczy. Wyszła z domu czekając na mnie.

- Gdzie jedziemy? W ogóle muszę niedługo iść do pracy. - powiedziałem a dziewczyna nacisnęła jeden z guzików na kluczyku i otworzył się garaż w którym stało kilkanaście samochodów i motorów.

- Po Ian'a, chodź. - ale będą jaja jak on ją zobaczy poszedłem za nią do środka gdzie na kolejnym pilocie nacisnęła jakiś guzik a jeden z samochodów zapiszczał otwierając się. Ale tak w ogóle to po cholerę do niego? Spojrzałem w kierunku samochodu i zobaczyłem granatowego jaguara stanąłem w miejscu a dziewczyna się cicho zaśmiała i otworzyła drzwi które poszły do góry.

- Jedziemy tym? - spytałem w końcu

- Tak, osobiście go nie lubię ale moje - wskazała na lamborghini - Veneno jest bez benzyny także nigdzie byśmy nim nie zajechali. - wsiadła do środka co też ja uczyniłem. Włożyła kluczyki do stacyjki i odpaliła a samochód wydał ryk. Wyjechaliśmy z garażu który sam się zamknął i pojechaliśmy do Ian'a.

- Tak w ogóle to po co po Ian'a? - spytałem z ciekawości a dziewczyna zaczęła przekraczać dozwoloną prędkość

- Ponieważ musimy przywieźć go do mnie. Nie dasz mi mandatu no nie? - spojrzała na mnie

- No nie wiem. - uśmiechnąłem się

- Trudno, jakoś przeżyję. Podasz mi fajki ze schowka? - zapytała otwierając szybę obok siebie a ja otworzyłem schowek w którym była paczka papierosów i jakieś papiery. Podałem jej paczkę a ona wcisnęła jakiś guzik na kierownicy tym samym ją puszczając obiema rękami i biorąc papierosy

- Co ty robisz, chcesz nas zabić?! - zapytałem gdy dalej przyśpieszała nie trzymając kierownicy a biorąc papierosa do ust

- Ma autopilota. Chcesz? - zapytała podsuwając mi paczkę fajek

- Nie palę. - wzruszyła ramionami i odpaliła swojego zaciągając się, wypuściła dym z ust i wyłączyła autopilota łapiąc kierownicę jedną ręką. Odwróciłem od niej wzrok, jechała na serio szybko ale jakoś czułem się z nią bezpiecznie. Chciałem powiedzieć, że nie przeszkadzało mi to bo było nawet fajnie. Nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy na miejsce. Zatrzymaliśmy się pod domem mojego przyjaciela a Erica wygięła się do tyłu próbując podnieść siedzenie co jej jakoś nie wychodziło

- Daj, pomogę ci. - powiedziałem też się wychylając a ona odwróciła głowę by na mnie spojrzeć. Byliśmy blisko, zbyt blisko, za blisko. Moje serce jakoś dziwnie przyśpieszyło i nie wiedziałem co robić. Erica szybko odwróciła głowę

- Poradzę sobie, dzięki. - powiedziała stanowczo i można było wyczuć w jej głosie ostrzeżenie ale przed czym?. Udało jej się to otworzyć i wyjęła z pod siedzenia pistolet. Wróciła na swojej miejsce i trochę uniosła biodra tym samym sięgając dłońmi do tyłu i włożyła broń za pasek spodni.

- Po co ci to? - spytałem. Skąd ona ma broń?

- Dla bezpieczeństwa. - odpowiedziała krótko i wysiadła - Chodź. - rzuciła tylko i już po chwili szliśmy do drzwi wejściowych mojego przyjaciela.

----------------
Komentarz, gwiazdka?
Dobranoc 🌚☺


Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz