(Luke)

3.2K 175 0
                                    

Dzięki Erice sprawa wypadku była prosta bo wystarczyło pojechać do tego gościa co go potrącił a dzięki niej sprawa się szybko rozwiązała bo miała kamerkę którą będę musiał jej oddać. Pozostaje tylko pytanie gdzie mam jej to oddać skoro nie wiem gdzie mieszka. Ubrałem na siebie ciemne jeansy i podkoszulek, następnie wyszedłem z domu kierując się do samochodu. Minęły dwa dni od wypadku gdyby ktoś chciał wiedzieć. Wszedłem na komisariat i od razu zobaczyłem Chris'a bawiącego się telefonem. Podszedłem do niego. 

- Cześć. - mruknął gdy mnie zauważył 

- Cześć, potrzebuję adresu Eric'y. - powiedziałem do niego i wtedy spojrzał na mnie zaciekawiony 

- Po co ci jej adres? - spytał podejrzliwe i zaczął mi się uważnie przyglądać. Kolejne pytanie zacznie zadawać więc usiadłem na blacie. 

- Muszę jej coś oddać. - nie robiłem z tego tajemnicy tylko wiem, że zaraz by powiedział, że on jej to odda a ja na prawdę chciałem wiedzieć gdzie ona mieszka. Nikt tego nie wiedział, nawet Drake czy Jessica czy inni. 

- Co musisz jej oddać? 

- Coś na pewno, to co z tym adresem? - spytałem 

- Przykro mi nie mogę. - powiedział od razu bez zastanowienia na co wywróciłem tylko oczami i westchnąłem. I jak tu żyć normalnie? 

- Daj mi ten adres. - powiedziałem stanowczo bo miałem dość - Jak będzie wiedziała, że to ty to najwyżej zwalisz wszystko na mnie. Nie mam nic przeciwko. - zapewniłem 

- Jesteś pewien? - spytał i zaraz potem zapytał - Co ty się tak w ogóle nią interesujesz? Najpierw numer teraz nowy adres. Zabujałeś się? - zaczął się śmiać 

- Jesteś nienormalny. - mruknąłem - Powiedziałem ci, że mam coś jej i muszę jej to oddać więc daj adres. - byłem zniesmaczony tą sytuacją. Jeszcze później będę słuchał zaczepek Chris'a, że między mną a nią coś jest. Nic między nami nie ma poza tym, że po pijaku się przespaliśmy i tego nie pamiętamy. 

- No już, masz. Ale jakby co, to nie ode mnie. - powiedział zastrzegając się od razu. Widzicie, on tak ma. Nie dam ci jej numeru telefonu, ale dał. Nie dam jej adresu, ale dał. On ma chyba coś nie tak z głową. No bo bądźmy szczerzy kto normalny się tak zachowuje?  

- Biorę dziś wolne! - powiedziałem i wybiegłem zanim zdążyłby mnie zatrzymać. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem pod podany adres. Szczerze stęskniłem się za nią tylko nie wiem czemu. Jechałem przez ulice i myślałem. Ciekawe co robiła przez te dwa dni kiedy się nie widzieliśmy. Ian cały czas przesiaduje  u Jessic'i i mnie olał. Tam ponoć wszyscy są jeszcze źli na Eric'ę no może oprócz Alex'a. Nie wiem co ich tak rozwścieczyło, odsunęła ich od tego dlatego, że znaleźli sobie kogoś i nie chciałaby komuś coś się stało. A oni zachowują się jak idioci nie odzywając do niej. Z tego co wiem od Ian'a to kiedyś się umówili, że jeżeli ktoś sobie kogoś znajdzie automatycznie się odsuwa od roboty. W sumie to rozumiem bo tak jest bezpieczniej. Zajechałem na podjazd domu o wiele mniejszego niż poprzedni i wysiadłem z samochodu zabierając kamerkę. Podszedłem do drzwi wejściowych i zapukałem a po chwili usłyszałem warknięcie dziewczyny i kroki 

- Jeżeli jesteś kurierem z kwiatami to radzę ci spiep...- nie dokończyła bo otworzyła drzwi od razu marszcząc brwi - rzać. - dokończyła a ja się zaśmiałem ale chwila jakie kwiaty do cholery? 

- Też miło cię widzieć. - powiedziałem rozbawiony na co wywróciła oczami 

- Wchodź. - powiedziała wchodząc w głąb mieszkania więc poszedłem za nią. Miała na sobie tylko jakąś czarną męską koszulkę o wiele za duża na nią. - Nawet nie pytam się skąd masz adres. Co cię sprowadza? - spytała wstawiając wodę w czajniku i pokazała pudełko gdzie miała kawy, kiwnąłem głową w odpowiedzi na niezadane pytanie i dziewczyna zaczęła nasypywać proszku do dwóch kubków. 

- Nie oddałem ci kamerki. - powiedziałem na co kiwnęła głową, że rozumie a ja położyłem urządzenie na blacie przede mną. Dziewczyna zajęła miejsce na przeciwko marszcząc nos. 

- I jak, macie go? - spytała nawiązując do wypadku 

- Mhm... w sumie to raczej dzięki tobie się udało go złapać. - powiedziałem do niej na co spojrzała zdziwiona - I dzięki tobie ten facet żyje. - dodałem na co ona westchnęła głośno i spojrzała na mnie. Nie miała już okularów a pod okiem miała tylko sińca którego próbowała zakryć makijażem i trochę jej się to nawet udało ale i tak widać.

- A ja coraz bardziej żałuję, że mu pomogłam. - jęknęła na co zaskoczony uniosłem brwi - Nie wiń mnie. Przysyła tu codziennie po kilka bukietów tego gówna o tam a ja nie mogę nawet tego wypieprzyć. - jęknęła wskazując palcem w bok gdzie rzeczywiście leżało kilka bukietów czerwonych róż. 

- Czemu nie możesz tego sprzątnąć? - spytałem ciekaw a ta wstała i podeszła do kwiatów i zaczęła się schylać ale zaraz usłyszeliśmy szczekanie i warczenie a dziewczyna odskoczyła trafiając na ścianę 

- Właśnie dlatego, nie dość, że mam poharatane dłonie od wyciągania jakiś pieprzonych liścików z tych kolców to ta mnie jeszcze ugryzła. - jęknęła i wstała z krzesła podchodząc do czajnika elektrycznego, zdjęła go z płytki i zalała nam kawy. Podała na blat cukier i mleko oraz dwa kubki. Teraz zauważyłem zadrapania na jej dłoni a na drugiej ślad zębów psa. Zrobiło mi się jej szkoda. 

- Ale chwila, skąd wiedział gdzie mieszkasz? - to ciekawiło mnie najbardziej bo ja musiałem się trochę natrudzić by zdobyć jej adres a jakiś obcy facet skąd miałby go mieć? 

- I to właśnie też chciałabym wiedzieć. - mruknęła i napiła się kawy by zaraz wstać - Możemy iść do salonu? - spytała na co kiwnąłem głową i poszedłem za nią. Rzuciła się na kanapę rozlewając trochę kawy na odkryte udo na co syknęła i wytarła to koszulką. Usiadłem obok niej i napiłem się kawy. Czemu jak ona ją robi wydaje się o wiele lepsza? 


Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz