|Erica|

2.5K 155 3
                                    

Następnego dnia, już z samego rana byliśmy z chłopakami szczęśliwi, że wychodzimy. Rano obudziłam się na nich ale to żadna nowość bo przez cały tydzień się tak budziłam. Zawsze zastanawialiśmy się jak na nich ląduję ale nie doszliśmy do sensownego rozwiązania. Trudno, to nie jest aż tak ważne. Ubrałam na siebie czarną koszulkę z krótkim rękawkiem oraz czarne rurki z dziurami na kolanach i te przeklęte koturny. Jessica przywiozła mi ciuchy gdy do niej zadzwoniłam ale o butach już nie pomyślałyśmy. Molly również się zajęła. Ona mi już wybaczyła a reszta? Ma mnie w dupie nawet nie wiem czy ktoś jeszcze z moich "przyjaciół" wie, że tu siedzę. Wątpię, skreślili mnie już ze swojego życia. Chłopaki również się poubierali i rozłączyliśmy łóżka zostawiając wszystko w takim stanie w jakim było nim tu wylądowaliśmy. Usiedliśmy na łóżkach i czekaliśmy aż ktoś przyjdzie i nam otworzy. 

- To spotkamy się jutro w centrum. - potwierdziłam nasze spotkanie. Mieliśmy pojechać do Dylana bo Steve zdecydował się na tatuaż a ja powiedziałam, że mój przyjaciel może go mu zrobić. Zgodził się od razu. Miałam po nich jutro podjechać. 

- O tej 14? - dopytał a ja skinęłam a w tym czasie przyszedł Chris i otworzył nam celę. Wyszliśmy z niej z uśmiechami na ustach. Poszliśmy za Chrisem który oddał mi telefon i klucze do ścigacza który nadal tu stoi a chłopakom tylko portfele. 

- Do zobaczenia mam nadzieję, że tym razem na wolności. - zaśmiał się Chris a ja do niego dołączyłam. Skinęłam głową i biorąc chłopaków pod ręce zaczęłam kierować się do wyjścia gdy przeszkodził nam nikt inny jak Luke. 

- Erica, proszę. Porozmawiaj ze mną. - niemal błagał ale ja nie odwracając się do niego rzuciłam krótkie 

- Nie mamy o czym. - i wyszłam z budynku od razu zauważając moje cudo. Zostawiając chłopaków podbiegłam do niego oglądając ze wszystkich stron czy aby na pewno nic mu nie jest. Chyba bym kogoś zabiła gdyby coś mu się stało. Chłopaki do mnie podeszli i również się przyjrzeli mojemu cudeńku. 

- Niezły jest. - George się odezwał jako pierwszy. Przez cały pobyt tutaj nie pytali czym się zajmuję, z resztą ja też ich o to nie pytałam. Zazwyczaj rozmawialiśmy o głupotach. Uśmiechnęłam się i wsiadłam na niego. 

- Bo jest mój. - odpowiedziałam dumnie a oni wytrzeszczyli oczy jakby ducha zobaczyli. 

- Wow. - wydusił Steve a ja znów się zaśmiałam po jakiejś minutce na parking podjechało czarne bmw 7 które przeskanowałam wzrokiem. - Jared przyjechał. - dodał zaraz po tym jak zobaczył wysiadającego z samochodu chłopaka o czarnych włosach i chyba zielonych oczach, nie wiem bo stoi za daleko. 

- To was nie zatrzymuję. Przyjadę jutro o 14 pod centrum. - powiedziałam a oni kiwnęli głowami, że okay i zaczęli odchodzić gdy ja odpaliłam motor, schowałam stopkę i ruszyłam na jednym kole zostawiając za sobą dym. Uśmiechnęłam się do siebie, tęskniłam za tą szybkością, za tym wszystkim przez ten tydzień. Brakowało mi tego jak cholera. 

-----------------------------------------------

Rozdziały będą we wtorki i soboty :*

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz