|Erica i Jared|

1.2K 64 0
                                    

Wyszłam od Robina gdy dałam mu pieniądze na remont oraz zakup sprzętu. Chcieliśmy tu trochę odświeżyć a, że siłownia staje się coraz bardziej popularna postanowiliśmy przeprowadzić remont i małą rozbudowę. Gdy wyszłam z gabinetu zauważyłam Carl'ę która siedziała na Jared'zie okrakiem gdy ten patrzył na nią z lekkim obrzydzeniem i tak jakby chciał się od niej uwolnić. Zatrzymał mnie Theo wołając do siebie. Podeszłam do niego gdy ten jeszcze rozmawiał z tymi chłopakami. 

- Słucham cię uważnie. - powiedziałam z rozbawieniem. 

- O jaką wyspę ci chodziło? 

- Wiedziałam - zaśmiałam się - tego się nie dowiesz tak samo jak reszta. Po prostu polecicie i bez gadania. - wzruszyłam ramionami. 

- Jesteś irytująca. - powiedział roześmiany 

- No przecież wiem. - zawtórowałam mu tak jak chłopaki obok których imion nie poznam. 

- A jak wrócimy to dasz radę z tymi treningami? - zapytał z nadzieją a ja westchnęłam. Czy dam radę? Tego nie wiem, nie wiem nawet czy wrócę w jednym kawałku co jest lekko przerażające. 

- Całkiem możliwe. - wysiliłam się na uśmiech. - Dobra idę ratować Jared'a. O i zaraz usłyszcie dobrą nowinę! - powiedziałam głośniej tak, że wszyscy obecni na siłowni spojrzeli na mnie z zaciekawieniem. Theo zmarszczył brwi. Posłałam mu tajemniczy uśmiech. 

Jared

- Dlaczego nie zadzwoniłeś? - spytała przesłodzonym głosikiem Carla  z udawaną urazą

- Nie miałem ochoty. - mruknąłem opierając głowę na dłoni i wyjmując telefon by ją jakoś zniechęcić do mojej osoby. Może pomoże? Usiadła obok mnie i położyła mi dłoń na udzie którą od razu strąciłem.

- Może masz ochotę teraz? - szepnęła mi do ucha i położyła mi dłoń na kroczu. No chyba ją kurwa pojebało. Zrzuciłem ją od razu wstając na równe nogi i mierząc ją wrogim spojrzeniem. Pociągnęła mnie za dłoń przez co prawie na niej leżałem a ona uśmiechała się głupio. Ta dziewczyna nie ma do siebie za grosz szacunku.

- Nie, nie mam ochoty i raczej nie będę jej miał. - warknąłem wstając z niej a ta mi jeszcze wciska w nos sztuczne cycki. Usiadłem obok niej patrząc na drzwi za którymi zniknęła dziewczyna  i marząc by już się otworzyły.

- Nie daj się prosić. - mruknęła na co wywróciłem oczami

- Prosi to się świnia. - westchnęła i usidła mi na kolanach okrakiem, objęła moją szyje i nie mogłem ściągnąć tych jej wstrętnych łap z mojego karku. No co za kurwa jakaś przylepa. - Nie rozumiesz słowa nie? - warknąłem zirytowany

- Mi się nie odmawia. - poruszyła biodrami ocierając się o mnie ale na mnie to nie działało bo ona wcale nie była w moim typie i jedyne co czułem to odrazę do tej dziewczyny. Usłyszałem kroki i zerknąłem w ich stronę. Spojrzałem błagalnie na Eric'ę która do nas podeszła. Położyła dłonie na podłokietniku kanapy i spojrzała na Carl'ę która patrzyła na nią gniewnie.

- Czego chcesz? Nie widzisz, że jestem zajęta? - warknęła na nią na co się zaśmiałem. Ta dziewczyna jest nienormalna. Erica spojrzała na mnie a później na nią z uśmiechem

- Pakuj manatki skarbie, już tu nie pracujesz. - chwila, co? Mina Carl'i bezcenna. Szok, przerażenie i wściekłość w jednym.

- Nie możesz. - pisnęła na co się skrzywiłem, co za skrzat!

- Owszem mogę. - mruknęła czarnowłosa - A teraz złaź z niego. - warknęła na co się uśmiechnąłem a Carla zbladła i zakryła strach krzywym uśmiechem po czym spojrzała na mnie i zaatakowała moje usta swoimi. - On jest gejem . - usłyszałem westchnienie Eric'i a Carla momentalnie się ode mnie odsunęła z szokiem. Ja też byłem zszokowany. Jakim kurwa gejem?!

- O matko, przepraszam. Nie wiedziałam. - blond skrzat zszedł ze mnie z widocznym zażenowaniem. Uśmiechnęła się przepraszająco. Nie mówiłem nic. Byłem zdębiały tym co powiedziała Erica. Ja nie jestem gejem. Skąd w ogóle przyszło jej to do głowy?!

- Pakuj się nie mam całego dnia. - warknęła już nieźle zirytowana czarnowłosa. Carla już nie sprzeciwiając się odeszła do recepcji. Spojrzałem na Eric'ę która przyglądała się blondynce

- Dlaczego to powiedziałaś? - spytałam w końcu

- Inaczej nie dałaby ci spokoju. Wybacz, ale po twoim spojrzeniu myślałam, że potrzebujesz pomocy. Iść to odkręcić? - nie patrzyła na mnie. Była wpatrzona w dziewczynę która pakowała swoje rzeczy.

- Nie, nie to miałem na myśli. - zacząłem się bronić.

- Nie ma sprawy - mruknęła - zaraz pojedziemy do klubu i do Dylan'a. - powiedziała. Carla wzięła tekturowe pudełko i skierowała się do wyjścia

- A te wibratory?! - krzyknął za nią Theo na co czarnowłosa parsknęła śmiechem widząc jak Theo wskazuje wspomnie przedmioty palcem śmiejąc się, z resztą nie tylko ona się śmiała a cała siłownia. Blondi spaliła buraka i szybko się wróciła, zabrała rzeczy i wybiegła z siłowni w odgłosach śmiechu i oklasków. Theo podszedł do nas i byłem święcie przekonany, że zaraz uwali się na podłodze i zacznie tarzać ze śmiechu.

- Nareszcie wolność!- usłyszałem męskie krzyki które wypełniły siłownię 

- Za długo z tym zwlekaliśmy. - odpowiedziała na co usłyszała przytaknięcia. 

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz