|Erica|

1.1K 55 0
                                    

Skierowałam się do kuchni mówiąc, że idę się napić. Tak na prawdę to w torbie miałam kopertę za tatuaż gdyż nigdy nie chciał ich przyjmować a ja zawsze je chowałam gdzieś w kuchni wiedząc, że prędzej czy później je znajdzie. Tym razem padło na wgłębienie w szafce ze słodyczami. Tak przy okazji podkradłam mu batonik. Uśmiechnęłam się na samą myśl o jego smaku, rozpakowałam go z opakowania i ugryzłam kawałek. Wzięłam jeszcze butelkę wody i wróciłam do chłopaków. 

- Jak śmiesz zjadać moje batony. - powiedział z oburzeniem gdy zobaczył co trzymam w dłoni. Chłopaki się zaśmiali a ja do nich dołączyłam. 

- Dziękuję za tatuaż. - podeszłam całując go w policzek, - Będę się już zbierać. - zabrałam torbę z fotela wyjmując z niej telefon na którym miałam informację, że mam się śpieszyć. - Na razie chłopaki. - pomachałam im dłonią i zaraz zniknęłam na korytarzu a po minucie można było usłyszeć jak zamykam za sobą drzwi. Odblokowałam pilotem samochód i już miałam do niego wsiadać kiedy usłyszałam za sobą wołanie. Odwróciłam się w stronę zielonookiego. 

- Miałaś do mnie zadzwonić. - wypomniał a ja westchnęłam. 

- Nie miałam czasu Jared. Mam teraz ważne sprawy do załatwienia. - nie czekając na jego odpowiedź wsiadłam do środka. Możliwe, że zachowałam się niekulturalnie ale kogo to obchodzi? Mnie na pewno nie. Ledwo zamknęłam za sobą drzwi a obok się otworzyły, już po kilku sekundach obok mnie siedział chłopak zamykając za sobą drzwi. - Co ty robisz? - spytałam się go lekko rozdrażniona. 

- Mieliśmy porozmawiać i nie obchodzi mnie czy masz czas, czy też nie. Gdziekolwiek jedziesz jadę z tobą. 

- Nie wygłupiaj się. Wysiadaj i wracaj do środka. - powiedziałam zerkając na zegarek 

- Nie ma mowy. 

- Nie to nie. - warknęłam i ruszyłam z piskiem opon wyjeżdżając z posiadłości przyjaciela. Skierowałam się na autostradę. W pierwszych kilku minutach panowała między nami cisza przerywana jedynie cicho grającym radiem. Byłam ciekawa powodu dla którego zostawił chłopaków z Dylanem samych a sam uwziął się by ze mną jeździć. Wiedziałam tylko, ze chciał porozmawiać. W takim razie skoro siedzi tu obok mnie a ja prawie dojeżdżam na miejsce on milczy. Czy nie powinien czasem zacząć rozmowy? Siedzieliśmy tak w tej ciszy dopóki chłopak się nie odezwał i chyba nie kontrolował słów wychodzących z jego ust. 


--------------------------------------------------

A więc uznajmy, że przyjechała samochodem nie ścigaczem bo już nie chce mi się tego zmieniać..xD

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz