(Luke)

2.7K 164 0
                                    

Obudziłem się nad ranem bo dziewczyna obok zaczęła się strasznie wiercić i gadać przez sen co mnie zdziwiło. Przyjrzałem się jej chwilkę a ona zaczęła się krzywić i marszczyć lekko nos. 

- Nie...- jęknęła a ja zmarszczyłem brwi - Mamo, nie bierz tego. - szepnęła tak jakby miała się zaraz popłakać - Odłóż to...- znów szepnęła a ja zauważyłem, że uroniła kilka łez co mnie zdziwiło bardziej niż to, że mówiła przez sen. Nigdy nie widziałem by płakała, ale co miała do tego jej mama? To wszystko było coraz bardziej dziwne. Przechyliłem się na bok i szturchnąłem ją na co się wzdrygnęła. 

- Erica, obudź się. - powiedziałem normalnie a ta jak na zawołanie westchnęła głośno siadając. Oddychała ciężko i schowała twarz w dłoniach. Albo mi się przesłyszało albo płakała. Nie wiedziałem jak mam się zachować  żeby jej nie wystraszyć czy coś. W końcu się przysunąłem i objąłem ją ramieniem przyciągając do siebie. 

- Niedobrze mi. - powiedziała i szybko zbiegła z łóżka biegnąc do toalety a ja za nią. Wbiegłem do łazienki i znów zobaczyłem dziewczynę klęczącą przy sedesie i wymiotującą. Podszedłem do niej znów zgarniając jej włosy. Spędziliśmy tak kilka minut. Pomogłem się jej podnieść. - Mógłbyś wyjść? Muszę wziąć prysznic. - powiedziała słabym głosem 

- Jak coś to wołaj. - powiedziałem i wyszedłem dając jej prywatność której teraz potrzebowała. Zamknąłem za sobą drzwi do łazienki i poszedłem do jej sypialni ubierając się we wczorajsze ubrania. Raczej już nie zasnę. Ubrany zszedłem na dół i wstawiłem wodę na kawę. Miałem się czuć jak u siebie więc to właśnie robię. Przybiegła Molly drapiąc w jedną z szafek a ja nie wiedziałem co robić, zębami złapała za rączkę i chciała ją otworzyć. Żeby nie musiała się trudzić otworzyłem tą szafkę i jak się okazało była tam karma dla psa. Molly spojrzała na mnie prosząco na co się uśmiechnąłem i wziąłem worek i wsypałem jej do miski. Gdy woda zaczęła się gotować a ja zacząłem zalewać nam kawy do kuchni weszła Erica ubrana w czarne rurki z dziurami na kolanach i udach oraz czarną bluzkę i skórzaną kurtką. Miała zrobiony makijaż i trochę wilgotne włosy. Usiadła na stołku a ja podałem jej kawę i usiadłem na przeciwko niej ze sowim kubkiem. 

- Dzięki. - mruknęła - Teraz się tłumacz czemu ze mną spałeś. - uśmiechnęła się a ja na nią spojrzałem. Nic nie pamięta? To pewnie przez te tabletki których wzięła zdecydowanie za dużo. 

- Prosiłaś żebym z tobą został więc zostałem. - uniosła brwi do góry a ja się cicho zaśmiałem. - Teraz ty się tłumacz czemu wymiotowałaś. - powiedziałem zmieniając od razu temat a ona wzruszyła ramionami i napiła się kawy. 

- Powiedziałabym ci...- znów się napiła - ale nie wiem. - odparła. 

- Wypijemy kawę i jedziemy do szpitala. - oznajmiłem jej przyglądając się jej twarzy. Będą niezłe pytanie zadawać i ciekawe co im odpowiemy. 

- Ja się nigdzie nie wybieram szczególnie tam. - mruknęła od razu szybko wstając przez co zakołowało się jej w głowie i przystanęła opierając się dłonią o blat  przymykając oczy. Podniosłem się szybko z miejsca podchodząc do niej i przytrzymując gdyby znów miała mi tu mdleć. 

- Jednak nie będziemy pili kawy. - mruknąłem - Jedziemy teraz. - powiedziałem biorąc ją na ręce na co pisnęła przestraszona a ja się zaśmiałem. Objęła dłońmi moją szyję. 

- Możesz mi wytłumaczyć co ty robisz? - spytała niby groźnie ale i tak dało się słyszeć nutkę rozbawienia w jej głosie. 

- Jedziemy do szpitala. - powiedziałem - Gdzie masz kluczyki? - spytałem 

- Postaw mnie Luke nie jestem lekka. 

- Praktycznie nie czuć ciężaru. - uśmiechnąłem się do niej na co pokręciła bezradnie głową - Kluczyki od samochodu i domu. - powiedziałem 

- Za tobą. Jeszcze okulary. - obróciłem się a dziewczyna wzięła pęk kluczy i okulary które od razu założyła na nos. Skierowaliśmy się do wyjścia i gdy byliśmy już na zewnątrz Erica zdjęła jedną dłoń z mojej szyi i włożyła kluczyk do zamka po czym go przekręciła i ruszyliśmy do samochodu. Wcisnęła guzik na pilocie mając ręce za moja szyją a ja otworzyłem jej drzwi wkładając do środka. Puściła mnie i podała kluczyki. Zamknąłem za nią drzwi i obszedłem samochód siadając na miejscu kierowcy i jadąc do szpitala. 

Zajechaliśmy tam po 20 minutach, dziewczyna sama wysiadła mówiąc, że jest jej już lepiej i nie potrzebnie tu przyjeżdżaliśmy. Oczywiście podszedłem do niej biorąc ją z powrotem na ręce, przyznam iż mi się to spodobało. Pokręciła tylko głową i zamknąłem samochód idąc z nią do wejścia  szpitala. Pielęgniarki się na nas spojrzały dziwnie. Zauważyłem tego kolegę Eric'y i ona też go zauważyła bo się uśmiechnęła promiennie co mnie trochę wkurzyło. 

- Lorenzo idioto! - wrzasnęła na cały szpital a ten podskoczył i spojrzał w naszą stronę i zaraz potem znalazł się obok. 

- Co się stało? - spytał zmartwiony 

- Wczoraj zwymiotowała i zemdlała dziś znów zwymiotowała i było jej słabo. - powiedziałem do niego na co kiwną głową a dziewczyna zaczęła chichotać na co uniosłem brwi tak samo jak Enzo. 

- Chodź za mną. - powiedział i skierował się do windy. Wcisnął jakiś przycisk drzwi się zasunęły i ruszyliśmy w górę. 

- Porywają nas kosmici. - szepnęła dziewczyna a później zaczęła się śmiać. Spojrzałem zdziwiony na nią tak samo jak Lorenzo a później spojrzeliśmy po sobie, miałem ochotę się roześmiać ale to nie wyglądało za dobrze. 

- Erica dobrze się czujesz? - spytał podejrzliwie chłopak a ona na niego spojrzała jakby mu rogi wyrosły 

- Enzo, nie widziałam cię. - zauważyła a ja zmarszczyłem brwi, winda się rozsunęła - Jesteśmy na innej planecie? - powiedziała i zaczęła się wierzgać. 

- Luke, chodź szybciej. - powiedział szatyn a ja szybkim krokiem ruszyłem za nim do jakiejś sali. Wszedłem do środka za chłopakiem który kazał położyć mi dziewczynę na jakimś łóżku. Stanąłem obok obserwując ich. Co się z nią do cholery dzieje? 




Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz