(Erica)

3K 154 0
                                    

Następnego dnia już byłam ubrana i gotowa do wyjścia tylko musiałam szukać kluczyków do samochodu a to było trudne bo kompletnie nie wiedziałam gdzie je podziałam. No cholera jasna, mam 30 minut na zjawienie się na posterunku i jeżeli zaraz ich nie znajdę to mnie coś trafi. W torbie miałam już kopertę z odpowiednią sumą pieniędzy. W końcu zirytowana poszłam do kuchni gdzie przeszukałam szafki i miejsca gdzie mogłyby być i w końcu mój kochany pies podszedł do mnie z kluczami w pysku. Jestem tak zadowolona z Molly, jak była szczeniaczkiem to jeździłam z nią prawie codziennie do szkolenia i teraz są tego rezultaty. Potrafi jeszcze wiele innych rzeczy ale nie ma czasu by teraz o tym gadać. Wzięłam klucze z jej paszczy, cmoknęłam ją w nos i wybiegłam z domu z torebkę na ramieniu oraz torbą podręczną na zgięciu łokcia. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i poszłam do samochodu chowając torbę do bagażnika i wsiadłam na miejsce kierowcy. Torebkę rzuciłam na miejsce pasażera i odjechałam z piskiem opon w kierunku budynku policji. 

Po 30 minutach tam zajechałam i byłam już spóźniona ale jakoś szczególnie mnie to nie obchodziło. Puki mu pomagam może mi skoczyć. Weszłam do budynku wkładając we włosy okulary słoneczne które jeszcze przed chwilą miałam na nosie. Przykułam uwagę kilku osób na co tylko przewróciłam oczami. Zauważyłam Chrisa do którego się uśmiechnęłam, obok niego stał Luke z uniesionymi brwiami. Nie podchodząc do nich poszłam w głąb budynku przez prosty korytarz a później bez pukania weszłam przez drewniane masywne drzwi do gabinetu komendanta. 

- Spóźniłaś się. - wypomniał mi od razu a ja wywróciłam oczami 

- Nie mogłam znaleźć kluczyków od samochodu. - wytłumaczyłam i usiadłam na jego skórzanym krześle gdy on stał przy oknie. 

- Nie ważne. - mruknął i na mnie spojrzał - Musimy coś zrobić bo inaczej zaczną coś podejrzewać. - powiedział siadając po przeciwnej stornie biurka na krześle gdzie powinnam była siedzieć ja ale jego krzesło jest wygodniejsze. 

- Co masz na myśli mówiąc powinniśmy coś zrobić? - spytałam opierając łokcie o biurko i przyglądając mu się 

- Musisz pozwolić się wsadzić - otworzyłam szerzej oczy - przynajmniej na jakiś tydzień może dwa. Niech wszystko się uspokoi szczególnie ci debile tam. Nie uważasz, że to dziwne jeżeli chodzisz wolno, dwóch policjantów do ciebie przychodzi a ja do nich żeby jednak dali ci spokój bo to pomyłka? Zaczynają coś podejrzewać Erica a ja nie mogę pozwolić sobie na wylanie z pracy. - powiedział 

- Tydzień, możesz mnie zamknąć na najwyżej tydzień ale nie teraz. W sobotę. - powiedziałam na co kiwnął głową i wstał podchodząc do mnie bliżej i nachylając się na de mną 

- A teraz poproszę to co moje. - mruknął tuż przy moich uchu. Może i był starszy o kilka lat ale nadal był przystojny i dobrze zbudowany.  Spałam z nim nie raz ale teraz jakoś nie miałam ochoty. A wiecie co jest najdziwniejsze? Nie chciałam być nie fair wobec Luke'a a przecież nie jesteśmy razem. Wyjęłam z torby kopertę z pieniędzmi i mu ją wręczyłam tym samym odjeżdżając od niego na krześle. 

- Nie mam ochoty. Tam masz kasę. W sobotę dam ci znać gdzie będę bo nie chcę by sąsiedzi myśleli, że mam na pieńku z policją. - powiedziałam wstając z miejsca, na początku był zdziwiony moją odmową ale szybko się opamiętał i wziął pieniądze. 

- Czekam na telefon. A tylko wytłumacz mi proszę co robił u ciebie Luke? - no to wpadłam 

- Nie ważne co robił. Po prostu udawaj, że o tym nie wiesz masz za to dodatkową kasę.- wzruszył ramionami i kiwnął głową. Nie chciałam by brunet miał problemy a raczej by je miał gdybym nie dała dodatkowej kasy. Wyszłam z jego gabinetu z bijącymi się myślami. Nie chciałam spędzać tu nawet doby a co dopiero mówić o tygodniu. Wróciłam tym samym korytarzem co przyszłam i miałam na prawdę mało czasu na dotarcie na miejsce jakie wyznaczył klient a Chris teraz mnie zawołał, obok niego za chwilę pojawił się Luke 

- Coś się stało? Śpieszę się. - mruknęłam zerkając na czarny zegarek na moim lewym nadgarstku 

- Co tam robiłaś? - spytał 

- Musiałam coś załatwić. Chris zgadamy się kiedy indziej naprawdę muszę już iść.

- Gdzie ci się tak śpieszy? - spytał Luke odzywając się a ja spojrzałam na niego wymownie 

- Na razie. - szybkim krokiem nie czekając na odpowiedź wyszłam z budynku, wsiadłam za kierownicę i odjechałam pod wskazane miejsce. 

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz