|Erica|

2.1K 152 4
                                    

Stałam przed nimi czując się jak idiotka. Nie wiedziałam czy może to jest kolejny koszmar czy na prawdę do mnie przyszli. A co jeżeli przyszli by powiedzieć słowa z mojego snu? Nie chciałam ich słyszeć, ale to chyba była prawda. Każdy mnie nienawidził, każdy miał mi wszystko za złe, coraz częściej moje myśli schodziły na samobójcze. A co jeżeli ich życie byłoby na prawdę lepsze beze mnie? Co jeżeli wszystko to co złe ich w życiu spotkało to przez znajomość ze mną. Całe życie miałam pecha więc może gdy oni zaprzyjaźnili się ze mną ten pech przeszedł również na nich? Patrzyli na mnie z lekko uchylonymi ustami, w kompletnym szoku. Obraz mi się zamazywał od coraz to nowszych łez. Jestem idiotka jeżeli pomyślałam, że mnie przytulą. Oni nie chcieli mnie znać, i zapewne przyszli by zabrać ode mnie Jess. W sumie moje towarzystwo również jej może zaszkodzić. Wszystkim szkodzę, całym swoim życiem. Najpierw zepsułam małżeństwo rodziców, później zaczęłam mordować ludzi, zabiłam własnego brata i jego przyjaciela. Jestem potworem.

- Przepraszam, ja... pójdę do siebie. - wyszeptałam i skierowałam się do swojego pokoju. Gdy chciałam ich wyminąć zostałam szarpnięta za nadgarstek i gdyby nie ramiona któregoś z chłopaków poleciałabym na bliskie spotkanie z panelami. Nie wiem który ale któryś z nich strasznie mocno mnie przytulił. Łzy kolejny raz zaczęły lecieć mi ciurkiem po twarzy. Czułam się jak dziecko po długiej rozłące z kimś bliskim. Pociągnęłam nosem wyczuwając perfumy za którymi tęskniłam najbardziej. Objęłam chłopaka najmocniej jak umiałam w pasie i za żądne skarby nie chciałam go puszczać. Tak bardzo za nim tęskniłam. Czy to pożegnanie?

- My...boże Erica...Ja na prawdę nie chciałem żeby tak wyszło. Strasznie cię przepraszam. Zachowałem się jak gówniarz zostawiając cię z tym wszystkim samą. Przepraszam cię, że się na mnie zawiodłaś. Obiecałem ci, że nigdy cię nie zostawię, że cię nie skrzywdzę. To nie tak miało być, mieliśmy zawsze trzymać się razem, całą paczką. A tym czasem ja jak i reszta zachowaliśmy się strasznie głupio zostawiając cię za jakąś błahostkę. Proszę cię wybacz nam. - mówił łamiącym się głosem. Ściskałam go z całych sił płacząc w koszulkę Drake'a gdy ten równie mocno obejmował mnie ramionami. Za taką właśnie chwilą tęskniłam za ogromnym uściskiem nas wszystkich, za naszym pogodzeniem i za tym jak było zanim poznałam Luke'a. Odsunęłam się delikatnie od niego przez co z widocznym jękiem mnie puścił.

- Możemy zapomnieć, że byliśmy pokłóceni? Tak żeby było jak dawniej? - poprosiłam przyglądając się im. Zaskoczone miny zastąpił ogromny banan na ustach i wszyscy się przytuliliśmy.

- Nie nienawidzimy cię, my cie kochamy z całych sił. I nawet nigdy nie myśl, że chcemy twojej śmierci i cię nienawidzimy. - Jessica wyszeptała do mnie a ja się kolejny raz rozpłakałam. Oczy mi się zamykały, bolała mnie głowa i chciało mi się strasznie spać, ale nie chciałam się położyć. Mam ich wszystkich przy sobie i mam nadzieję, że będzie tak jak dawniej.

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz