(Erica)

3.2K 183 1
                                    

Z kupnem domu wszystko się udało, wydałam 200 tysięcy na niego i właściwie już mogę się wprowadzać. Dom ma trzy sypialnie, dwie łazienki, salon, kuchnie a najważniejsze, że ma ogród. Teraz wracam do domu bo muszę się zacząć pakować. Myślałam, że zejdzie mi dłużej u tego faceta a tak to minęła tylko godzinka i po sprawie. Wszyscy są na mnie obrażeni, ale czy to moja wina, że chcę ich chronić? Nie, taka już jestem. Chronię bliskich dla mnie osób. Wjechałam na podjazd domu i wysiadłam z samochodu wcześniej gasząc silnik, zamknęłam drzwi i ruszyłam do wejścia do domu. Gdy chciałam łapać za klamkę drzwi się otworzyły i musiałam się cofnąć by nie zaliczyć spotkania z nimi. Jessica wyszła nawet nie patrząc na mnie a za nią szedł Ian który rzucił mi tylko przepraszające spojrzenia i lekki uśmiech który oddałam. Gdy wyszli z przejścia ja weszłam i poszłam do kuchni by się czegoś napić. Wszyscy siedzieli tak jak wcześniej. 

- Gdzie byłaś? - odezwał się Alex który najmniej ma mi za złe to co zrobiłam i jako tako się do mnie odzywa 

- U jakiegoś faceta, musiałam załatwić sobie mieszkanie. - wytłumaczyłam i  nie czekając na żadne dalsze pytania poszłam do siebie. Ignorowałam Luke'a tak jak on mnie. Wiedziałam, że będzie tego żałował i nawet mnie to nie dziwło. Weszłam do swojej sypialni i wyciągnęłam walizki i torby w które powrzucam ubrania i wszystko inne. Spakuję się już dziś, i wyprowadzę wieczorem albo rano. Zależy kiedy skończę pakowanie. Co zrobiłam ze swoim życiem? Stałam się dziwką, tak nazywajmy rzeczy po imieniu. Pieprzę się na prawo i lewo nie wiadomo z kim. Kurwa, przecież ja nawet nie znałam imion tych gości z ostatniego tygodnia a rano się zmywałam i wracałam do domu. Szczerze? Nie dziwię się Luke'owi, że nie chciał mnie pocałować i żałuje, że się ze mną przespał. Ja natomiast żałuję, że mu to powiedziałam, mógł żyć w nieświadomości i tak byłoby lepiej. Na szczęście nie pamięta jak się bzykaliśmy więc jeden plus on wie tylko, że to zrobiliśmy. Wkładałam już ubrania do trzeciej walizki i miałam dość. Rzuciłam się na łóżko obok walizki i przymknęłam oczy. Mam dość życia. 

Zasunęłam ostatnia torbę w sumie było tego wszystkiego całkiem dużo. Wyszłam na balkon w moim pokoju i zapaliłam papierosa którego teraz tak bardzo potrzebowałam. Zaciągnęłam się dymem który rozszedł się po moich płucach i skróca moje życie o kilka lat. Gdy skończyłam wyszłam i trafiłam na moment gdy do środka wszedł Alex z dwoma piwami w ręku. Podszedł do mnie i znów zaciągnął na balkon a ja na niego patrzyłam podejrzliwie ale nic się nie odzywałam. 

- Masz. - powiedział i dał mi jedno piwo które wzięłam ale nie zamierzałam pić bo zaraz jadę 

- Co jest? - spytałam bo było na prawdę dziwnie 

- Dlaczego chcesz nas od tego wszystkiego odsunąć? - spytał patrząc na mnie 

- Już mówiłam, dla waszego bezpieczeństwa. Teraz wam się przyda nie uważasz? - spytałam 

- To, że mamy dziewczyny nie oznacza, że masz nas odsuwać od pracy. - powiedział i zaraz dodał - Ty też masz chłopaka a nadal w tym siedzisz. - powiedział a ja zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc 

- Nie mam chłopaka Alex. Co ty bredzisz? - on jest nienormalny, przecież wie, że nie bawię się w takie coś 

- A Luke? Myślisz, że dało się spać jak się pieprzyliście? - zapytał z zadziornym uśmieszkiem a ja myślałam, że mu zajebie 

- Luke nie jest moim chłopakiem. A za noc przepraszam bardzo ale byliśmy pijani i nawet tego nie pamiętamy. - oparłam się o barierkę co chłopak też zrobił i uważnie mi się przyglądał - A pro po chłopaków i dziewczyn. Możesz tu ją zaprosić by zamieszkała z tobą czy cholera wie co. - powiedziałam do niego a ten uniósł brwi 

- Serio, nie będzie ci to przeszkadzać? - był zdziwiony 

- Nie, bo jutro mnie już tu nie będzie. Spakuję jeszcze rzeczy z magazynu i spadam. - powiedziałam odkładając piwo - A skoro już tu jesteś to możesz znieść walizki. - uśmiechnęłam się do niego prosząco na co westchnął ale zaczął robić to o co prosiłam. Znosił walizki a ja zeszłam za nim napotykając zdziwione spojrzenia wszystkich ale olałam je i weszłam do magazynu pakując broń i narkotyki. Czasem mam ochotę ich spróbować ale zaraz potem ukazuje mi się obraz matki i chęć tego jak szybko się pojawiła tak jeszcze szybciej znika nie chce skończyć tak jak ona. Co to to nie. Jutro mam jechać do kolejnego kupca i sprzedać mu broń więc to jest teraz najważniejsze do zapakowania do osobnej torby. 

- Gdzie zamierzasz mieszkać? - usłyszałam i o mało nie upuściłam torby 

- Ja pierdole, człowieku przysięgam, że kiedyś cię zabiję. - powiedziałam do chłopaka stojącego w progu 

- Pójdziesz na dożywocie za zabicie policjanta. - zaśmiał się cicho 

- Niech stracę. - mruknęłam i założyłam torbę na ramie która nie była aż tak ciężka jak myślałam, druga założyłam na zgięcie łokcia 

- Więc? - spytał a ja na niego spojrzałam nie zrozumiale 

- Co więc? - spytałam i wtedy mnie olśniło - Aaa o to pytałeś. Nie interesuj się. - powiedziałam mijając go w drzwiach i poszłam do korytarza odkładając torby a później poszłam do kuchni gdzie z szafki wyjęłam tylko smycz i kaganiec dla Molly. - Molly! - krzyknęłam na cały dom a pies po chwili pojawił się w kuchni gdzie zapięłam mu smycz a kaganiec zawiesiłam na dłoni i poszłam z nią do korytarza gdzie wzięłam dwie walizki w dłonie a torbę przewiesiłam i zaniosłam to do samochodu gdzie zostawiłam, Molly usiadła na przednim siedzeniu. Szkoda mi trochę ją zabierać bo przyzwyczaiła się do pozostałej zwierzyny ale ona jest moja i chce ją przy sobie. Wróciłam do domu po jeszcze jedne walizki i teraz były to już ostatnie. Weszłam jeszcze do salonu gdzie siedzieli chłopcy - Gdyby coś się działo to zadzwońcie. Na razie. - nawet na mnie nie spojrzeli ale czego można było się spodziewać. Westchnęłam tylko i wychodząc zabrałam te walizki i jedną torbę. Podeszłam do bagażnika gdzie je schowałam i wsiadłam na miejsce kierowcy po czym odjechałam do nowego mieszkania. Zdziwiło mnie to, że Luke się do mnie odezwał ale to tylko jednorazowe. 



Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz