Obudziłam się wyspana i odwróciłam na drugi bok szukając ręką przyjaciółki która dzisiejszej nocy postanowiła się mnie uczepić jak rzep psiego ogona. Zdziwiona uchyliłam jedno oko nie odnajdując jej a pościel od jej strony była zimna co oznaczało, że już od dawno nie śpi. Westchnęłam i spojrzałam na zegarek który stał na szafce nocnej. Wskazówki zegara wskazywały godzinę 10:28. Spałam dość długo. Przeciągając się wstałam z łóżka i podeszłam do szafy Eric'y wyjmując z niej czarne spodnie i jakąś granatową podkoszulkę. Skierowałam się do łazienki gdzie wzięłam długi orzeźwiający prysznic próbując zapomnieć o chłopaku który złamał mi serce. Nie chcę go znać. Chyba dopiero teraz rozumiem Eric'ę. Miłość jest do dupy, zawsze musi zranić. Czy istnieje miłość bez zranienia? Nie mam pojęcia bo nigdy takiej nie doświadczyłam. Myślałam, że z Ian'em będzie inaczej. jak widać przeliczyłam się. W łazience wykonałam wszystkie poranne czynności i ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Nie zamierzałam już płakać, nie zamierzałam już o nim myśleć. Chciałam się skupić na odbudowaniu relacji z Eric'ą. Wydaje się być inna, mniej radosna i mniej bezuczuciowa. Nie wiem czy to przez nas czy też coś innego się stało w jej życiu gdy my postanowiliśmy się od niej odciąć. Nie wiem dlaczego to zrobiliśmy. Prawda była taka, że było nam chyba źle z tym, że nie chce naszej pomocy, że nas podcinała od tych spraw. Sami się w to wpakowaliśmy i chyba nie chcieliśmy rezygnować z takiego życia. Chcieliśmy mieć ten dreszczyk adrenaliny, coraz to inne uczucia nam przy tym towarzyszyły. Zawsze mieliśmy do siebie zaufanie, a teraz? Teraz jest do dupy. Drake, Alex, Charlie, Logan i ja wkurzeni na Eric'ę bo chciała dla nas dobrze. Bo się o nas martwiła i chciała byśmy mieli szczęśliwe życie. A my jak totalni idioci postanowiliśmy się na nią wściec na kilka tygodni. Nie odzywać się, mieć ją gdzieś. A gdyby coś jej się stało? Gdyby nas potrzebowała a my byśmy nie wiedzieli? Co by wtedy było? Nawet nie chciałam o tym myśleć. Myślałam tylko o dzisiejszym dniu. To właśnie dziś wszystko miało się zmienić. T właśnie dziś był dzień Eric'y dzień w którym wszystko się ułoży. Z szerokim uśmiechem na ustach zeszłam po schodach na dół napotykając tylko ciszę.
- Erica?!- zawołałam ją, ale odpowiedziała mi głucha nic nie znacząca cisza. Ze zmarszczonymi brwiami skierowała się do kuchni ale tam je nie zastałam. Klucze od domu wraz z tymi od samochodu leżały na blacie. Może wyszła do pobliskiego sklepu? Wstawiłam wodę na kawę i wyciągnęłam swój telefon odblokowując go i klikając ikonkę z jej uśmiechniętym zdjęciem. Przyłożyłam telefon do ucha wsłuchując się w dźwięk sygnału połączenia. Słysząc piosnkę która miała ustawioną na dzwonek swojego telefonu byłam zdziwiona i powoli zaczynałam się martwić. Skierowałam się za dźwiękiem piosenki. Jej telefon leżał samotnie na stoliku do kawy w salonie. Wyszła gdzieś bez telefonu? Zdziwiona wzruszyłam ramionami pewna, że zaraz wróci. Usłyszałam jak czajnik zagwizdał wiec potruchtałam tam szybko zalewając kawę, słodząc ją i wlewając mleka. Cholera, jak ona może ją pić bez niczego? Westchnęłam i usiadłam na krześle czekając aż się zjawi z powrotem.
***
Po południu moje nerwy były w strzępkach a myśli schodziły na najczarniejsze tory. Po godzinie 14 do drzwi ktoś zapukał a ja pobiegłam otworzyć mając nadzieję, że to Erica. Moja nadzieja tak szybko jak się pojawiła zniknęła. Za drzwiami stali skruszeni chłopcy którzy mieli dziś przyjść i z nią porozmawiać.
- Cześć. - przywitali się całusem w policzek wchodząc do środka. Rozejrzeli się po pomieszczaniu jakim jest salon. Spojrzeli na mnie zaskoczeni. - A gdzie Erica? - spytał Drake któremu było chyba najciężej. Strasznie żałował tego jak się zachował. Nie rozumiałam tej więzi między nimi, byli ze sobą bardzo związani, potrafili rozmawiać totalnie o wszystkim. Czasami nawet byłam zazdrosna bo wiem, że są sprawy z którymi do mnie by nie przyszła, ale do Drake'a już owszem. Mimo, że czasem zdarzało się, że było mi przykro cieszyłam się, że są ze sobą blisko, że mają siebie. Traktowali się jak rodzeństwo, takie prawdziwe, zgodne we wszystkim, wspierające się, kochające rodzeństwo. Wiem, że Thomas był jej prawdziwym bratem, ale co z tego? Thomas był idiotą, rozmawiali ze sobą gdy byli mali, później on zaczął brać i zmienił się w jej matkę. Drake za to jest jej przyjacielem i nie spokrewnionym bratem. Nie raz podziwiałam ich za to jak się dogadują. Kochałam ich wszystkich całym sercem i nie mogę wyobrazić sobie co czuła Erica gdy nas wszystkich straciła. Ja nigdy tego nie doświadczyłam, miałam ich zawsze przy sobie. Straciłam tylko najlepszą przyjaciółkę z jakiegoś błahego powodu. Byłam idiotką, totalną idiotką zapatrzoną tylko w siebie. Z resztą nie tylko ja, chłopcy czuli dokładnie to samo. Cała nasza 5 uważała, że to wszystko nasza wina, że my jesteśmy winni temu jak to się potoczyło.
- Nie mam pojęcia, rano jak wstałam już jej nie było. - powiedziałam trzęsąc się cała z nerwów - Telefon zostawiła, samochód stoi na podjeździe. Zaczynam się martwić. - powiedziałam szeptem bo w gardle zbierała mi się ogromna gula która nie chciała odejść. Spojrzeli na mnie zaskoczeni. Doskonale wiedzą, że bez telefonu się nigdzie rusza. - A jak coś się jej stało? - spytałam powstrzymując zbierające się w moich oczach łzy. Drake od razu zacisnął szczękę próbując się opanować przed zaczęciem panikować natomiast Alex podszedł do mnie przytulając i gładząc plecy w uspakajającym geście.
- Spokojnie, zaraz wróci. Nic jej nie jest. - zaczął mnie pocieszać. Nie był dość przekonujący. Drake chwycił jej telefon zapewne chcąc sprawdzić czy jest tam coś istotnego. Zmarszczył brwi więc oderwałam się od Alexa podchodząc do niego. Spojrzałam na wyświetlacz który był zablokowany. Odebrałam od niego urządzenie.
- Znasz kod? - spytał zdziwiony
- Nasze inicjały i twoja data urodzenia. - odpowiedziałam wpisując. Spojrzał na mnie zaskoczony i z jeszcze większym smutkiem w oczach. Telefon się odblokował ukazując tapetę na której byliśmy wszyscy oprócz Eric'y która robiła nam zdjęcie. Weszłam w spisy połączeń ale nie było tam nic ciekawego. W wiadomościach nie zamierzałam jej grzebać z resztą nie tylko ja, to by było już za bardzo naruszenie jej prywatności.
- Cholera, gdzie ona może być? - warknął Drake który był zdenerwowany i zmartwiony chyba bardziej ode mnie. Usiedliśmy an kanapie nie wiedząc gdzie moglibyśmy jej szukać. A co jeżeli ktoś ją porwał? Albo uciekła? A co jeśli to moja wina? Może coś zrobiłam a nie wiem co? Łzy kolejny raz zebrały się w kącikach moich oczu. Po kilku minutach usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Pobiegłam tam szybko zauważając Eric'ę z zabandażowaną dłonią, czerwonymi i lekko opuchniętymi oczami od płaczu. Czy ona płakała? Spojrzała na mnie uśmiechając się delikatnie i rozkładając ręce. Podbiegłam do niej szybko i przytuliłam najmocniej jak umiałam. Rozpłakała się w moich ramionach. Koło nas pojawili się chłopcy przyglądając się w szoku Erice która cała się trzęsła co chwile głośniej płacząc. Chyba dopiero teraz zauważyła chłopaków bo odsunęła się ode mnie. Spojrzała na nich z tych smutnych i zapłakanych oczu. Była lekko zgarbiona i chyba zawstydzona.
- Wiem, że mnie nienawidzicie i chcecie mojej śmierci, ale czy możecie mnie chociaż ostatni raz przytulić? - poprosiła słabym głosem. Otworzyłam szerzej oczy słysząc co powiedziała do chłopków którzy stali teraz jak słupy soli z lekko uchylonymi ustami przyglądając się totalnie rozsypanej emocjonalnie oraz psychicznie Erice. O mój boże, co jej się stało?
CZYTASZ
Break The Rules
ActionOn - 24 letni policjant, najczęściej zajmuje się chwytaniem osób biorących udział w nielegalnych wyścigach, handlarzy narkotykami i bronią. Lubi swoją pracę. Zdarza mu się wyjść do klubu i zaliczyć jakąś panienkę. Ona - 22 letnia dziewczyna uwielbi...