|Erica|

2.1K 125 1
                                    

Na oglądaniu telewizji spędziłam kilka godzin. Nie miałam nic innego do roboty więc mogłam sobie na to pozwolić. Gdy była jakaś 23 ja nada oglądałam z butelką piwa w ręce. Nie wiem który już raz oglądam szybkich i wściekłych, to się chyba mi nigdy nie znudzi. Akurat gdy wywalili przednią szybę z ciężarówki ja usłyszałam przekręcanie zamka w drzwiach. Zmarszczyłam brwi skołowana i wyjęłam broń z pod stolika a następnie cichaczem udałam się w tamtą stronę.  Kto do cholery mam moje klucze od mieszkania?! W korytarzu było widać tylko jakiś cień. Wycelowałam bronią w tamtą stronę a następnie zapaliłam światło. 

- Jessica?! - dziewczyna podskoczyła a ja dopiero teraz zauważyłam, że jest cała zapłakana. Spojrzała na mnie zaskoczona i przestraszona tym, że do niej mierzę. Schowałam szybko broń za pasek od spodenek. Dziewczyna podeszła do mnie bliżej i przytuliła. Teraz to się dopiero rozpłakała na dobre. Przytuliłam ją i zaczęłam gładzić po plecach w uspakajającym geście. - Ciii, no już. Co się stało? - przeszłyśmy do salonu gdzie przyciszyłam telewizor by ją dobrze słyszeć. Usiadłyśmy na sofie gdzie Jess się we mnie znów wtuliła i zaczęła cicho mówić. 

- Ian...on... razem z Sylvią... oni - nie mogła wydusić z siebie jednego sensownego zdania. 

- Zdradził cię prawda? - spytałam delikatnie szeptem. Pokiwała głową zalana salwą płaczu. Przytuliłam ją do siebie jeszcze mocniej. Faceci to chuje, na prawdę. Szkoda mi jej. Nie zasłużyła na takie coś. Gdy trafi sobie chłopaka w miarę fajnego to albo ją zdradzi albo zostawi. Drugi raz w życiu chłopak ją zdradził. Zastanawiało mnie tylko co zrobił Drake. W końcu Sylvia była jego dziewczyną. I z tego co mi wiadomo wszystko między nimi się dobrze układało. - Chodź, położysz się w sypialni. - powiedziałam po czym poszłyśmy do mojej sypialni gdzie się rozebrałyśmy i w samej bieliźnie poszłyśmy spać. Ja co chwilę uspokajałam Jessicę która cały czas płakała. Faceci są do dupy. 

Następnego dnia rano wcześnie wstałam i starając się nie obudzić Jessicy wyszukałam z szafy zwykłe czarne rurki i tego samego kolory zasuwaną bluzę. Poszłam do łazienki gdzie wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i umalowałam się mocno. Zeszłam na dół do kuchni gdzie zrobiłam sobie kawę i kanapkę którą zjadłam a następnie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zanim poszłam otworzyć upiłam jeszcze łyka. Gdy byłam przy drzwiach i już je otworzyłam byłam zdziwiona widząc Jareda o tej godzinie. Ale  gdy zza rogu wyłoniła się znajoma mi sylwetka wszystko zrozumiałam. 

- Po cholerę go do mnie przyprowadziłeś? - syknęłam do chłopaka który stał z opuszczoną głową i przyglądał się swoim butom które były chyba ciekawsze niż moja złość. Ojciec spojrzał na mnie z wyższością i przepchnął się do środka. Wlazłam za nim a za mną Jared nie wiadomo po co. Zapewne ojciec kazał mu być przy rozmowie. A proszę cię bardzo. Ojciec usiadł na stołku barowym i zaczął mi się przyglądać gdy ja wzięłam kubek z resztką kawy.  - Przyszedłeś w jakimś konkretnym celu czy zamierzasz się tak na mnie gapić.? - spytałam rozzłoszczona. Nie zamierzałam spędzać z nim całego dnia. 

- Nie tym tonem. - warknął na co się zaśmiałam. Zaczyna się. Będzie mi teraz tak rozkazywał. - Przyszedłem powiedzieć, że Amanda chciałaby cię poznać i chcę byś byłą na naszym ślubie. - powiedział na co się zaśmiałam. 

- Ja nie chcę poznawać jej a na ślub się nie wybieram. Mam ciekawsze rzeczy do roboty. - powiedziałam. taka była prawda. Miałam ciekawsze rzeczy do roboty. Musiałam tylko zaczekać na pewien list.

- Erica do cholery jasnej, nie obchodzi mnie czy masz coś do roboty czy nie ale na ślubie masz się pojawić! - wrzasnął za co myślałam, że go zabiję. Jessica zasnęła jakoś po 1 i chcę by się wyspała. Zmroziłam go wzrokiem który potrafiłby zabić gdyby to tak działało. Jaka szkoda, że nie działa. - Z resztą masz młodszą siostrę. - powiedział już spokojniej na co ja otworzyłam szerzej oczy. 

- No proszę. Masz kolejne dziecko? Mam tylko nadzieję, że nie traktujesz jej jak ścierwo. - Jared przyglądał się temu w zakłopotaniu i rozumiem go. Nie fajnie jest być świadkiem kłótni która nawet nie dotyczy ciebie. - Mnie tak traktowałeś. Może się zmieniłeś. - wzruszyłam ramionami. 

- Nie masz prawa mnie obrażać! - syknął w moją stronę wstając. Odłożyłam pusty już kubek na blat i stanęłam na przeciwko niego. 

- A ty nie masz prawa przychodzić do mnie do domu i czegokolwiek żądać bo nie jesteś moim ojcem! Przestałeś nim być gdy zostawiłeś mnie i Thomasa z ćpunką! - syknęłam mu prosto w twarz. Gdy się zamachnął i chciał mnie uderzyć zablokowałam jego rękę. Widziałam jak Jared podnosi się z miejsca. Philip spojrzał na mnie zaskoczony. - Zdziwiony? Wybacz ale nie mam zamiaru być po raz kolejny twoim workiem treningowym. - u góry usłyszałam trzask drzwi więc cofnęłam się kawałek. Zaskoczona dwójka spojrzała w tamtym kierunku. Ja również podążyłam tam swoim wzrokiem napotykając Jessicę. Jessicę z żądzą mordu w oczach. Ubrana w czarne rurki i skórzaną kurtkę, z mocno pomalowanymi oczami i dwoma pistoletami w dłoni schodziła jak gdyby nigdy nic po schodach. Uniosłam jedną brew w zdziwieniu. 


---------------------------------------------------

Przepraszam, że nie dodałam wczoraj, ale akurat znajomi robili imprezę więc nie dałam rady. 

Teraz dopiero wstałam i wstawiam. Zaraz wstawię jeszcze dwa albo trzy. 

Jeszcze raz przepraszam :**

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz