|Erica|

1K 53 0
                                    

Wyszłam z kościoła uradowana, że to koniec. Nie cierpię chodzić na śluby, wesela czy inne tego typu imprezy. No bo bez przesady to jest nie dość, że nudne to ugh, nie ważne. Pierwsze co zrobiłam po wyjściu z tamtego miejsca to oczywiście fajka. No bo jakżeby inaczej. Trzeba się odprężyć nie? Usiadłam na ławeczce i czekałam aż inni wyjdą z kościoła. Mi'i widać było już brzuszek który był..serio ogromniasty no ale czego się spodziewać po kobiecie w ciąży. Gdy ja kończyłam palić z kościoła zaczęli wychodzić ludzie. Większość miała znajome twarze, ale znaleźli się też tacy których nie kojarzyłam. Zauważyłam Rose która z dziwną miną do mnie podeszła i usiadła obok. 

- Masz fajkę? - spytała a ja spojrzałam na nią w szoku. 

- Przecież rzuciłaś. - powiedziałam

- Po prostu daj. - mruknęła. Podałam jej papierosa i podpaliłam koniec. Dziewczyna się zaciągnęła wyraźnie uspakajając. 

- Co jest? - szturchnęłam ją w bok na co spojrzała na mnie groźnie. Uniosłam ręce w geście obronnym. 

- Jakieś laski podwalają się do mojego męża. - powiedziała na co się zaśmiałam. 

- No wiesz, Ethan jest całkiem przystojny- . powiedziałam za co dostałam z łokcia. Jęknęłam z bólem. - No weź. Przecież widziałaś za kogo wychodzisz i wiedziałaś, że dziewczyny się za nim oglądają. - powiedziałam. 

- Wiesz, nie pomagasz. - powiedziała. Westchnęłam i objęłam ją ramieniem przybliżając się do niej. 

- No już, przecież nic nie zrobi. Jest ci wierny, kocha cię. W czym problem? - powiedziała. Dopaliła papierosa i wrzuciła go pod ławkę tak jak ja. 

- Jestem zazdrosna. - jęknęła przytulając mnie na co parsknęłam. 

- Oj jesteś i to bardzo. - mruknęłam. Ludzi było od cholery, stali na placu przed kościołem, bardziej z tyłu gdzie byłam z Rose albo na parkingu odjeżdżając na salę. Boże z góry to by wyglądało jak stado mrówek czy innego dziadostwa. W pewnym momencie zauważyłam jak Filipe szuka czegoś lub kogoś wzrokiem aż w końcu trafił na nas. 

- Zbierać się laski, jedziemy na żarcie! - wrzasnął. Parsknęłyśmy śmiechem, ludzie zaczęli patrzeć na niego z rozbawieniem i politowaniem gdy my nie mogłyśmy wyrobić ze śmiechu. Podniosłyśmy się i ruszyłyśmy za chłopakiem do samochodu który tym razem prowadził Drake. 

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz