|Eirca|

1.1K 65 0
                                    

- Naprawdę jesteś taką morderczynią? - spojrzałam na niego zdziwiona i w szoku. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. To oczywiste, że nie raz kogoś zabiłam, ale czy byłam morderczynią? Jak widać w niektórych oczach tak i to bolało. Bo zazwyczaj zabijałam ludzi w obronie własnej, najczęściej jednak pozbywałam się tych którzy chcieli mnie zranić biorąc pod odstrzał przyjaciół za których jestem w stanie oddać życie. 

- Co masz przez to na myśli? - spytałam wchodząc w ostry zakręt i wjechałam na drogę która prowadzi do siłowni. Spojrzał zaskoczony widokiem budynku. 

- Czy to prawda, że zabiłaś brata i swojego chłopaka? Różni ludzie różnie gadają a ja wolę dowiedzieć się do ciebie. Nie ukrywam jednak, że w większość tych rzeczy uwierzyłem. - powiedział. No jasne, bo wszyscy wierzą w plotki. 

- Dokończymy tą rozmowę później. - powiedziałam zabierając torbę i wychodząc z samochodu tak jak chłopak. Skierowaliśmy się do wejścia siłowni gdzie od razu zauważyłam Theo który rozmawiał z jakimiś chłopakami, na oko mieli jakieś 17-18 lat. - Usiądź, nie zajmie mi to dużo czasu, chyba. Powiedz Carl'i jeżeli chcesz coś do picia. - kiwnął głową a ja go wyminęłam i skierowałam się do Theo który mnie nie widział. 

- Theo, albo mam coś z głową albo ktoś mnie wyprzedził i kupił sobie infiniti. No ale to było robione na zamówienie bo jest czarne a oryginalny kolor to szary. Ja chce granatowe. - wyszczerzyłam się. Odwrócił wzrok z chłopaków przenosząc go na mnie. 

- Niem wiem o czym ty do kurwy nędzy mówisz. Nie znam się na samochodach, nie znam się na markach i tym podobnym. To ty masz obsesję na punkcie samochodów jak i ścigaczy. - powiedział na co parsknęłam śmiechem i poklepałam go po ramieniu 

- I ty się śmiesz nazywać facetem? - spytałam z rozbawieniem w głosie na co zmroził mnie wzrokiem - No już już nie bulwersuj się tak skarbie. 

- Skoro już tu jesteś to poznaj swoich uczniów. - wskazał na dwójkę chłopaków którzy przyglądali się nam w rozbawieniu a po chwili ich miny wyrażały zaskoczenie. 

- No właśnie co do tego to jest problem. Nie będę mogła bo zaraz po ślubie wylatuję z tymi debilami którzy postanowili się do mnie odzywać do Californii. Później wracam na kilka dni i zaraz wylatuję gdy tylko przyjdzie mi potwierdzenie na wyspę gdzie spędzę około dwóch tygodni. Tam prawdopodobnie lecisz ze mną. - powiedziałam chaotycznie. Był zaskoczony. - Tak wiem przemyślisz to wszystko na spokojnie i takie tam. Jeszcze nic nie jest wiadomo więc zluzuj. Tak w ogóle szefuńcio jest? - spytałam zmieniając temat. Chłopak potrząsnął głową wracając do rzeczywistości. 

- Szefunio jest szefowo. - uśmiechnął się kąśliwe na co wywróciłam oczami. 

- A  weź spierdalaj. 

Break The RulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz