Zbliżała się godzina jedenasta, gdy Szymon, Marcel i Nikodem wrócili do domu. Daniela i Agatka kończyły lepić pierogi w kuchni na stole. Bliźniaki układali klocki na dywanie.
Wchodząc do domu, Szymon pogłaskał obydwu chłopców po włosach. Ucałował Agatkę w czubek głowy. Dał też buziaka Luśce.
- I jak było w szkole? - odezwał się kładąc przy kanapie swoją odwieczną, zdawać by się mogło, że niezniszczalną, skórzaną torbę.
- Usiedliśmy w ostatniej ławce - rzekł Franciszek wkładając pana Gacka do zrobionego z klocków LEGO ogrodzenia.
- Pani nie umiała nas rozróżnić - dopowiedział Jasiu. - I powiedziała, że zna naszego tatę...
- Dziwne, żeby nie znała, skoro pracujemy w tej samej szkole... Byliście grzeczni?
Franciszek pokiwał głową.
- Janek, byłeś grzeczny?
- Byłem - odparł chłopczyk.
- Rozmawiałam chwilę z panią Zosią. Powiedziała, że ma świetną klasę, że dzieci zachowują się wyjątkowo grzecznie.
- No, to świetnie - odparł Szymon podchodząc do kuchennego blatu.
Nalał wody do czajnika, po czym usiadł przy stole. Posadził Agatkę na swoich kolanach. Pomógł jej nakładać farszu do pierogów.
Wtem ze schodów zbiegł Nikodem. Był zdenerwowany, a w ręce trzymał plik zapisanych, kolorowych kartek.
- Co to jest?! - krzyknął podbiegając do młodszych braci.
- To nie ja! To on! - zawołał Janek.
Franek prędko chwycił swojego chomika, po czym pośpieszył do Danieli.
Nikodem stanął przy nim. Przygroził mu palcem.
- Jeszcze raz wleziesz do mojego pokoju bez pytania, a cię normalnie zamorduję! - rzekł zdenerwowany.
- Nikodem, nie przesadzasz? - odezwała się Daniela.
- Nie! I oddawaj moje spinacze, złodzieju!
- Nie, bo ja je potrzebuję... - odpowiedział chłopiec.
- Tata, czy ja mogę go trzasnąć?
- Nie. Franek, oddaj Nikodemowi to, co jemu zabrałeś - rzekł Szymon spoglądając z powagą na siedmioletniego chłopca.
- Właśnie, Franuś, oddaj Nikusiowi... - szepnęła Agatka wtulając się w ramiona ojca.
Chłopczyk wsunął rękę do kieszeni spodni. Wyciągnął z niej garstkę pinezek.
- Mogę dać ci cztery... - rzekł z namysłem.
- Uderzę go zaraz!
- Nikodem! Jesteś od niego dużo starszy. Bądź mądrzejszy. A ty, Franek, oddaj bratu, to, co jemu zabrałeś. Po co ci te pinezki, co?
- Bo chciałem zrobić komuś psikusa i położyć je na krześle, i ten ktoś by usiadł - wyjaśnił.
- Franek! Dziecko... Chciałbyś, żeby to tobie ktoś zrobił takiego psikusa? - odezwała się Lusia.
- Nie... - westchnął siedmiolatek.
- Franuś, nie robi się takich rzeczy. Rozumiesz ty to?
- Tak...
Daniela ucałowała synka w czubek głowy. Malec uśmiechnął się do niej.
- To co powinieneś zrobić? - odezwała się po chwili.
Franek położył wszystkie pinezki na ranciku stołu.
- Niko, weź je sobie... - szepnął. - Tylko dwie sobie wezmę - dodał, po czym chwyciwszy dwie pinezki, pobiegł do swojego pokoju dokładnie je ukryć.