Sopot

870 33 1
                                    

Oliwer i Aleks stali za przystankiem. Oli palił papierosa. Był podenerwowany.
- Ojciec kupił sobie wczoraj nowe auto - rzekł wyjmując telefon z kieszeni. Pokazał Aleksandrowi kilka zdjęć. - Napęd na cztery koła... - rzekł. - Benzyna, ale będzie przerabiał na gaz...
- Kiedy tobie kupi auto? - odezwał się Aleks.
- Nie kupi... Powiedział, że jestem nieodpowiedzialny i, że na razie mam sobie radzić rowerem.
- Słabe...
- No...
Amelia siedziała na ławeczce. Gdy tylko ujrzała idących w stronę przystanku Marcela i Nikodema, wyszła im naprzeciw. Przytuliła się do swego chłopaka. Marcel poczochrał jej włosy ręką.
- Ej, no! - zawołała poprawiając sobie kitkę. - Jak ja teraz wyglądam?
- Ślicznie - odparł siedemnastolatek przysuwając się bliżej Melki. Pocałował ją w usta.
Oliwer zagwizdał.
Nikodem od kilku minut bił się z myślami. W końcu zdobył się na odwagę, by porozmawiać z bratem.
- Marcel - rzekł.
- No?
- Ja nie idę do szkoły... Będziesz mnie krył? - spytał.
- A gdzie idziesz?
- No, z Wiką... Chcieliśmy połazić trochę po starówce...
- Jak mam cię kryć? Przed kim niby?
- No, w domu. Załatwiłem sobie do środy zwolnienie lekarskie, ale nie mów o tym rodzicom.
- I co? Będziesz przez tydzień urzędował sobie po mieście zamiast siedzieć w domu?
- Nie po mieście... Mamy z Wiką trochę kasy. Chcemy pozwiedzać parę miejsc. Dzisiaj to będzie Toruń, ale jutro chcemy jechać do Bydzi...
- Po co?
- Oj, po co! Jest tam dużo fajnych miejsc. Masz tam Muzeum Konsoli i Gier, Ogród Botaniczny, Papugarnię... Nie wiem jeszcze, co zwiedzimy.
- Niko, jak to się wyda, będziesz miał szlaban do końca życia. Zdajesz sobie z tego sprawę?
- Bez przesady.
- No, jak tam chcesz...
Nikodem zamyślił się. Wiedział, że pomysł, na który wpadła Wiktoria jest szalony i nieodpowiedzialny. Mimo to był gotów objechać z nią całą Polskę wzdłuż i wszerz, byleby spędzić z nią trochę czasu sam na sam.
Wiktoria czekała na Nikodema na przystanku w Toruniu. Gdy tylko młodzieniec wyszedł z autobusu, podeszła do niego. Chwyciła go za rękę, pocałowała w usta.
Wyglądała inaczej niż zwykle. Miała na sobie czarny, krótki płaszczyk podkreślający jej wąską talię oraz spodnie, dopasowane - tego samego koloru, co płaszcz. Jedynym jasnym elementem jej garderoby były zielono-czerwona arafatka, którą dziewczyna miała owiniętą szyję oraz bordowa torebka, kopertówka z wielką klamrą w kształcie litery M.
- Niko, zmiana planów - odezwała się prowadząc swojego chłopca w stronę dworca PKP. - Jedziemy na molo, do Sopotu. O ósmej piętnaście mamy pociąg.
Młodzieniec uśmiechnął się.
- Byłeś kiedyś nad morzem? - spytała.
- Wiele razy - rzekł. - Ale z tobą jeszcze nigdy...
- To dziś będzie ten pierwszy raz - szepnęła. - Chodź, bo spóźnimy się na pociąg... No dalej! - zawołała radośnie.
Nikodem objął ją ramieniem. Ucałował w skroń.
- To chodźmy... - rzekł przyspieszając kroku.

Dom w ZajezierzuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz