Okno 2

916 35 12
                                    

Nikodem pokazał Marcelowi na swoim iPhonie zdjęcie znad morza i z Poznania. Osiemnastolatek był pod wielkim wrażeniem odwagi starszego brata.
- My z Melką, jakbyśmy udali się w taką podróż, to po powrocie do domu musiałbym tłumaczyć się nie tylko przed tatą, ale jeszcze przed panem Jankiem. Masakra.
- No... Nie chciałbym za teścia pana Janka.
- Nic mi nie mów. Muszę się przy nim pilnować. Jak kiedyś położyłem rękę na biodrze Melki, a  on to zobaczył to mówię ci, Niko... Tak na mnie spojrzał, że od razu domyśliłem się o co chodzi.
- Jo?
Nagle obaj chłopcy usłyszeli przeraźliwy krzyk Franciszka. Obaj zerwali się na równe nogi. Wbiegli do pokoju chłopaków.
Franek darł się na całe gardło. Był przerażony. Nie miał się czego trzymać. Bał się patrzeć w dół.
Nastolatkowie rozejrzeli się po pustym pokoju. Dopiero po chwili Marcel dostrzegł, że jeden z bliźniaków siedzi na zewnętrznym parapecie.
- Niko! - zawołał wskazując ręką na okno. - Co za czuby?! - dodał odsuwając spod parapetu krzesło. Ostrożnie otworzył okno.
- Brat, nie ruszaj się... Nie bój się - rzekł najspokojniej jak potrafił. Wsunął swoje dłonie pod pachy siedzącego tyłem do niego Franciszka, po czym wciągnął go do pokoju.
Siedmiolatek był roztrzęsiony. Marcel wziął brata na ręce. Przytulił go. Po chwili w pokoju chłopców zjawili się Szymon i Daniela. Oboje podbiegli do Marcela i do Franciszka.
- Co się stało? To Franek tak krzyczał? Ty tak krzyczałeś? - powiedziała Daniela biorąc synka z rąk Marcela.
Franek głośno płakał. Nie mógł się uspokoić. Nikodem zabrał z parapetu tenisówki Frania. Zamknął okno.
- Marcel, co tu się stało? Franek, dlaczego ty płaczesz? - pytała Daniela drżącym głosem. - Nikodem! Synuś, uspokój się... Nie płacz już...
- No co, no? - rzekł Marcel spoglądając na zdezorientowaną minę ojca. - Młody krzyczał, no to weszliśmy z Nikodemem. Patrzymy a Franek siedzi na parapecie z drugiej strony szyby i się drze. Nie może wejść do pokoju, bo okno ma zamknięte, no to go złapałem i tyle...
Lusia zbladła. Podała Franciszka Szymonowi. Sama usiadła na łóżku. Zakręciło jej się w głowie.
- Mamo, może przyniosę ci wody - odezwał się Nikodem.
- No, leć! - zawołał Marcel widząc, że jego matka robi się na twarzy blada jak ściana.
Szymon próbował uspokoić zdenerwowanego Franciszka. Nie pytał o to, dlaczego chłopiec wszedł na parapet, jak to się stało, że okno było zamknięte od środka. O nic nie pytał.
- Już dobrze - powtarzał. - Już dobrze...
Nagle Daniela zerwała się na równe nogi. Podbiegła do okna. Uchyliła je. Spojrzała w dół.
- Mama, co robisz?! - zawołał Marcel.
- Agatka była z nami na dole, a gdzie Jasiu?! - krzyknęła przerażona.
Marcel i Nikodem spojrzeli na siebie, po czym zaczęli przeszukiwać pokój bliźniaków.
Po chwili Marcelowi udało się znaleźć leżącego pod łóżkiem Jasia. Nastolatek pociągnął malca za nogi. Wyciągnął go spod łóżka.
- Ty debilu! - krzyknął Marcel chwytając Jasia za przedramię. - Zamknąłeś okno, żeby Franek nie wszedł do domu?! Jesteś nienormalny?!
- Marcel, zostaw go... - szepnęła Daniela. - Jasiu... Chodź do mamy...
Janek wypruł jak z orbity wprost w ramiona matki. Daniela pogłaskała go po ciemnych, kręconych włoskach. - Co się stało? Powiedz mamie... - szepnęła.
Jasiu nic nie odpowiadał. Kurczowo trzymał się swetra mamy.
- Wezmę obydwu na dół i porozmawiamy sobie - rzekł Szymon po chwili. - Jasiek, chodź z nami...
- Nie idę - odparł siedmiolatek. - Chciałem wieżę zrobić...
Marcel popatrzył w zapłakane oczy Franciszka. Wiedział, w jaki sposób może poprawić humor braciszkowi. Podszedł do klatki. Wyciągnął z niej Czopka.
- Trzymaj... Chyba ktoś tu się za tobą bardzo stęsknił - rzekł.
Franek otarł rękawem łzy. Uśmiechnąwszy się, wyciągnął dłoń po swego małego przyjaciela.
Szymon zniósł Franciszka na dół, do salonu. Chłopiec usiadł przy kominku w fotelu. Przytulał Czopka do swego policzka. Agatka leżała na kanapie. Grzecznie bawiła się lalkami.
- To ty krzyczałeś? - odezwała się, gdy Szymon zniknął z jej pola widzenia.
Franek kiwnął twierdząco głową.
- No, ja - rzekł. - Bo Jasiu zamknął okno - wyjaśnił.
- Aha... - odpowiedziała.
Dwie minuty później Agata i Franciszek ujrzeli Szymona prowadzącego w ich kierunku Jasia. Szymon wskazał chłopcu ręką na kanapę. Ten prędko zdjął kapcie, po czym wskoczył na poduszkę obok siostry.
Po chwili w salonie pojawiła się Daniela. Kobiecie jeszcze trzęsły się z nerwów ręce. Z trudem nalała wody do czajnika.
Szymon usiadł przy stole. Był zdenerwowany. Chciał ochłonąć nim przysiadzie się do chłopaków, by szczerze z nimi porozmawiać.
- Zaparzyć ci melisy? - szepnęła Daniela spoglądając na zamyślonego męża.
- Nie. Kawę jak już - odpowiedział.
Agatka zeskoczyła z łóżka. Podbiegła do Lusi.
- Mama, a ja widziałam, co ty masz w szufladzie - odezwała się.
- W której szufladzie?
- No w tej - odparła dziewczynka otwierając dolną, kuchenną szufladę. - Mama, mogę się tym pobawić? - dodała wskazując ręką na wałek do ciasta i drewnianą pałkę.
- No, możesz... Ale jak skończysz się bawić, to ładnie po sobie posprzątasz, tak?
- No! - zawołała dziewczynka wyjmując pałkę z szuflady. - Jestem piosenkarką! Co wam zaśpiewać? - spytała podsuwając sobie pod nos "mikrofon".
- Wlazł kotek na płotek - odpowiedziała Daniela.
Agatka uśmiechnęła się. Po chwili rozpoczął się jej pierwszy koncert.

Dom w ZajezierzuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz