Marcel wstał o szóstej trzydzieści. Po porannej toalecie zrobił dla siebie dwie kanapki z szynką i z żółtym serem.
Nim usiadł na kanapie, wpuścił do salonu Misia i Monsterka. Obydwa psy położyły się na futrzastym dywanie.
Po jakimś czasie do salonu wszedł Szymon. Mężczyzna przeczesał ręką włosy. Wyciągnął z lodówki karton mleka. Potrząsnął nim, po czym wrzucił do kosza na śmieci.
- A, sorka... - odezwał się Marcel.
- Spoko - rzekł Szymon nalewając wodę do czajnika. - Zrobić ci herbatę?
- Nie. Dzięki tato, ale muszę już lecieć do szkoły.
- Autobus masz za czterdzieści minut...
- Lepiej być przed czasem już się spóźnić.
Wtem rozległ się dzwonek do drzwi. Marcel chwycił plecak po czym ruszył w stronę wyjścia. Chwycił za klamkę.
- Hej... Już idę. Tylko buty ubiorę.
- Okej - odpowiedziała Amelia stojąca po drugiej stronie futryny.
- Tato, nie nakarmiłem dzisiaj psów. Zrobisz to za mnie ten jeden jedyny raz? - rzekł Marcel po chwili.
- Jasne. Leć już, bo się spóźnisz.
Marcel i Melka uśmiechnęli się do siebie. Chłopiec chwycił leżący na stole iPhone, po czym wyszedł z domu.
Po chwili zagotowała się woda w czajniku. Szymon zaparzył dwie kawy oraz trzy herbaty. Poszedł do sypialni, gdzie na dużym, małżeńskim łożu spała Lusia a wraz z nią Franek, Jasio i Agatka.
Mężczyzna przykucnął przy żonie. Ucałował jej dłonie. Daniela otworzyła oczy. Przeciągnęła się.
- Co? Czas wstać? - spytała.
Szymon kiwnął głową.
- Skarbie, a może by dzieci zostały dziś w domu, co? Sam widziałeś, jak późno wczoraj usnęły...
Szymon uśmiechnął się.
- No, okej - rzekł. - Zrobiłem dla ciebie kawę. Wstaniesz? - spytał.
Lusia bez słowa podniosła się z łóżka. Poprawiła kołdrę okrywając nią bose nóżki Agatki.
- Napaliłeś w piecu? - spytała.
- A zimno ci?
- No, mógłbyś przepalić...
Małżonkowie weszli do salonu. Szymon przykucnął przy kominku. Podłożył ogień pod cieńkie kawałki drewna. Daniela zabrała się za szykowanie kanapek dla męża.
- Kup im dzisiaj tego chomika - odezwała się. - Okej?
- A co, jak znowu go zmarnują? - odparł Szymon.
- Trzeba im wytłumaczyć, że chomiki to delikatne zwierzątka i nie wolno nimi rzucać. Ja z nimi porozmawiam.
- No, dobrze. Skoro tak, to podjadę po pracy do zoologicznego... A kto to do nas idzie? - rzekł spoglądając na wchodzącą do salonu Agatkę. Dziewczynka idąc, tarła rączkami swoje zaspane oczka. Podeszła do taty. Szymon wziął ją na ręce.
- I co z Gacusiem? - odezwała się.
- A co ma być? - odparł ojciec dziewczynki. - Żabko, dzisiaj tata kupi wam nowego chomika...
- A nie kucyka?
Szymon uśmiechnął się.
- Kucyka? A to dobre...
- Tatusiu, ja marzę o kucyku... Kupisz mi kucyka?
- Żabko, tatuś kupi ci pluszowego kucyka, tak?
- Nie. Ja chcę prawdziwego...
- Ale wymyśliłaś.
Agatce łezka zakręciła się w oku. Widząc to, Szymon uśmiechnął się.
- Gaciu, nie kupię ci kucyka... Nie mamy takiej stajni, w której kucyk miałby ciepło. Mamy małe podwórko, a kucyk musi mieć duże pastwisko... Tatuś kupi ci króliczka...
Agatka podniosła wzrok na ojca. Momentalnie zmienił się wyraz jej twarzy. Mocno przytuliła się do taty.
- Szymon, ty nie mówisz serio - odezwała się Daniela.
- Tata, kiedy kupisz mi króliczka? - szepnęła dziewczynka.
- Tata dzisiaj kupi ci pluszowego króliczka - powiedziała Daniela patrząc na męża.
- Prawdziwego - odezwała się dziewczynka.
- Pluszowego - poprawiła ją Daniela.
- Nie chcę pluszowego... Chcę prawdziwego... Tatuś, kupisz mi prawdziwego króliczka? - spytała robiąc słodkie oczka.
- No, tak... - odparł drapiąc się z tyłu głowy.
Daniela wstała od stołu. Chwyciła wiszący ręczniczek. Przetarła nim kuchenny blat.
- Szymon, ja się nie zgadzam - powiedziała. - Mamy dwa psy. Za chwilę będziemy mieć chomika... Może otwórzmy ogród zoologiczny! Jak ci się podoba ten pomysł? - spytała ironicznie.
- Świetna myśl! - odpowiedział. - Nie mam nic przeciwko. Ja będę chodził do pracy, a ty będziesz zajmować się domem i zwierzętami!
- Jesteś bezczelny!
- A ty uparta!
- Uparta?! Nie no, teraz przesadziłeś? Ja jestem uparta? Śmiechu warte! To ty jesteś uparty!
- Ja? Nie. Ja tylko chciałbym, żeby każde z naszych dzieci miało własne zwierzątko... Tak, Gusia? - zwrócił się do córeczki.
- Okej. Ty w tym domu jesteś panem i władcą. Zrobisz, jak uważasz - powiedziała Daniela odwieszając ścierkę na jej miejsce.
- Lusia...
- Daj mi spokój - szepnęła idąc w stronę sypialni.
Szymon popatrzył na smutne oczy córeczki. Dziewczynka przejęła się kłótnią rodziców.
- Uuu... Chyba mama się zdenerwowała... Idziemy przeprosić mamę? - zwrócił się do pięciolatki.
- Tatuś, ale ja chcę króliczka...
- Dostaniesz króliczka... Chodź...
Mężczyzna postawił córkę na nogach, po czym chwycił ją za rękę.
Oboje weszli do sypialni, gdzie na kanapie siedziała przygnębiona Daniela. Kobieta miała nisko zwieszoną głowę. Z nerwami spojrzała mężowi w oczy.
- Chcę być sama - odezwała się.
Szymon usiadł na podłodze tuż przy żonie. Położył swoją głowę na jej kolanach.
- Lusia - szepnął. - Przepraszam cię... Kocham cię...
Daniela uśmiechnęła się. Agatka również.
- W imieniu Agatki, tak bardzo proszę cię, żebyś zgodziła się na takiego malutkiego, białego, puszystego króliczka... Z takim malusim, różowiutkim noskiem...
- No, nie wiem...
- Mamusia... - szepnęła Agatka błagalnym głosem. - Mamusia, no...
- Agata, jesteś za mała, żeby mieć króliczka. Wczoraj rzuciłaś Gacusiem o ścianę... Mogę się zgodzić na chomika... Jeden chomik na waszą trójkę w zupełności wystarczy...
- Lusia...
- Wyraziłam swoje zdanie... Co z tym zrobisz, twoja sprawa... - powiedziała patrząc mężowi w oczy. - Agata, kładź się do łóżka, bo późno wczoraj szłaś spać.
Dziewczynka naburmuszyła się.
- No, do kogo ja mówię?
- Aga, wskakuj do łóżka i słuchaj mamy - rzekł Szymon. - Idę do kuchni. Zjem coś, bo zaraz będę musiał wyjeżdżać...
Daniela podniosła się z łóżka. Wyszła za mężem do kuchni. Usiadła przy nim.
- Kupisz jej tego królika, prawda? - odezwała się.
- Nie wiem - rzekł Szymon z namysłem. - Raczej nie. Skoro ty się na to nie zgadzasz, nie dostanie królika. Jakoś będzie musiała to przeżyć.
Daniela pokiwała głową.
- Dzieci nie mogą mieć wszystkiego, co im się zamarzy - odezwała się.
- Masz rację... Ale króliczek? Okej, nic nie mówię. Pyszne te kanapki zrobiłaś.
- Smacznego.
- Dzięki.