Nikodem siedział przy biurko. Nadrabiał szkolne zaległości. Gdy tylko ujrzał, że do jego pokoju wchodzi Szymon, natychmiast zgasił lampkę i zamknął swój zeszyt.
- Hej, synek - rzekł Szymon siadając na łóżku syna. - Jak się czujesz?
- Dobrze, dzięki - odparł chłopiec wysuwając się z krzesłem spod biurka.
- Mamy parę spraw do obgadania...
- Jakich niby?
Szymon podrapał się z tyłu głowy. Nikodem od razu rozpoznał, że jego ojciec jest zakłopotany.
- Chodzi o twoją przyszłość, Nikodem - rzekł Szymon po chwili namysłu.
- No, już podjąłem decyzję. Po szkole pójdę na kosmonautykę...
Szymon uśmiechnął się.
- Na co? - spytał zdziwiony.
- No, będę konstruował statki kosmiczne...
- Aha, okej... O tym porozmawiamy kiedy indziej... Dzisiaj chciałbym pogadać z tobą o twoim związku z Wiktorią. Kochasz ją?
Chłopiec zarumienił się.
- Co to za pytanie? To moja dziewczyna - odparł.
- Za co ją kochasz?
- Za to, jaka jest - odparł.
- A konkretnie?
- Tato, bez przesady...
- Nikodem, wymień pięć rzeczy, za które kochasz Wiktorię.
- Nie wiem... To głupie. To ty wymień rzeczy, za które kochasz mamę.
- Nie ma problemu. Kocham mamę, bo troszczy się o dom, bo ma poczucie humoru, bo jest nieco roztrzepana. Szanuje mnie jako głowę rodziny, ale potrafi wyrazić swoje zdanie, gdy z czymś się nie zgadza. Nie gniewa się na mnie zbyt długo. Nie stroi fochów, gdy coś jej nie pasuje. Nie rozgląda się za innymi facetami, ale jest mi wierna. Ponad wszystko kocha mnie i dzieci. Jest pracowita. Wstaje rano, by zrobić mi śniadanie i spędzić ze mną czas, chociaż sama nie pracuje i mogłaby spać do południa...
- Dobra... Widzę, że świetnie się przygotowałeś do tej rozmowy...
- Nikodem, wymień mi trzy konkretne rzeczy, za które kochasz Wiktorię.
Młodzieniec przewrócił oczami. Zastanowił się chwilę.
- Ma ładny tyłek, cycki i nogi - rzekł. - Chciałeś trzy rzeczy, to masz trzy rzeczy.
Szymon uśmiechnął się.
- Jesteś już dorosły. Porozmawiaj ze mną szczerze.
- Ale rozmawiam... Jejku, tato... Nie wiem... Rozrywkowa jest... To mi odpowiada... Lubi się dobrze zabawić... Przy niej po prostu czuję to coś...
- Co?
- No, nie wiem, co... Mogę się o nią troszczyć, dotykać jej... Tato, no co mam ci jeszcze powiedzieć? - obruszył się.
- Nic już nie mów. Teraz ja ci coś powiem. Nikodem, ty jej nie kochasz... To nie jest miłość...
- Skąd niby możesz to wiedzieć?
- A stąd... Jak wyobrażasz sobie swoją rodzinę za dziesięć lat?
- No, normalnie...
- Czyli?
- No, jejku tato... Mam stałą, dobrze płatną pracę, żonę, może dwójkę dzieci... Mieszkamy gdzieś na zadupiu z dala od miasta... Mam mega super szybkie auto... Psa...
- A twoja żona? Co robi w ciągu dnia?
- No, bawi się z dzieciakami, wychodzi z nimi na spacery... Takie tam...
- Jakie tam? Porusz trochę swoje szare komórki...
- No, chciałbym, żeby moja żona pilnowała domu, a nie latała po dyskotekach i po znajomych... Nie chcę, żeby się upijała i paliła zioło... Wiem, Wiktoria taka nie jest... No, co? Nie jest... Ale może się zmieni - rzekł pochylając głowę na dół.
- Jeśli ktoś w tym związku się zmieni, to ty, Nikodem...
- Nieprawda.
- Synku, mam więcej lat niż ty i wiem, jak jest. Zastanów się nad tym, jak będzie wyglądało twoje życie za dziesięć lat z Wiktorią u boku... Kto będzie sprzątał, kto będzie wyprowadzał psa, kto będzie odrabiał z dziećmi prace domowe i, kto będzie jeździł po mieście w poszukiwaniu żony?!
- Tato!
- Nikodem, jej ubiór niestety wiele o niej mówi... Nie wydaje mi się, żeby Wiktoria kierowała się w życiu takimi zasadami moralnymi, jakimi ty się kierujesz... Mówię ci to wszystko, bo chcę dla ciebie jak najlepiej. Nie obrażaj się na mnie, synku, ale przemyśl sobie to, co ci powiedziałem. Okej?
- Okej.
- Jesteś mądrym młodym człowiekiem... Wierzę, że podejmiesz właściwą decyzję... Dobra, nie męczę cię. Gdybyś chciał pogadać, wal do mnie śmiało.
- Okej - westchnął Nikodem.
Szymon uśmiechnął się. Podniósł się z łóżka. Popatrzył w zatroskane oczy osiemnastolatka.
Gdy tylko wyszedł z pokoju syna, ten wziął do ręki swój telefon.
- Hej Wika, co u ciebie? - napisał.
- Jestem u Gośki na popijawie - odpowiedziała po chwili.
- A, to udanej popijawy.
- Dzięki kotek.
Nikodem zastanowił się przez chwilę.
- Udanej popijawy? Co ja napisałem? - szepnął pod nosem. - Udanej popijawy... Szok...