Przychodnia

841 34 8
                                    

Szymon zamknął auto, po czym wziął Agatę na ręce. Dziewczynka uwielbiała być noszona przez tatę. Przytuliła się do jego szyi, po czym zakaszlała mu do ucha.
- Gacia... Zamykaj rączka buzię, kiedy masz kaszelek - rzekł Szymon całując maleńką dłoń córki.
Lusia chwyciła jedną ręką Jasia a drugą Franciszka. Obaj chłopcy byli markotni i niewyspani. Przemierzenie drogi z auta do przychodni było dla Danieli istną katorgą. Jasio uwieszał się na jej ręce. Nie chciało mu się iść.
W końcu nastał ten moment. Daniela otworzyła drzwi do przychodni. Jasio i Franek nieśmiało weszli do poczekalni pełnej matek z małymi dziećmi.
Tuż z Danielą podążał Szymon.
- Do mamy chcę - szepnęła dziewczynka chwilę po tym, jak Szymon postawił ją na nogach.
Lusia usiadła na krześle. Wzięła córkę na kolana.
Jasio i Franek pobiegli długim korytarzem w stronę okna. Szymon gdyby nie to, że zaczęli się wspinać na parapet, Szymon nie poszedłby po nich.
- Chłopaki... - rzekł chwytając obydwu za ręce. - Chodźcie, usiądziemy koło mamy i Agatki.
- Tata, a jak będziemy grzeczni to kupisz nam coś? - odezwał się Jasio.
- A co ty byś chciał? - odparł Szymon uśmiechając się do synka.
- Betoniarkę - odezwał się Franciszek. - Bym mógł włożyć do niej Czopka... Czopuś mój - dodał wkładając rękę do kieszeni kurtki.
Szymon wziął głęboki oddech. Uświadomił sobie, że przed wyjściem z domu nie sprawdził Frankowi kieszeni.
- Wziąłeś z domu Czopka? - spytał bezpośrednio.
Chłopiec zacisnął zęby. Zaprzeczył.
Szymon z mimiki twarzy syna wyczytał wszystko. Nie mówiąc nic więcej przyprowadził obydwu do Lusi. Usiadł obok niej. Posadził Franciszka u siebie na kolanach.
- Jasiu, siadaj tutaj koło mnie - rzekł krótko.
- Ale ja nie chcę.
Daniela była doskonale przygotowana na tę okoliczność. Wyciągnęła z torebki swój tablet. Dała go Jasiowi do ręki. Chłopiec uśmiechnął się. Agata i Franek spojrzeli na Jasia oczyma pełnymi zazdrości.
- Ja też chcę - szepnął Franek Szymonowi do ucha.
- Masz Czopka w kieszeni. Mało ci? - usłyszał w odpowiedzi.
Chłopczyk uśmiechnął się. Przytulił się do taty.
- Mogę go wyciągnąć? - zapytał.
- Nie... Tu jest przychodnia zdrowia. Tu nie wolno wprowadzać żadnych zwierząt - rzekł Szymon. - Oj, Franek, Franek...
Czekający w poczekalni rodzice pacjentów byli na tyle wspaniałomyślni, że zgodnie postanowili wpuścić Lusię do gabinetu lekarskiego poza kolejnością. Nie przypuszczali, że doktor będzie badał każde z trójki jej dzieci po kolei, co zajęło mu sporo czasu.
Lekarz zbadał najpierw Agatę. Stwierdził, że dziewczynka ma zapalenie gardła. Przepisał antybiotyk, syrop, pastylki do ssania.
Daniela i Szymon odetchnęli z ulgą, gdy po osłuchaniu Jasia doktor oświadczył, że chłopiec ma czyste płuca. Wyjaśnili, że mimo podawanych mu leków nie zaobserwowali u syna poprawy stanu zdrowia. Ostatecznie lekarz zmienił mu leki na inne.
U Franciszka doktor stwierdził infekcję górnych dróg oddechowych oraz zapalenie gardła. Całej wypisał tygodniowe zwolnienie ze szkoły oraz dodatkowe leki na odporność.
Szymon zapłacił w aptece prawie dwieście pięćdziesiąt złotych.
- Szymon, tak sobie myślę... Skoro już tu jesteśmy, może podskoczymy do szkoły chłopaków? Pogadasz chwilę z tą ich wychowawczynią. Po co masz ekstra jechać na zebranie? - powiedziała Daniela zaraz po tym, jak jej mąż wszedł do auta.
- W sumie... - odparł. - Nie głupi pomysł.
- Tata, a będę mogła iść z tobą do Nikodema? - odezwała się Agatka.
- Zostaniesz z mamą w samochodzie, żabko - odparł wyjeżdżając autem z parkingu.
Agata kopła nogą tył siedzenia. Jasio uderzył ją za to ręką w twarz. Dziewczynka wybuchnęła płaczem.
- Zamknij się - burknął Jasiek.
- Jasiu walnął Agatę - rzekł Franciszek.
- Uspokoicie mi się?! - krzyknął Szymon. - Jak zaraz zjadę na pobocze, to wszyscy trzej dostaną na dupę!
Momentalnie w samochodzie zapanowała cisza. Nikt nie śmiał się odezwać aż do momentu, kiedy Szymon zatrzymawszy auto na parkingu, wyszedł na spotkanie z wychowawczynią Marcela i Nikodema.

Dom w ZajezierzuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz