Marcel kulał się z chłopakami po podłodze w salonie. Ilekroć któryś z nich chciał stanąć na nogach, siedemnastolatek chwytał go za kostki i przewracał. Franek i Jasiu dawno się tak dobrze nie bawili. Co chwilę upadali na twardym drewnianym parkiecie.
- Głupole - rzekł Nikodem biorąc Agatkę na kolana.
Podał dziewczynce swój tablet. Włączył jej bajkę o kucykach. Pięciolatka przytuliła się do białego, futrzastego króliczka.
- A gdzie mama? - odezwała się nagle.
- Dziadek się rozchorował i mama pojechała go odwiedzić - rzekł Nikodem.
- A tata?
- A tata zawiózł mamę na dworzec... - wyjaśnił.
Frankowi udało podnieść się z podłogi. Ruszył w stronę stołu, na którym stał duży, pięciolitrowy słoik po ogórkach. Wyciągnął z niego Gatka.
- Ała, gryzoniu! - zawołał. - On mnie od razu gryzie i drapie!
- Broni się - rzekł Marcel chwytając Janka za kostkę. Siedmiolatek uderzył brodą o podłogę. W oczach stanęły mu łzy.
- Jasiu będzie ryczał! Jasiu będzie ryczał! - zawołał Marcel wybuchając śmiechem.
Janek zmarszczył brwi, po czym z nerwami rzucił się na starszego brata. Wgryzł się zębami w jego prawe przedramię.
- Puszczaj mnie, czubie jeden! - krzyknął Marcel szarpiąc się z młodszym bratem. - Co za debil! - dorzucił spoglądając na swoją pogryzioną rękę.
- Marcel, wyluzuj - odezwał się Nikodem. - Chodź, Jasiu... Nie przejmuj się nim. To debil - zwrócił się do młodszego brata.
Jasiu usiadł na kanapie obok Nikodema. Pociągnął nosem. Bez słowa chwycił w ręce tablet, który jeszcze przed chwilą trzymała Agata.
- Samochody chcę - rzekł.
- Ja oglądałam kucyki! - wrzasnęła dziewczynka.
- Ej, spokój. Jasiu, dlaczego zabrałeś Agatce tablet, co? Nie robi się tak - odezwał się Nikodem.
Janek wzruszył ramionami, po czym pobrał z internetu swoją ulubioną grę.
- Nie! Ty nie słyszysz co się do ciebie mówi? Oddaj mi ten tablet!
Jasiu zerwał się na równe nogi. Z tabletem w ręku pobiegł na poddasze. Nikodem ruszył za nim w pościg.
Gdy wbiegł do pokoju młodszych braci, Jasiu leżał pod łóżkiem. Starał się nie oddychać. Nikodem znalazł go w mgnieniu oka. Wyciągnął spod łóżka. Podniósł z podłogi.
- Gdzie mój tablet? - spytał.
- W dupie - rzekł chłopiec.
Nikodem rozejrzał się po pokoju. Zajrzał pod łóżko. Ani śladu tabletu.
- Okej. Sam się o to prosiłeś - rzekł zdejmując z nogi tenisówek. - Gumowa podeszwa. W sam raz na twoją dupę!
Jasiu przestraszył się. Usiadł na łóżku. Wiedział, że w domu nie ma ani mamy ani taty a na pomoc ze strony Marcela nie ma co liczyć.
- Oddasz mi tablet? - rzekł Nikodem podchodząc do Jasia z tenisówkiem w ręku.
- Oddam... - szepnął chłopiec.
- To już!
Jasiu wsunął rękę pod poduszkę. Wyciągnął stamtąd tablet brata. Podał mu go do ręki.
- Dzięki - rzekł Nikodem wsuwając buta z powrotem na nogę. - A teraz bierz zeszyt i kredki. Jesteś menda i za karę będziesz robił szlaczki.
- Nie! - zawołał Jasiu krzyżując ręce.
- Okej. W takim razie jesteś u taty, że uderzyłeś Agatę.
- Nie uderzyłem jej.
- Ciekawe komu tata uwierzy...
Jasiek naburmuszył się. Chwycił leżący na biurku, znienawidzony przez siebie zeszyt oraz pudełko z kredkami. Z nerwami zszedł na dół po schodach.
- Franek, to samo! Szlaczki będziesz robił - rzekł Nikodem podchodząc do drugiego brata.
- Nie będę robił szlaczków! - zawołał Franciszek.
- Będziesz. Tata zostawił was pod naszą opieką i musicie nas słuchać. Agatka, trzymaj tablet. Możesz sobie włączyć, co tam chcesz. A wy dwaj, szlaczki. Raz, dwa!
Marcel uśmiechnął się. Usiadł na kanapie obok siostry. Zabrał tablet z jej małych rączek.
- Nie ma grania - rzekł. - Siadaj do stołu. Też będziesz robiła szlaczki.
Agata skrzyżowała ręce, po czym kopnęła Marcela w nogę.
Chłopiec postanowił, że postawi na swoim. Wziął siostrę na ręce, po czym posadził ją przy kuchennym stole.
- Siadaj na dupie - rzekł.
- Ona nie musi - odezwał się Nikodem.
Agata wytknęła język na Marcela, po czym podbiegła do Nikodema. Przytuliła się do niego.
Wtem do mieszkania wszedł Szymon. Mężczyzna uśmiechnął się na widok siedzących przy stole chłopców. Odłożył na komodę pęk kluczy.
- I co? Daliście radę? - rzekł spoglądając na najstarszego syna.
- No...
- Jasiu mnie ugryzł i to do krwi - rzekł Marcel pokazując ojcu swoją rękę.
- A mi zabrał tablet i z nim zwiał. Nie chciał oddać - powiedział Nikodem.
- Agata wytknęła na mnie język. Następnym razem jak tak zrobi to jej go utnę - odezwał się Marcel. - Mam nawet taki świetny scyzoryk, który by się do tego super nadawał.
- Ja oddałem Nikodemowi tablet - szepnął Jasiu.
- Dobrze - rzekł Szymon. - I co teraz? Szlaczki będziecie robić? - spytał.
- Nie - rzekł Jasiu zamykając swój zeszyt. - Jestem zmęczony. Muszę odpocząć.
- Ja też - odezwał się Franek.
Szymon uśmiechnął się. Zdjął kurtkę.
- Mama na długo pojechała? - rzekł Marcel po chwili.
- Nie wiem... Chłopaki, pomożecie mi zrobić jakąś kolację?
- Jasne - rzekł Nikodem podchodząc do kuchennego blatu. Nalał wodę do czajnika. Wyciągnął z szafki talerzyki i kubki.
Szymon zaprowadził Agatę do łazienki. Umył jej buzię i ręce. Wróciwszy, podał córce sztućce. Dziewczynka z pomocą Jasia rozłożyła je na stole. Nie mogła się doczekać, kiedy w końcu cała rodzina zasiądzie do posiłku. Uwielbiała te momenty, kiedy Franek wyciągał z kieszeni chomika i kładł go na stole. Miała nadzieję, że tak stanie się i tym razem.
- No, dzieciaki... Siadajcie do stołu... Franek, siadaj koło mnie... Jasiu, z drugiej strony - rzekł Szymon wysuwając krzesła spod stołu.
Obaj chłopcy usiedli obok taty. Szymon posmarował masłem ich kanapki. Nikodem obsłużył siostrę. Przyozdobił jej kanapkę plasterkiem szynki i pomidorem.
- Tata, a kiedy mama przyjedzie? - odezwał się Jasiu.
- Nie wiem, synek. Może w niedzielę... Weź sobie plasterek szyneczki.
- Nie chcę.
- Franuś, a gdzie masz chomika? - odezwała się Agatka.
- W kieszeni, a co?
- A daj go trochę na stół - poprosiła.
- Nie, bo muszę go najpierw oswoić... - rzekł Franek wsuwając rękę do kieszeni. Pogłaskał swojego nowego pupilka, po czym szeroko uśmiechnął się do taty.
Agatka naburmuszyła się.
- Franek, pokażesz mi Gatka? - spytała.
- Chyba głupia jesteś - rzekł chłopczyk. - Nie pokażę ci Gatka, bo jesteś za mała - zreflektował się.
- Dzięki za kolację - odezwał się Marcel po chwili. - A tata, bym zapomniał. W następny piątek zebranie z rodzicami.
- O której godzinie? - spytał Szymon.
- O siedemnastej...
- Okej... Zaraz sobie wpiszę w kalendarz.
- Gatek! - zawołał Franek zeskakując z krzesła na podłogę. - Wyleciał mi! - dodał biegnąc za chomikiem w stronę kanapy.
Agatka i Jasiu natychmiast zerwali się na równe nogi.
- Nie da rady! - rzekł Franek. - Wlazł pod kanapę... Tata!
Szymon napił się ciepłej herbaty.
- Chodź, Marcel. Pomożesz - rzekł wstając od stołu. - Odsuńcie się - dodał podchodząc do kanapy.
- Bo Gatek jeszcze mnie nie zna... - odezwał się Franek. - Dlatego ucieka.
- Nie dziwię mu się, że przed tobą ucieka, skoro zamknąłeś go w słoiku po kiszonych ogórkach - rzekł Marcel podnosząc od spodu kanapę.
Chomik pobiegł w stronę stołu. Franek ruszył za nim w pościg.
- Mam! - zawołał chwytając w rękę przestraszone zwierzątko.
- Franek, zanieś tego chomika do klatki. On musi się trochę przyzwyczaić do nowego otoczenia... - rzekł Szymon.
- Nie - odparł chłopiec.
- Franuś, daj mi Gatka - odezwała się Agata.
- Nie dam ci. Spadaj.
Agata zdenerwowała się. Wsunęła rękę do głębokiej kieszeni bluzy Franka. Chłopiec natychmiast popchnął siostrę. Agata upadła na podłogę. Rozpłakała się.
- Franek! - krzyknął Szymon podchodząc do córki. Wziął Agatę na ręce. Dziewczynka zacisnęła powieki. Darła się na całe gardło.
- No co?! Nie jej chomik - rzekł chłopiec siadając w fotelu.
- Agata, przestaniesz mi ryczeć? Przecież nic się nie stało. Uspokój się, dziecko - powiedział ojciec dziewczynki próbując ją uspokoić.
- Ja chcę kucyka! - krzyknęła przez łzy.
Marcel i Nikodem wybuchnęli śmiechem. Szymon kiwnął głową.
- Aga, przestań - rzekł.
- Ja chcę kucyka! - wołała zapłakanym głosem.
- Idziemy spać!
- Ja chcę kucyka!
Szymon zaniósł córkę do łazienki. Odkręcił kran. Lament Agatki zagłuszał odgłos wody napływającej do wanny.
- Jak się za moment nie zamknie dostanie od taty na dupę - rzekł Marcel zbierając naczynia ze stołu. - I dobrze - dodał.
Nikodem wszedł do łazienki. Puścił oko do zapłakanej dziewczynki.
- Tato, mam myć chłopaków? - spytał.
- A mógłbyś? Nikuś, byłoby super - rzekł Szymon.
Nikodem uśmiechnął się, po czym wrócił do salonu.
- Gatek idzie do klatki, a chłopaki do wanny - oświadczył. - Raz, dwa!
Jasio i Franek uśmiechnęli się do siebie. Obaj uwielbiali długie kąpiele.
Nim Nikodem dotarł na piętro, by odkręcić wodę, Jasio i Franek siedzieli już na golasa w pustej wannie.
- Dwa czubki - rzekł osiemnastolatek regulując temperaturę wody. - Gatek w klatce?
- Tak jest! - zawołał Franek.
- No! Korek w wannie?
- Tak jest!
- To teraz jeszcze tylko włożę wam korki w tyłki, żebyście nie pierdzieli do wody i możecie się kąpać!
Chłopcy wybuchnęli śmiechem. Nikodem przykrył dno wanny płynem do kąpieli. Wrzucił też chłopakom mydło oraz dwie gąbki do masażu.
Po kilku minutach wody w wannie było już na tyle dużo, że Nikodem zakręcił kran. Jasio i Franek wygłupiali się. Robili śmieszne miny i nurkowali. Nikodem siedział na zamkniętej klapie od sedesu. Nie spuszczał oczu z braci.
- Przyniosę wam zaraz Misia do wanny - zażartował.
Chłopcy ponownie wybuchnęli śmiechem.
- Niko, przynieś! - zawołał Franciszek.
- Nie, no co ty... Miałbym całą łazienkę do sprzątania...
- Ty? Chyba Marcel. To jego pies - rzekł Jasio.
- O, ty mądralo...
Wtem do łazienki wszedł Szymon. Umył chłopakom włosy, po czym dokładnie spłukał z nich szampon.
Wyciągnął Jasia z wanny. Okrył go ręcznikiem. Tak samo uczynił z Frankiem.
- Nie wiem, która piżama jest czyja - rzekł.
- Ta moja! Tata, moja jest w księżyce a Jasia w gwiazdki... - rzekł Franek.
- Okej. Teraz będę wiedział - powiedział Szymon wkładając Frankowi piżamę przez głowę.
- A Aga śpi? - odezwał się Nikodem.
- No, śpi... Wziąłem ją do siebie...
- Tata, ja też chcę z tobą spać - odezwał się Jasiu.
- Ja też... Z tobą i z Gatkiem - szepnął Franek.
- Gatek lepiej niech śpi w klatce. Tak, Franuś?
- Nie... Ze mną...
- Ucieknie ci i co zrobisz? Będziesz w środku nocy szafy przestawiał, żeby go znaleźć?
Franek uśmiechnął się.
- Dobra... To ja wypuszczę wodę z wanny - rzekł Nikodem po chwili.
Szymon uśmiechnął się. Ubrał chłopakom piżamy, wysuszył ich włosy, po czym zaniósł obydwu na parter do swojej sypialni. Wyciągnął spod łóżka dwie dodatkowe poduszki. Podniósł w górę kołdrę.
- Tata, ja koło ciebie - szepnął Franek wchodząc pod ciepłą kołderkę.
- Ale cichutko, żeby nie obudzić Agatki...
- Okej, okej... - szepnął Franuś przytulając się do taty. - Opowiesz nam bajkę?
- No, opowiem... O słoniu Trąbalskim - rzekł Szymon gasząc lampkę.
Jasio i Franek zamknęli oczy. Obaj wyobrazili sobie wielkiego słonia. Nim Szymon skończył opowiadać bajkę, obydwaj chłopcy już spali.