Szymon domyślił się, gdzie znajduje się jego córka. Zajrzał do pokoju Nikodema. Dziewczynka siedziała przy biurku brata. Grała na jego komputerze.
- Koniec grania - rzekł ojciec dziewczynki. - Podejdź do mnie, dziecko.
- Tylko ubiorę księżniczkę do końca - szepnęła pięciolatka. - Idzie na bal i...
- Czy ja mówię po chińsku? Natychmiast odejdź od komputera! - rzekł stanowczo.
Agata prędko wstała z kręconego krzesła. Śmiało podeszła do taty.
- No co? - spytała.
- Chodź... Pójdziemy do ciebie i zaraz powiem ci, co - odparł patrząc córce w oczy.
Dziewczynka pobiegła przed tatą do swego pokoju. Usiadła na łóżku. Wzięła do ręki rudą lalkę Barbie.
- Idę na bal. Muszę ładnie wyglądać - odezwała się. - Muszę sobie zrobić najpiękniejszą fryzurę. Tata, pobawisz się ze mną lalkami?
Szymon usiadł obok córki.
- Odłóż tę lalkę - powiedział.
- Nie, bo się bawię...
To był moment, w którym Szymon uświadomił sobie, że żadne z jego dzieci nie jest tak nieusłuchane jak Agata. Wziął córkę na kolana. Ta, przytuliła się do niego.
- Gucia, przestań. To nie pora na przytulasy - rzekł. - Jesteś niegrzeczna. Bardzo, ale to bardzo. Dobrze wiesz, że nie wolno ci wychodzić za bramę. Zgadza się?
- Ble, ble, ble - odpowiedziała.
Szymon zdębiał.
- Agatko, co ma znaczyć to ble, ble, ble? - zapytał.
- Za bramą jest woda - oznajmiła.
- No jest. I co w związku z tym?
- Będę tam chodziła...
- Nie będziesz.
- Będę.
Mężczyzna spojrzał córeczce w oczy. Przegryzł wargę, po czym przełożył Agatę przez kolano. Szybkim ruchem zsunął córce z tyłka getry i majtki.
- Zapamiętaj sobie to, co ci teraz powiem. Nie będziesz wychodziła bez pozwolenia za ogrodzenie! - rzekł wymierzając jej dwa porządne klapsy.
Agata rozpłakała się.
- Tata, boli...
- I będzie bolało, dopóki się nie nauczysz posłuszeństwa! - rzekł uderzając ją w tyłek poraz trzeci. - Kto to widział, żeby kulać się jesienią po kałużach? Kto to widział, żeby uciekać przed bratem i to nad jezioro?! - dodał unosząc rękę w górę. Przyłożył Agacie kolejnego klapsa.
Dziewczynka wybuchnęła płaczem. Szymon zacisnął na moment powieki. Po chwili wymierzył Agacie kolejne trzy klapsy.
- Będziesz chodziła nad jezioro? - spytał.
Agatka głośno płakała. Nie była w stanie wyraźnie odpowiedzieć ojcu na zadane przez niego pytanie, toteż pokiwała przecząco głową.
Szymon zdjął ją z kolan. Postawił przed sobą.
- Spójrz na mnie, dziecko - rzekł podciągając córce majtki, a po chwili i getry. - Dzisiaj poraz ostatni wyszłaś bez pytania za ogrodzenie. Tak?
- Tak - wyszeptała.
- Nigdy więcej nie będziesz kładła się w kałużach. Zgadza się?
- Tak...
- Przeprosisz Nikodema za to, że musiał się przez ciebie denerwować. Zrozumiałaś?
- No...
Szymon wstał z łóżka córki. Chwycił małolatę za rękę. Sprowadził ją na dół po schodach. Zapłakana dziewczynka wbiegła w ramiona mamy. Lusia czule ją przytuliła.
- Co to się stało, kochanie? - szepnęła całując córkę w skroń.
- A to się stało, że Agata dostała lanie. Obiecała, że nie będzie więcej wychodzić poza ogrodzenie i nie będzie pływać w kałużach. Jak się trochę uspokoi, przeprosi Nikodema za to, że musiał się przez nią denerwować. Prawda, Aguś?
Lusia wzięła głęboki oddech.
- Już dobrze... - szepnęła. - Już dobrze... Już nie płacz... Masz nauczkę na przyszłość...
Nikodem wstał z fotela. Zajrzał do piekarnika.
- Frytki się upiekły - rzekł. - Wyciągnę...
- To ja lecę po Czopka! - zawołał Franciszek.
- Synek, z powrotem - rzekł Szymon chwytając Franka za rękę. Podniósł go do góry. Posadził na krześle przy stole.
- Najpierw zjesz obiad, a później będziesz się bawił z Czopkiem.
Franuś uśmiechnął się.
- No, dobrze... - szepnął. - I dostałem piątkę za rysunek i za literkę "O".
Lusia spojrzała na synka.
- O! - zawołała uśmiechając się do niego. - To ślicznie.
- I pani powiedziała, że jak Jasia nie ma w klasie to jest spokój - dopowiedział kładąc głowę na stole.
Szymon spojrzał na synka.
- Tak powiedziała? - rzekł.
- No, i powiedziała jeszcze, że Jasiu to rojber...
- Ja nie jestem rojber! - zawołał Janek wstając z kanapy.
Podbiegł do stołu. Usiadł obok brata. Nikodem położył na stole talerz z frytkami.
- Chodź, Gusia... Zjesz trochę frytek - odezwała się Daniela.
Agata jeszcze mocniej wtuliła się w ramiona mamy.
- Nie chcę - szepnęła.
- To nie - rzekł Jasiu. - Będzie więcej dla nas, nie Franek?
- No...