Frankowi z trudem udało się wyjść z samochodu. Niemalże przewrócił się o skaczącego na niego Monsterka.
- Tata! Zobacz, co on robi! - zawołał głaszcząc pieska po łepku.
- Monster! A ty co?! - rzekł Szymon wysiadając z auta. Poklepał się ręką po udzie, czym przywołał do siebie czworonoga.
- A ciekawe, gdzie jest Misiu... - szepnął Franek.
Szymon otworzył klapę od bagażnika. Wyciągnął torbę z zakupami. Franek w podskokach ruszył w kierunku domu. Przed tarasem zatrzymał się jednak. Poczekał na ojca.
- Tata, a damy teraz Agacie i Jasiowi te skarbonki? - zapytał.
- Tak... Zaraz damy - rzekł Szymon kładąc rękę na głowie chłopca. - Chodź, maluchu...
Po dużym salonie unosił się przyjemny zapach szarlotki. Gdy Szymon i Franek weszli do mieszkania Lusia kończyła zmywać naczynia. Jasiek kulał się po podłodze a Agatka robiła na kanapie przewroty w przód.
- Jesteśmy - rzekł Szymon zamykając za sobą tarasowe drzwi. - Jasiu! Już wyzdrowiałeś? Dlaczego nie jesteś w łóżku?
- Bo mi się nie chce spać - odpowiedział chłopiec.
Szymon odłożył reklamówkę na stół, po czym podniósł Jasia z podłogi.
- Ty jesteś chory i masz leżeć w łóżku - rzekł stanowczo.
- Nieusłuchany jest - odezwała się Daniela. - Mówiłam mu, żeby chociaż kapcie ubrał... - dodała spoglądając na męża.
- Jakie kapcie? Jakie kapcie? Jak dziecko jest chore to ma leżeć w łóżku!
- Ale - odezwał się chłopczyk.
- Nie ma żadnej dyskusji! - rzekł Szymon kładąc Jasia do łóżka. Przykrył go kołdrą pod samą szyję.
- I tak nie będę spał - odezwał się Jasiu.
- Nie musisz spać. Masz leżeć. Nie ma biegania po domu, chyba, że jesteś już zdrowy.
- Jestem - odpowiedział malec.
- Tak? To proszę usiąść do stołu i zaraz będziesz lekcje odrabiał.
Jasiu zrobił obrażoną minę. Wsunął głowę pod kołdrę. Szymon z kolei poszedł do łazienki przebrać się i umyć ręce i twarz.
Daniela nalała Frankowi talerz zupy. Chłopiec był głodny. Bez marudzenia zjadł wszystko, co podała mu mama. Gdy Szymon wyszedł z łazienki, Franek był już najedzony, siedział w fotelu przy kominku, a w ręku trzymał Czopka.
Zaraz po wyjściu z łazienki Szymon podszedł do żony. Dał jej całusa. Lusia uśmiechnęła się.
- Już podaję ci obiad - odezwała się.
- Z chłopakami zjem. Na razie nie jestem głodny - rzekł. - No, dzieciaki! - zawołał podchodząc do fotela, na którym siedział Franek. Posadził syna na swoich kolanach.
- Tata coś dla was ma - powiedział.
Jasiu i Agatka spojrzeli na siebie z uśmiechem.
- A ja wiem, co - odezwał się Franek. - Skarbonki!
Szymon poczochrał chłopcu włosy na głowie. - Po co się odzywasz? Przynieś tą reklamówkę, która jest na stole...
Franek zerwał się z kolan taty. Po chwili wrócił z torbą w ręku. Szymon zajrzał do środka. Agata i Jasio patrzyli na ojca błyszczącymi oczami.
- No... Żaba to chyba dla naszej Gaci - rzekł mężczyzna spoglądając na Franka. - Zgadza się?
Chłopiec pokiwał głową. Agatka uśmiechnęła się. Zielona żaba bardzo jej się spodobała.
- Proszę, Gacia... To dla ciebie.
- Dziękuję! - zawołała dziewczynka biorąc prezent z ręki ojca.
- A świnka to pewnie prezent dla Frania... Tak?
Franciszek pokiwał głową. Szymon podał chłopcu porcelanową skarbonkę. Ten, przytulił ją.
- Sprawdzę, co nam tu jeszcze zostało... - odezwał się Szymon po chwili. - Są memory... Franek, trzymaj...
Agatka zeskoczyła z kanapy, by obejrzeć grę. Oczy lśniły jej z radości. Jasio nie wytrzymał. Podszedł do taty.
- A co masz dla mnie? - zapytał wpatrując się w tatę swoimi jasnobłękitnymi oczami.
- A byłeś grzeczny? - spytał Szymon.
- Byłem średnio grzeczny... Tata, no weź...
- Co mam wziąć?
- Tata...
Szymon uśmiechnął się. Wsunął rękę do reklamówki. Wyciągnął z niej auto skarbonkę.
- Proszę - rzekł podając ją chłopcu. - Jak się mówi? - dodał po chwili.
- No, dziękuję...
- Podobają się prezenty?
Dzieci pokiwały głowami. Na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że z prezentu najbardziej ucieszyła się Agatka. Dziewczynka przyglądała jej się z bliska, całowała ją i tuliła.
Szymon wstał z fotela, by wyciągnąć portfel z tylnej kieszeni swoich spodni. Lusia stała za nim. Z uśmiechem na twarzy przyglądała się dzieciom i mężowi.
- Sprawa wygląda tak - rzekł mężczyzna zaglądając do swojego portfela. - Dostaliście te skarbonki dlatego, że jesteście już na tyle duzi, by dostawać od taty kieszonkowe. Każdego tygodnia każde z was dostanie ode mnie tyle... - powiedział wyjmując z portfela pięć złotych.
Jasio uśmiechnął się. Nigdy dotąd nie miał w ręki pięciozłotowej monety. Cieszył się, że będzie dostawał kieszonkowe.
- Tata, i dasz mi tego pieniążka? - spytał.
- A, dam - rzekł Szymon wręczając Jasiowi bilon.
- Dziękuję - rzekł Jasio wrzucając monetę do swojego skarbonki.
Szymon wyciągnął z portfela jeszcze dwie piątki. Jedną z nich podał Frankowi a drugą Agatce. Obydwie monety spoczęły na dnie skarbonek.
- Mama, a co można kupić za taki pieniążek? - szepnęła Agata potrząsając swoją skarbonką.
- Za pięć złotych? Soczek i paluszki - odpowiedziała.
- Mama, a dasz mi też pięć złotych?
- Żabciu, mamusia nie ma pieniążków - odpowiedziała Lusia.
Franek odłożył skarbonkę na bok. Usiadł na kanapie. Otworzył pudełko z grą planszową. Wysypał wszystkie elementy na kołdrę.
- Kto gra? - zapytał.
- Ja! - zawołała Agatka biorąc do ręki kilka kart ze zwierzętami.
- I ja... - odezwał się Jasiu.
Szymon wstał z fotela. Podszedł do żony. Objął ją w pasie.
- Też chcesz pięć złotych? - spytał.
Lusia uśmiechnęła się. Pokiwała głową.
- To chodź - rzekł chwytając żonę za rękę.
Oboje poszli do sypialni. Zamknęli za sobą drzwi.