Dzieciokracja

863 35 9
                                    

- Tata, ja nie znam więcej kryjówek - rzekł Franciszek przykładając sobie chomika do policzka. - Już tak nie drapie jak wczoraj... Gatek mój kochany...
Szymon rozejrzał się wokół. Nie miał pomysłu, gdzie jeszcze mógłby szukać Jasia. Chłopca nie było ani w piwnicy, ani w kanciapie. Nie było go też w starym domku na drzewie ani w kajaku.
Zdezorientowany mężczyzna usiadł na tarasie. Zamyślił się. Franek spoczął obok taty. Wsunął ojcu chomika do ręki.
- Nie smuć się. Przytul Gatka do policzka...
Szymon uśmiechnął się.
- Co mam zrobić? - spytał uśmiechając się lekko.
- Przytul Gatka do policzka. Zobaczysz, jaki jest mięciutki.
- Niemożliwy jesteś...
- O, Jasiu! - zawołał chłopiec.
- Gdzie?
- Pod nami! Siema Jasiu! Ciekawe, jak tam wlazłeś - rzekł Franek kładąc się na tarasowym podeście. Przyłożył prawe oko do szpary znajdującej się między dwiema długimi deskami.
Leżący pod tarasem Jasiu nie odezwał się ani słowem. Chociaż było mu zimno i był już głodny, nie zamierzał wychodzić z kryjówki.
Szymon nie wierzył w to, że Jasiu wszedł pod taras. Mimo to pochylił się nad drewnianym podestem. Między deskami dostrzegł żółty, odblaskowy materiał - kaptur od kurtki syna.
- Nie! To już przesada! - krzyknął zdenerwowany. - Janek! W tej chwili stamtąd wyjdź! Jak w ogóle tam wszedłeś?!
- Tu są jaszczurki - odezwał się Janek.
Szymon zaniemówił. Wziął kilka głębokich oddechów, po czym podniósł się z posadzki. Czterokrotnie obszedł taras wzdłuż i wszerz. Nie miał pojęcia, którędy jego dziecko weszło pod drewnianą konstrukcję.
- Janek... Zaraz krew mnie zaleje! - krzyknął uderzając ręką o drewnianą balustradę.
Franek uśmiechnął się do taty.
- Chcesz przytulić Gatka? - spytał rozpromieniony.
- Synek, zawołaj mi tu Nikodema. Niech przyjdzie.
- Robi się! - zawołał Franek w podskokach wbiegając na taras.
Kilka minut później z domu wyszedł Nikodem.
- Co się stało? Franek mówił, że Jasio coś odwala. Znalazł się?
- Pod taras wlazł. Leć do kanciapy po wkrętarkę... Będę musiał rozebrać część tarasu...
- Żartujesz - rzekł nastolatek spoglądając na ojca z niedowierzaniem. - Gdzie on jest?
Szymon przykucnął.
- Janek! Nikodem idzie po wkrętarkę. Jeśli do tego czasu, nie wyjdziesz spod tarasu, dostaniesz ode mnie takie lanie, że przez dwa dni nie usiądziesz na dupsku!
Groźba Szymona poskutkowała. Jasio zacisnął zęby, po czym zaczął się czołgać w kierunku schodów.
- Tata, wyjdę - rzekł zbliżając się do krzaku hortensji.
Po chwili zza krzaka wyłoniły się bose stopy Jasia. Szymon przetarł oczy ze zdumienia. Nie wiedział, czy wściekać się, czy się śmiać.
Przykucnąwszy przy krzaku hortensji ostrożnie pociągnął syna za kostki. Pomógł mu wydostać się spod tarasu.
Jasiek wyglądał żałośnie. Miał brudną, podartą kurtkę oraz zniszczone spodnie. Pod tarasem zgubił zarówno jesienne trapery jak i skarpetki. Ciemne włosy sterczały mu na wszystkie strony.
- No, Jasiek! Szacun za odwagę! - rzekł Nikodem spoglądając na brata z niedowierzaniem.
Szymon przyglądał się Jasiowi przez chwilę. Nie wiedział, co powiedzieć, toteż bez słowa wskazał ręką na drzwi.
Chłopiec bez pośpiechu wszedł do domu. Usiadł na kanapie. Zdjął kurtkę oraz brudne, przemoczone spodnie.
- Jasiu... Pokażesz mi jutro jak tam wlazłeś? - odezwał się Franek.
- Pokażę, pokażę - rzekł Janek pewnym krokiem zmierzając w stronę łazienki.
Umył brudne ręce oraz twarz, po czym pobiegł do swojego pokoju po skarpetki i spodnie.

Szymon usiadł na tarasowych schodach. Rozmyślał nad tym, co przed chwilą miało miejsce. Jedno z jego dzieci na własne życzenie wpadło do jeziora, a drugie weszło pod taras niszcząc przy okazji nowe buty, kurtkę i spodnie.
Wszystko to skłoniło Szymona do pewnych refleksji. Uświadomił sobie, że w jego domu panuje ustrój zwany dzieciokracją i najwyższy czas to zmienić.

Dom w ZajezierzuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz