Asia i Dagmara

1K 35 1
                                    

Szymon i Marcel weszli do pokoju numer dziesięć. Od razu zauważyli siedzącą na parapecie Wiktorię. Dziewczyna kończyła malować paznokcie swoim ulubionym czarnym lakierem.
- Siema Wika - odezwał się Marcel.  - Gdzie Niko friko?
- Polazł gdzieś. Głowa go wielce boli i zapach zmywacza mu przeszkadzał... - odparła z zażenowaniem.
Szymon popatrzył nadawczo na Wiktorię. Domyślił się, że to o tej dziewczynie opowiadała mu Lusia. Podszedł do okna, otworzył je na oścież.
- Zabieraj stąd ten lakier. Szpital to nie salon kosmetyczny - rzekł stanowczo.
- Koleś, wyluzuj - odparła wstając z parapetu. - Już stąd spadam, tylko mi paznokcie wyschną...
Szymonowi trudno było uwierzyć w to, że Nikodem spotyka się z tak bezczelną, arogancką i zarozumiałą dziewczyną.
- To jest ta cała Wiktoria? - rzekł zaraz po tym, jak wyszedł ze szpitalnej sali.
- No... Masakra, nie tata? - powiedział Marcel przeciągając się.
- Co on w niej widzi?
- Zgadnij...
Szymon pokiwał głową, po czym otworzył drzwi od świetlicy. Nikodem siedział przy stoliku. Przeglądał młodzieżowe czasopismo. Szczerze ucieszył się na widok ojca i brata.
- Hej Marcel. Cześć tato - rzekł wstając z krzesła. - Jak mnie tu znaleźliście? - spytał odkładając kolorowy magazyn z powrotem na jego miejsce.
- To nie było trudne. Gdybym ja miał taką dziewczynę jak ty, też bym pewnie przed nią uciekał - rzekł Szymon uśmiechając się do syna. - Niko...
- Tato, daj spokój. Wiem, co chcesz powiedzieć, ale Wika jest spoko. Odwiedza mnie.
- Chodź do pokoju. Przywieźliśmy ci z Marcelem coś dobrego... - rzekł Szymon kierując rękę w stronę nastolatka.
Nikodem z wolna ruszył w stronę swojego pokoju. Odetchnął z ulgą, gdy spostrzegł, że w sali nie na Wiktorii.
- Co tam do mnie macie? - spytał siadając na łóżku.
- Soczek... Same witaminki - rzekł Marcel wyjmując z torby litrowy karton soku jabłkowego. - Kiwi, banan, banan i pomarańcza... Wpadliśmy z tatą na pomysł, że zrobimy ci sałatkę owocową.
Nikodem uśmiechnął się.
- Wow... Czym sobie zasłużyłem?
- Niczym. Mamy dla ciebie też... uwaga... Doładowanie do telefonu za całe pięćdziesiąt złotych!
- Serio? Dzięki! - odparł Nikodem uśmiechając się szczerze. - Zaraz wbiję sobie kod...
- Daj, ci wbiję - rzekł Marcel biorąc w ręce iPhone brata oraz kartkę z wydrukowanym kodem doładowujących konto.
- Dzięki Marcel. A co nowego słychać w szkole?
- Pisaliśmy sprawdzian z matematyki i twój genialny brat dostał piątkę - rzekł Marcel.
- Jo? Bo uwierzę... - westchnął Nikodem.
- Twój genialny brat dostał też szlaban na dwa tygodnie - odezwał się Szymon. - Niko, ty wiedziałeś o tym, że Marcel był w ubiegły czwartek na wagarach?
- Jo? Nie wiedziałem - rzekł Nikodem. - Marcel na wagarach? Taki pilny uczeń?
- Odwal się - rzekł młodszy chłopiec. - Jak nie wiedział? Wiedział, ale nie jest kapusiem, jak kiedyś...
Szymon szczerze się uśmiechnął. Był dumny z obydwu chłopców. Chociaż zdarzały im się mniejsze i większe wpadki, w gruncie rzeczy wyrośli na wartościowych młodych ludzi. Szymon doskonale zdawał sobie z tego sprawę toteż w głębi serca czuł, że dobrze wywiązał się ze swojej ojcowskiej roli.
- Mama i Agata były u mnie dzisiaj przed obchodem... Gacia wyjadła mi wszystkie żelki - rzekł Nikodem odbierając z rąk brata swój iPhone.
Szymona szczere zdziwiła ta informacja.
- Mama była u ciebie? - spytał.
- No, mówiła, że nie wziąłeś chłopaków do szkoły i musiała sama ich zawieźć... Nieładnie tato.
Szymon pogłaskał syna po włosach.
- No, nieładnie... - przyznał. - Zrobię ci sałatkę... Masz gdzieś nożyk?
- Jest w szufladzie.
Szymon podszedł do umywalki. Opłukał ręce oraz jabłko, po czym zabrał się za obieranie i krojenie owoców w kostkę. Po chwili sałatka była gotowa.
Nikodem wziął do ręki głęboką miseczkę i widelec.
- Mniam, pycha... Milion razy lepsze niż szpitalna owsianka... Marcel, sprawdzisz, czy Wika jest na korytarzu?
- Jasne. Jak jest to mam ją przegonić?
- Nie!
Siedemnastolatek wyszedł z pokoju. Szymon wstał z krzesła. Zamknął okno.
- Co ty w niej widzisz, Nikodem? - spytał patrząc synowi w oczy.
- No, spoko jest...
- Ale tak konkretnie. Wymień jej trzy cechy charakteru, które ci się szczególnie podobają.
Nikodem zmarszczył brwi. Zaczął intensywnie myśleć. Nic sensownego nie przychodziło mu do głowy. Na szczęście z opresji wyratował go Marcel.
- Nie ma jej! - zawołał wchodząc z powrotem do pokoju. - Ale za to na korytarzu są dwie dziewczyny... Asia i Dagmara... Asia ma lat piętnaście, a Dagmara siedemnaście... Zawołać?
Nikodem spuścił głowę na dół. Zaśmiał się.
- Nie, dzięki - rzekł.
- Mogę zawołać.
- Marcel, ja mam dziewczynę.
- To sobie ją w końcu zmień. Wika nie jest ciebie warta. Ona ma w głowie tylko kasę i... Po co ci taka dziewczyna? Chciał iść ze mną i z Melką wtedy do kręgielni, a Wika go wyśmiała, że ona może iść z nim ale do baru na piwo a nie na kręgle... Debilka... Przy całej klasie go wyśmiała - wyjaśnił Szymonowi.
- Marcel, weź się zamknij - rzekł Nikodem odkładając miskę z owocową sałatką. - Wika jest spoko. Chciałeś trzy rzeczy, za które ją lubię? To masz... Zabawna, rozrywkowa i władcza... A teraz zejdźcie ze mnie... Okej?
- Nikuś, nikt po tobie nie chodzi - rzekł Szymon troskliwym głosem.
- Właśnie Niko, nie obrażaj się...
- Nie obrażam się... Ale wszyscy krytykują moją dziewczynę. Niech każdy patrzy na siebie...
- Niko, ja chcę cię tylko uratować przed życiową katastrofą - rzekł Marcel.
- Spoko. Nie trzeba... Możemy nie mówić o Wiktorii?
Marcel uśmiechnął się.
- Pewnie - odparł. - Na korytarzu są dwie fajne dziewczyny... Przyprowadzić ci je?
Szymon zaśmiał się. Nikodem też.

Dom w ZajezierzuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz